Alfa Romeo Giulietta 2.0 JTDM TCT: Nieprzemijające piękno
Gdyby samochody kupowało się wyłącznie oczami, no może jeszcze sercem, dziś w tabelach najpopularniejszych kompaktów na czołowych lokatach z pewnością znajdowałaby się Alfa Romeo Giulietta. I to nieprzerwanie od prawie sześciu lat. Czy jednak urok osobisty jest jedynym atutem kompaktowej "Włoszki"?
W tym roku Giulietta kończy już sześć lat. Trzy lata temu przeszła "kurację odmładzającą". Można by rzec, że już powoli powinna się szykować do zejścia ze sceny, by ustąpić miejsca młodszym (tak, tak, dziś w motoryzacji nierzadko już po sześciu latach następuje zmiana pokoleniowa). Jednak wydaje się, iż czas "Julki" jeszcze nie przeminął. I to nie dlatego, że Alfa znacznie rzadziej wprowadza nowe modele na rynek. Nie dlatego, iż z powodu opóźnień z debiutem rynkowym Giulii, wciąż mniejsza Giulietta musi być motorem napędowym włoskiej marki. Po prostu nasza bohaterka testu wciąż wygląda młodo, świeżo i przede wszystkim atrakcyjnie i wcale nie myśli jeszcze o motoryzacyjnej emeryturze.
Oczywiście kwestia oceny stylistyki auta jest mocno indywidualna i wiele modeli, choć znajduje to odzwierciedlenie w każdej niemal dziedzinie życia, ma równie dużo zwolenników, jak i przeciwników. Wydaje się jednak, iż w przypadku Giulietty liczba tych pierwszych jest zdecydowanie większa. Rzadko kiedy, podczas testowania samochodu, spotykałem się z tak wieloma życzliwymi komentarzami na temat auta. A pamiętajmy, nie jest to model, który dopiero wchodzi do sprzedaży i przez wielu był po raz pierwszy widziany na żywo. To auto jest przecież dość dobrze znane również i z polskich ulic.
Na bodźce wzrokowe - w przypadku naszego testowego egzemplarza - z pewnością pewien niebagatelny wpływ miał pakiet QV Line, w jaki nasza bohaterka została przyodziana. Literki QV to oczywiście nawiązanie do najmocniejszej odmiany Quadrifoglio Verde, a sam pakiet zawiera takie elementy, jak przyciemniane tylne szyby, dodatkowe spojlery, większe i polakierowane na czerwono zaciski hamulców, czy oksydowane lusterka, klamki, grill oraz obramowania świateł, zaś we wnętrzu m.in. aluminiowe listwy progowe, nakładki na pedały i podnóżek kierowcy. Za pakiet zapłacimy 2,5 tys. zł, ale chyba warto, jeśli chcemy wzbudzić jeszcze większą zazdrość wśród sąsiadów czy kolegów z pracy.
Wnętrze Giulietty również można podsumować słowem "atrakcyjne", choć, jeśli będziemy szukać wielu różnych nieszablonowych rozwiązań, możemy być nieco zawiedzeni. Oczywiście są klasyczne głębokie tuby zegarów startujących z godziny szóstej, jest przyjemna dla oka animacja powitalna przy uruchamianiu silnika, są nieźle wyprofilowane fotele ze zintegrowanymi zagłówkami i wytłoczonym logo marki. Całość jest bardziej elegancka niż sportowa, mimo wspomnianych aluminiowych nakładek na pedały czy czarnej podsufitki, co przez niektórych może być uznane za wadę.
Na pewno jednak nie przez wszystkich. Do wad zaliczylibyśmy za to zbyt małą regulację foteli na wysokość oraz zbyt duży wieniec kierownicy. Przeciętna jest także widoczność z fotela kierowcy - utrudniają ją zarówno mocno pochylone przednie słupki, jak i niewielkich rozmiarów tylna szyba. Irytujący jest natomiast piskliwy dźwięk, który rozbrzmiewa przy każdorazowym otwarciu i zamknięciu drzwi zdalnym pilotem.
Do wykończenia wnętrza nie mamy specjalnych uwag. Jak zwykle wśród kompaktów znajdziemy miejsca, gdzie użyte materiały są przyjemne w dotyku, są jednak i miejsca zdecydowanie twardsze. Na plus oceniamy przeniesienie ekranu systemu multimedialnego ze szczytu deski rozdzielczej na środkową konsolę. Choć pod względem grafiki, czy oferowanych rozwiązań, system ten jest co najmniej o pół kroku za konkurencją.
