Alfa Romeo Giulia Veloce – „jestem szybka”
Dlaczego, mając Alfę Romeo Giulia, zamiast do najbliższego sklepu, jedzie się do tego na drugim końcu miasta? I dlaczego, zamiast lecieć na wakacje samolotem, wybiera się trasę przez górskie przełęcze?
W erze dominacji SUV-ów ilość samochodów sprzedawanych w niższej klasie średniej mocno się skurczyła. Dawniej takie auta wybierały rodziny, dziś są to częściej pojazdy kupowane przez firmy. Taki „klient” sprawił, że coraz trudniej znaleźć w tej klasie samochód ekscytujący i emocjonujący. Na szczęście nadal istnieją auta, które kupuje się sercem. Do stylizowanego na Astona Martina – Mondeo, dołączył niedawno przepiękny Peugeot 508. A jak na ich tle wypada obecna na rynku już od jakiegoś czasu Alfa Romeo Giulia?
Ach te kształty! Alfa Romeo Giulia
W redakcji AutoCentrum.pl testowaliśmy już różne odmiany dużej Alfy Romeo. Tym razem do dyspozycji mieliśmy drugą najmocniejszą, po Quadrifoglio, odmianę „Veloce” – czyli „Szybką”. Ta wersja to również najwyższy – obok QV – standard wyposażenia.
Z zewnątrz „szybką Włoszkę” wyróżnia niewielki napis na przednich błotnikach. Po za tym to Giulia jak każda inna… czyli zjawiskowa!
Gdy pod koniec lat 90. XX wieku debiutowała Alfa Romeo 156, oczarowała cały świat motoryzacyjny i została samochodem roku. Jej następczynię – model 159 – wielu uważa za jeszcze piękniejszą. Giulia nie wzbudziła takich emocji, gdyż dziennikarze porównywali ją do jej poprzedniczek. To błąd! Giulia produkowana jest teraz, a nie 20 lat temu, dlatego należy ją zestawiać z dzisiejszą Insiginą B czy Superbem III. Z takiego porównania Alfa Romeo wychodzi zwycięsko, nawet się nie starając. Nie ważne czy kupimy najtańszą wersję Business czy topową Quadrifoglio – one są niemal identyczne! Odmiana Veloce standardowo sprzedawana jest na siedemnastocalowych obręczach, które w zupełności wystarczają, dając Giulii proporcjonalny wygląd.
Nasza testówka została doposażona w większe o dwa cale felgi, w przepięknym klasycznym wzorze odnoszącym się do legendarnych „tarczy telefonicznych” , które od wielu dekad, w różnych wersjach pojawiają się na samochodach z Mediolanu. Muskularne błotniki i idealnie dobrane proporcje trójbryłowego nadwozia dopełniają całości. Tu nie potrzeba żadnych pakietów stylistycznych, spojlerów, progów czy lotek. Alfa jest piękna – taka jaka jest. Oby tylko szykowany przez FCA facelifting Alfy Romeo Giulia nie zepsuł jej, tak jak miało to miejsce w 2003 roku w przypadku modelu 156.
Ach to wnętrze Alfy Romeo Giulia!
Podobnie jak nadwozie, tak samo i kabina pasażerska dużej Alfy Romeo to przede wszystkim wygląd. Deska rozdzielcza, boczki drzwiowe, siedzenia – po każdym elemencie widać, że stworzony został z pasją i dbałością o styl. Konsola środkowa sprawia wrażenie zwróconej ku kierowcy, jednak to tylko złudzenie wynikające z ukształtowania podłokietnika i boków. Słupki A łączą trzy falujące linie, między którymi ukryte są nie tylko klasyczne okrągłe i co ważne – analogowe liczniki z niewielkim wyświetlaczem komputera pokładowego, ale również asymetryczny ekran systemu infoteinment – poezja stylistyczna!
Niestety zabrakło miejsca na dodatkowe zegary, które dawniej górowały nad konsolą środkową większości samochodów z Mediolanu. W Alfie Romeo Giulia nie znajdziemy analogowego czasomierza czy wskaźników poziomu paliwa lub turbodoładowania. Zamiast nich dostajemy nudne i mało precyzyjne elektroniczne odczyty temperatury cieczy chłodzącej i poziomu benzyny umieszczone po bokach prędkościomierza i obrotomierza. Próżno szukać na nich romantycznych napisów „benzina” i „aqua” – szkoda. To jednak chyba jedyny mankament wnętrza dużej Alfy.
