Amerykański rozmiar w japońskim stylu – nowe Infiniti QX60
Dlaczego warto wziąć pod uwagę japońskiego olbrzyma, gdy szukamy dużego SUV-a klasy premium?
Amerykańskie samochody – gdy słyszymy tę frazę, w naszych głowach pojawia się najczęściej Dodge Viper, Chevrolet Camaro, Ford Mustang czy Cadillac Escalade. Ogromne i bardzo głośne silniki, monstrualne wręcz wymiary karoserii i świetne prowadzenie – do momentu, kiedy nie zechcemy skręcić koła kierownicy. To oczywiście pewien stereotyp, ale w każdym stereotypie jest trochę prawdy.
Amerykanie są też specjalistami w dziedzinie dużych rodzinnych VAN-ów i SUV-ów. To właśnie kierowane na północno-amerykański rynek samochody w tych segmentach uchodzą za najbardziej komfortowe, przestronne i wielozadaniowe. I taki właśnie jest model Infiniti QX60, który od lat dostępny jest za oceanem, a dopiero od niedawna tego ogromnego rodzinnego SUV-a można kupić w Polsce. I jest kilka powodów, dla których warto wziąć pod uwagę japońskiego olbrzyma, jeśli poszukujesz dużego SUV-a klasy premium.
Po pierwsze – inny niż wszystkie
Jedno jest pewne – żeby oceniać wygląd tego samochodu, trzeba zobaczyć go na żywo, ponieważ realnie wygląda inaczej niż na zdjęciach. Jest naprawdę wielki – 5092 mm długości i 1742 mm wysokości bez relingów, a do tego rozstaw osi na poziomie 2900 mm. Wsiadając do tego kolosa, od razu wiadomo, że będziemy górowali nad większością samochodów w mieście, a za naszymi plecami pozostaje niewyobrażalnie dużo miejsca. W kwestiach stylistycznych chyba wiele osób ma podobne zdanie – o ile przód QX60 jest muskularny i dynamiczny, nawiązuje do pozostałych modeli marki, o tyle opadająca linia dachu, z charakterystycznie dla Infiniti załamaną chromowaną linią wokół okien oraz z nisko poprowadzoną linią tylnych świateł, jest delikatnie mówiąc – orientalna. Wszystko jest kwestią gustu, ale proporcje tyłu psują bardzo dobrą prezencję największego oferowanego w Polsce Infiniti. A czego można być pewnym – tego samochodu nie da się pomylić z żadnym innym na drodze, a jego pojawienie się na parkingu wzbudza niemałą sensację.
Po drugie – serce jak dzwon
Pod maską QX60 musiał pracować porządny silnik. A cóż porządniejszego od wolnossącego 3,5 litrowego V6? Silnik dysponuje mocą 262 KM i momentem obrotowym o wartości maksymalnej 334 Nm. Jak na taką pojemność, nie są to wyśrubowane wyniki, ale w katalogu znajdziemy obiecującą informację, że przyspieszenie do pierwszej setki zajmuje temu kolosowi raptem 8,4 sekundy, ponadto przyspieszenie może trwać aż do prędkości 190 km/h. Przy masie własnej, wynoszącej 2169 kg (szczerze mówiąc, spodziewałem się przynajmniej 2,5 tony), to bardzo dobre wyniki.
Silnik bez ociągania zabiera się do pracy, choć absolutnie nie ma mowy o jakichkolwiek sportowych doznaniach. Ale chyba nikt realnie zainteresowany rodzinnym, siedmioosobowym SUV-em na takie nie liczy. Na brak elementarnie koniecznej dynamiki podczas ruszania z miejsca czy podczas wyprzedania nie można narzekać – przyspieszenie i elastyczność są na bardzo adekwatnym poziomie.
Olbrzymim zaskoczeniem było dla mnie działanie bezstopniowej skrzyni biegów CVT sterowanej elektronicznie. Po pierwsze – ma ona siedem wirtualnych predefiniowanych biegów, z których można korzystać w każdej chwili. Po drugie – podczas normalnej jazdy miejskiej, gdzie mamy do czynienia z częstym hamowaniem i przyspieszaniem, moment obrotowy przekazywany jest na koła w sposób zaskakująco skuteczny i płynny – nie ma szarpania, wycia czy opóźnienia pomiędzy wciśnięciem gazu a realną reakcją samochodu.
A cechy, które trzeba zaakceptować? Na mokrej nawierzchni napęd na cztery koła „spina się” dość ospale i z wyraźnym opóźnieniem – to spore zaskoczenie, że w tej klasie samochodów mamy dołączany napęd na cztery koła. A co do spalania – zgodnie z odczytami komputera, podczas 8 godzin jazdy po Warszawie nie udało się zejść poniżej 17 litrów na 100 km, korzystając z pełni dobrodziejstw tego samochodu.
Po trzecie – przestrzeń jak w autokarze
Infiniti QX60 jest pełnoprawnym samochodem siedmioosobowym, jednym z niewielu na rynku, który realnie jest w stanie przewieźć siedem dorosłych pasażerów. Oczywiście, w trzecim rzędzie najbardziej komfortowo będą czuły się dzieci, ale w wielu samochodach reklamowanych jako siedmioosobowe, nie siądzie nikt o wzroście większym niż 140 cm. Kabina jest naprawdę spora, bardzo szeroka jest także tylna kanapa, gdzie siedzenie na środkowym miejscu nie jest karą.