Miejsca na przednich fotelach nie powinno nikomu zabraknąć, a ich wyprofilowanie, choć przy pierwszym kontakcie może niektórym nieco obszerniejszym kierowcom wydawać się zbyt mocne, nie męczy nawet przy dłuższej podróży. Na kanapie wysokim osobom może nieco brakować miejsca nad głowami. A skoro mowa o ilości miejsca, to dodajmy, że bagażnik Giulietty pomieści 350 litrów bagażu. Dużo może to nie jest, ale rzadko kiedy będzie nam brakować miejsca. Gorzej, że próg załadunkowy jest dość wysoki, a po złożeniu tylnych oparć przestrzeń bagażowa rośnie tylko do 1.045 litrów. Przy konieczności przewozu wielkich gabarytowo bagaży wybór kompaktowej Alfy nie będzie najlepszym pomysłem.
No, ale nie do takich celów kupuje się przecież Alfę. Wprawdzie do testu nie trafiła najmocniejsza odmiana QV z silnikiem o mocy 240 KM, ale 175-konne stado włoskich kucy, mających swoją stajnię w dwulitrowej jednostce wysokoprężnej z rodziny MultiJet, również potrafi wiele. Pełnię swych możliwości pokazuje szczególnie, gdy w małym przełączniku systemu DNA wybierzemy pozycję D (Dynamic). I rzeczywiście, Giulietta staje się wówczas dużo ostrzejsza, szybsze są reakcje na ruch pedału gazu, wspomaganie układu kierowniczego jest słabsze, aktywuje się też elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego Q2. Różnice są widoczne gołym okiem, zwłaszcza tuż po przełączeniu z pozycji N na D. Choć trzeba też przyznać, iż w pozostałych trybach (Neutral oraz All Weather) wcale Alfie nie brak animuszu.
7,8 s. do setki jest w ynikiem może nie rewelacyjnym, ale z pewnością niezłym. Jednak nie tylko samą szybkością 175-konna Giulietta przekonuje do siebie. Świetnie zestrojone zawieszenie zapewnia dużą stabilność i frajdę z pokonywania ciasnych łuków czy gwałtownych zmian kierunku jazdy. Auto nie wykazuje tendencji do podsterowności, a jeśli już uda nam się wyprowadzić je z równowagi do akcji szybko wkraczają systemy VDC (odpowiednik układu ESP) oraz Q2.
Najmocniejsza wersja wysokoprężna ma jedną poważną wadę. Jest nią możliwość wyboru jedynie dwusprzęgłowej przekładni TCT. Oczywiście nie wszyscy odbiorą taką konfigurację jako wadę, ale zwolennicy ręcznego machania lewarkiem zmiany biegów będą musieli postawić na odmianę o 20 koni słabszą, bądź zadowolić się łopatkami do zmiany przełożeń przy kierownicy. Przekładnia TCT podczas normalnej jazdy spisuje się bez zarzutu, zmieniając przełożenia szybciej i płynniej niż typowy automat. Jeśli zaczniemy jednak popędzać Giuliettę do ostrej jazdy, zmieniając co chwila łopatkami przełożenie, wówczas skrzynia TCT może czasami tracić głowę. Podobnie jak podczas powolnej jazdy w korkach.
Dynamiczna jazda, do której prowokuje Giulietta, może nieco wypaczać wyniki spalania kompaktowej Alfy Romeo. Gdy bowiem poruszamy się raczej spokojnie, stosując się tylko do niektórych zaleceń ekojazdy, możemy uzyskać wynik w granicach 4,5 l/100 km, a naprawdę się starając nawet dobrnąć do czwórki. Dynamiczniejsza jazda w mieście, czy też z prędkościami autostradowymi, wywinduje zużycie oleju napędowego powyżej ośmiu litrów na 100 km. Podczas całego testu, po pokonaniu dystansu ponad 1.600 km, średnie spalanie wyniosło 6,7 l/100 km.
Najmocniejsza wersja wysokoprężna Giulietty nie dość, iż może być zamówiona wyłącznie z dwusprzęgłową przekładnią automatyczną, to jeszcze jest oferowana tylko w najmocniejszej wersji wyposażeniowej Exclusive (pomijamy wersję QV, która jest dostępna wyłącznie z najmocniejszym silnikiem benzynowym). A to skutkuje dość pokaźną ceną ponad 114 tys. zł, choć obecnie można tę wersję nabyć w promocyjnej cenie 97.325 zł.
Testowy tydzień z Alfą Romeo Giuliettą trwał zdecydowanie za krótko. Do takich aut chciałoby się wsiąść i jeździć, jeździć i jeździć... A potem postawić na swoim przydomowym parkingu i patrzeć, patrzeć i podziwiać... Giulietta ma, naturalnie, swoje wady, ale szybko o nich zapominamy, ciesząc się każdym pokonanym kilometrem. No i bezcenna jest ta czasami lekko dostrzegalna nutka zazdrości, jaka pojawia się na twarzach innych kierowców.