O Alfach Romeo 156 i 159 mówiło się, że w tej klasie ciaśniejsza jest tylko BMW 3. Nowa Seria 3 – G20 – przestrzenią przebija starą „piątkę”. I Alfa pod tym względem nie zawodzi. Z przodu nikomu nie zabraknie miejsca. Z tyłu również, nawet wysocy pasażerowie nie będą musieli łamać sobie kostek, czy psuć fryzury. Jedynie przestrzenią ładunkową Włoszka przegrywa z Bawarką. Nie chodzi tylko o mniejszy bagażnik, ale także niedostatek schowków, które – z powodu podporządkowania wszystkiego wyglądowi – w Giulii nie są zbyt pojemne.
Ach to… wyposażenie?
Niemieccy inżynierowie są mistrzami ergonomii i pokazują to w swoich produktach. Włosi nad ergonomię przedkładają wygląd. Nie dziwi więc, że w samochodach Alfa Romeo często przełączniki znajdowały się w miejscach zupełnie nieintuicyjnych. Sterowanie elektrycznymi lusterkami w modelu 156 czy otwieranie bagażnika w 159 to tylko niektóre przykłady. W Giulii tego problemu nie ma… No prawie. Jedyny nie do końca wygodny „guzik” to starter umieszczony na kierownicy. W odmianie Quadrifoglio jest on czerwony i ma nawiązywać do wyczynowego sportu. W „zwykłych” odmianach jest czarny przycisk, do którego trzeba się przyzwyczaić.
W Alfie Romeo Giulia nie ma za to problemu z przywyknięciem do materiałów wykończeniowych. Wszechobecna skóra i prawdziwy metal dają poczucie ekskluzywności i jakości. Poprzedniczki też pod tym względem nie odstawały. Na szczęście dużej Alfie oszczędzono czarnej podsufitki, dzięki czemu wnętrze nie sprawia wrażenia klaustrofobicznie małego.
Alfa Romeo Giulia obecna jest na rynku już cztery lata i upływ czasu widać już niestety w jej wyposażeniu. Z jednej strony nie znajdziemy w niej – na szczęście – elektronicznych zegarów, z drugiej – główny ekran multimediów jest mały, a jego grafika odstaje od tego, co możemy znaleźć chociażby w Peugeocie 508. Duża Alfa Romeo Giulia nie daje jednak powodów do narzekań. Ma wszystko, co potrzebne, żeby kierowca chciał w niej spędzać czas nie tylko na krętych szybkich drogach, ale – gdy zajdzie taka konieczność – także w korku. Dwustrefowa klimatyzacja automatyczna jest bardzo wydajna i nie próbuje zaziębić pasażerów ostrym zimnym powietrzem. Elektrycznie ustawiane siedzenia mają bardzo szeroki zakres regulacji. Nawigacja działa sprawnie i ma aktualną mapę, skrętne ksenonowe reflektory doskonale nocą oświetlają drogę, a gdy już dźwięk silnika dobiegający z dwóch końcówek układu wydechowego się nam znudzi – jazdę umili przyzwoity system audio Harman Kardon.
Ach, jak ta Alfa Romeo Giulia jeździ!!
Tak! Tu trzeba aż dwóch wykrzykników! W zasadzie cały ten akapit należałoby napisać wielkimi literami (ale tego nie zrobię).
Najpierw wady. W jeździe miejskiej może nieco irytować podłokietnik bez regulacji wysokości (podporządkowany stylistyce), czy mało miejsca na drobiazgi w małych schowkach (ma być ładne, a nie praktycznie). Przyzwyczajenia wymagają dźwigienki kierunkowskazów i wycieraczek pozostające zawsze w „zerowym” położeniu – jak w BMW. No i widoczność mogłaby być lepsza, bo lusterka zlewają się ze słupkiem „A”, a gdyby nie kamerka ciężko by było gdziekolwiek zaparkować tyłem (styl, styl, styl… i trochę aerodynamika).
Alfa Romeo Giulia, tak jak 159 i 156…, i 155…, i 75…, i dowolna Alfa, ma gigantyczny promień skrętu. Tam, gdzie Mondeo nawrócimy „na trzy”, Alfą będziemy kręcić przynajmniej o dwa razy więcej.
Ale co tam! To są wszystko nic nieznaczące drobiazgi, na które zakochany w prawdziwej motoryzacji kierowca nie zwróci uwagi. Alfa Romeo nie powstaje bowiem po to, żeby wozić nią ziemniaki! Alfa Romeo to samochód dla kierowcy! Jeśli raz się spróbuje jazdy Alfą, nigdy się już o tym nie zapomni.