A co z bagażnikiem? Gdy przewozimy sześciu pasażerów, wówczas do naszej dyspozycji zostaje przyzwoite 447 litrów, a w wersji pięcioosobowej wartość ta wzrasta do 1155 litrów – liczona oczywiście do linii dachu. Po złożeniu drugiego i trzeciego rzędu siedzeń mamy aż 2166 litrów przestrzeni ładunkowej.
Wnętrze wykonane jest na naprawdę wysokim poziomie, zwłaszcza jeśli chodzi o użyte do tego materiały wykończeniowe oraz ich spasowanie. Choć wygląd deski rozdzielczej może w pierwszym kontakcie zostać odebrany jako archaiczny, to jednak prostota obsługi oraz fizyczne przyciski do sterowania wszystkimi funkcjami to kolejny ukłon w kierunku tradycjonalistów. Podobnie jak analogowe zegary, pomiędzy którymi znajdziemy oczywiście wyświetlacz TFT informujący o wskazaniach komputera pokładowego oraz systemów bezpieczeństwa.
Po czwarte – rozrywka na poziomie
Wbudowane w zagłówki monitory to dzisiaj rzadkość, ponieważ ich rolę przejmują doczepiane tablety. Tutaj system rozrywki jest zawsze na miejscu, a oprócz możliwości odtwarzania filmów np. z płyt DVD mamy możliwość podłączenia konsoli gier – w mało którym obecnie oferowanym samochodzie jest to realne. Poza tym na szczególną uwagę zasługuje system nagłośnienia marki BOSE. Ma 14 głośników i moc całkowitą 372W w RMS, a jego zestrojenie zaspokoi oczekiwania bardzo wymagających melomanów. Co ważne, możemy podzielić odtwarzanie dźwięku i multimediów na strefy, a pasażerowie – chcący oglądać lub słuchać czegoś innego niż kierowca – mogą skorzystać z dedykowanych słuchawek oraz sterować system z dołączonego pilota. Żadna, nawet bardzo długa podróż w QX60 nie będzie nudna.
Po piąte – beztroska, bezpieczna jazda
W testowanej przeze mnie wersji HIGH-TECH do dyspozycji pozostawał komplet systemów bezpieczeństwa. Tutaj nie było niespodzianek: na pokładzie był aktywny tempomat, aktywny asystent pasa ruchu, asystent martwego pola – wszystko, co w aucie tego typu być powinno. Zaskoczeniem była możliwość aktywowania lub dezaktywowania wszystkich tych systemów wsparcia drogowego jednym przyciskiem – szybko można było wybrać pomiędzy maksymalnie „analogową” jazdą, a pełną ochroną. Moim ulubionym systemem, zwłaszcza w zakorkowanej Warszawie został DCA – wspomaganie kontroli dystansu. Jak to działa? W momencie jazdy w mieście, nawet przy dezaktywowanym aktywnym tempomacie, samochód sam hamuje przed poprzedzającym go pojazdem aż do pełnego zatrzymania, na każdym skrzyżowaniu. Nie ma konieczności dotykania pedału hamulca, co jest niezwykle wygodne, a oprócz tego niesamowicie skuteczne – hamowanie nie jest gwałtowne i nieprzyjemne (jak w przypadku wielu aktywnych tempomatów), a wręcz perfekcyjnie dostosowane do warunków zastanych na drodze.
Ukłon w stronę tradycjonalistów
To prawda – Infiniti QX60 miejscami zdradza, że nie jest najnowszą konstrukcją. Wiele rozwiązań z zakresu wyposażenia (bixenony zamiast świateł LED, niska rozdzielczość ekranu multimedialnego, brak interfejsów integrujących multimedia ze smartfonami) pochodzi sprzed kilku dobrych lat. Również stylistyka wnętrza jest daleka od takich multimedialnych i nowoczesnych konstrukcji jak Range Rover Velar czy Audi Q8. Jednak tutaj chodzi o coś zupełnie innego – samochód ze sprawdzoną, pancerną jednostką napędową, która ma pracować kulturalnie i dawać zadowalające osiągi. Do tego dochodzą: wysokiej jakości materiały wykończeniowe i klasyczne łączenia drewna z prawdziwą skórą, a także ogromna przestrzeń w kabinie i bardzo wysoki komfort podczas długich tras.
I choć cena bazowa tego modelu to minimum 359 900 zł, to otrzymujemy w zamian niemal w pełni wyposażony samochód w wersji ELITE, a za najwyższą HIGH-TECH trzeba dopłacić raptem dodatkowe 10 000 zł. Patrząc na cenniki konkurencyjnych siedmioosobowych SUV-ów w tej klasie, przy podobnych osiągach i wyposażeniu, trzeba przeznaczyć na zakup przynajmniej o 100 000 zł więcej. A więc jest to całkiem atrakcyjna oferta dla osób, szukających dużego SUV-a. I po jazdach tym samochodem jestem pewien, że zamówione w tym roku przez Centrum Infiniti limitowane 60 sztuk tego modelu błyskawicznie znajdzie swoich nabywców.