Jazda Alfą uzależnia. Z każdym kilometrem chce się jej więcej i więcej! Zamiast do najbliższego sklepu, jedzie się do tego na drugim końcu miasta. Zamiast lecieć na wakacje samolotem, wybiera się trasę przez górskie przełęcze, żeby tylko móc pomachać kierownicą między kolejnymi łukami i nawrotami. Tak naprawdę, opisując wrażenia z jazdy, można wyszukać w Internecie dowolny tekst o dowolnej Alfie i zawsze znajdziemy w nim to samo – zachwyt. W Alfie Romeo Giulia jest on wyniesiony na kolejny, wyższy poziom. Bardzo duży rozstaw osi, krótkie zwisy i niemal idealny rozkład masy sprawiają, że duża Alfa jedzie jak po szynach. Prędkości w zakrętach, przy których jej konkurenci dostają zadyszki, to dla niej dziecięca igraszka!
Gdy zimą testowałem BMW G20, napisałem o nim, że trzeba nauczyć się szybciej myśleć, żeby nadążyć za uciekającą drogą. Teraz wiem, że BMW Seria 3 to tylko wstęp, taka nauka jazdy – „eLka” dla tych, którzy planują kupić Giulię. Największą przewagą Alfy Romeo nad produktem z Bawarii nie jest to, że jest to auto z duszą, wyrażające prawdziwe emocje i emanujące stylem z każdego detalu. Tę przewagę Alfa miała zawsze. Giulią producent z Mediolanu odzyskał natomiast to, co drastycznie stracił w modelu 159 – lekkość. Gotowa do jazdy Giulia Veloce z napędem na cztery koła jest jednym z najlżejszych samochodów w klasie. To w świecie sportowych sedanów najważniejsza cecha! Samo zawieszenie pracuje cicho, nie dudni i zarówno na bardziej zniszczonej nawierzchni, jak i na progach zwalniających nie niepokoi pasażerów zbędnymi dźwiękami.
Te ponad przeciętne… nie! Te najlepsze w klasie właściwości jezdne to zasługa płyty podłogowej, którą Alfa Romeo Giulia odziedziczyła po Maserati Quatroporte oraz niesamowitego układu napędowego. Czterocylindrowy silnik o słusznej pojemności dwóch litrów rozwija, dzięki turbosprężarce, moc aż 280 KM. Ośmiobiegowa, dwusprzęgłowa skrzynia ZF (ta samo co w BMW Serii 3, z ogromnymi metalowymi łopatkami przy kierownicy) przenosi ją na wszystkie cztery koła. Z tym, że standardowo napędzane są tylne. Przód dołącza się, gdy jest to konieczne. Pozwala to na czerpanie jeszcze większej frajdy z jazdy.
Testowana Alfa Romeo Giulia miała opcjonalne zawieszenie aktywne, które w trybie dynamic usztywniało się, sprawiając, że prawa fizyki należałoby na nowo zdefiniować! Przynajmniej w stosunku do średniej wielkości sedanów. To, że nie da się wyłączyć kontroli trakcji nie jest problemem. Alfie nie wypada „kręcić bączków pod remizą”. Kontrola trakcji służy tak naprawdę do ratowania kierowcy w sytuacjach naprawdę ekstremalnych. Przy normalnej dynamicznej jeździe po torze, bez problemu bowiem da się zarzucić tyłem i balansować środkiem ciężkości tak, żeby czerpać z jazdy jeszcze więcej niemal tylnonapędowej frajdy!
Jeśli na siłę miałbym się do czegoś przyczepić i chciałbym coś zmienić, byłyby to hamulce. Jako Alfista życzyłbym sobie, żeby działały one bardziej zerojedynkowo, jak w mojej byłej Alfie Romeo 156. Pedał powinien być ostrzejszy, bardziej zbliżony swoim charakterem do układu kierowniczego. Może to kwestia naszego egzemplarza testowego, któremu przydałoby się wymienić tarcze i klocki?
Ach… dlaczego nie kupujecie Alfy Romeo Giulia?
Po pierwszym zachwycie, Alfa Romeo Giulia nie stała się hitem sprzedażowym. Nasza testówka miała ponad czterdzieści tysięcy kilometrów przebiegu. Tę liczbę można przemnożyć przez cztery, aby porównać ją z normalnym, nie prasowym zużyciem. We wnętrzu nic nie trzeszczało, nic nie skrzypiało. Żadnych niepokojących dźwięków nie przekazywało też zawieszenie czy jakikolwiek element mechaniczny. Materiały w środku nie miały zadrapań ani rys, a na tapicerce nie widać było żadnych wygnieceń. To wręcz nie do wiary! Jeśli Alfa jest tak dobra, daje tyle przyjemności z jazdy i nie kosztuje więcej niż jej konkurenci, to dlaczego tak mało widzimy jej na drogach?
Może jeśli ktoś z Was ma dylemat typu Passat czy Insignia, powinien skierować się do salonu Alfa Romeo? Ja na pewno bym tak zrobił, do czego jako czystej krwi maniak motoryzacyjny z całego serca zachęcam. Zakochajcie się w końcu w Alfie Romeo!