Actyon Sports - czy druga generacja koreańskiego pickupa poprawi pozycję SsangYonga?
Indyjska Mahindra tchnęła życie w koreański koncern SsangYong. Trzy lata temu firma stanęła na krawędzi bankructwa i zamknęła swoje przedstawicielstwa. Teraz powraca, również do Polski. Najpierw do sprzedaż weszło nowe Korando, a teraz do walki wkracza pickup - Actyon Sports.
Pierwszy SsangYong Actyon Sports pojawił się w 2006 roku i powstał na bazie dynamicznie i kontrowersyjnie wyglądającego SUV-a Actyon. Jego nieszablonowy wygląd nie przyciągnął wielu klientów, jednak przez cały okres produkcji był to najpopularniejszy SsangYong sprzedawany w naszym kraju. Początkowo liczba rejestracji wynosiła ok. 200 sztuk rocznie, ale później popularność modelu wyraźnie spadła. Dziś Ssangyong po raz drugi stara się zbudować swoją pozycję na polskim rynku. W ubiegłym roku Korando sprzedało się w liczbie 57 egzemplarzy, a szansę na poprawę tego rezultatu ma właśnie Actyon Sports, konkurujący na trudnym rynku pickupów.
Podobnie jak miało to miejsce w przypadku pierwszego Actyon Sports, czy produkowanego wcześniej Musso Sports, projektanci nadwozia poszli na łatwiznę i postawili na nadwozie nieodbiegające niczym szczególnym od produkowanego już SUV-a. Podobieństwo kończy się wraz z drugą parą drzwi, gdzie w miejsce bagażnika zamontowano prosto zaprojektowaną przestrzeń bagażową.
Różnice stylistyczne w porównaniu do Korando są niewielkie: jedynie linia drzwi w pickupie jest mniej „muskularna”. Pod względem stylistycznym, podobnie jak mniejszy SUV, tak i Actyon Sports, wygląda o wiele spokojniej niż poprzednia generacja i nie wzbudza już tak dużych kontrowersji. Klienci pickupów z pewnością nie należą do grupy odbiorców chcących kupować samochody o szalonych stylizacjach nadwozia, więc to krok w dobrym kierunku.
Kierowców pickupów można podzielić na osoby szukające woła roboczego, albo dość wygodnego, pakownego samochodu, który umożliwi odpisanie VAT-u, a w razie czego, będzie można go wykorzystać do przewiezienia jakiegoś towaru. Actyon Sports powstawał dla tych drugich.
Przestrzeń ładunkowa ma wymiary (1275 x 1600 x 525 cm), a na pakę można wrzucić 767 kg ładunku. Nieźle, ale rozmiary przestrzeni bagażowej w każdym pojeździe konkurencji (z podwójna kabiną) są większe: Volkswagen Amarok (1555 x 1620 x 508 cm), Nissan Navara (1611 x 1560 x 457 cm), Ford Ranger (1530 x 1456 x 465 cm), czy Mitsubishi L200 (1325 x 1470 x 405 cm) posiadają nieco dłuższe „paki”, choć trzeba przyznać – przestrzeń załadunkowa SsangYonga jest całkiem wysoka.
Koreański pickup mierzy niecałe 4990 cm długości. Większość konkurencji jest nieco większa: od 5005 do 5181 cm, ale i tak widać, że SsangYong przy projektowaniu swojego samochodu nie starał się zapewnić jak największej przestrzeni ładunkowej, kosztem komfortu. „Paka” nie jest największa w klasie, ale przedział pasażerski okazuje się nie tylko spory, ale również nieźle wyposażony. O dużym przywiązaniu do komfortu Actyona Sports świadczy hasło marketingowe polskiego importera: jedyny komfortowy pickup na rynku.
Rzeczywiście wnętrze SsangYonga jest zmyślnie zaprojektowane i bardziej przypomina wystrój SUV-a niż pickupa, który może być wykorzystywany do pracy na budowie. O poważnym podejściu do komfortu świadczy również bogate wyposażenie wnętrza, obejmujące min. skórzane wykończenie podgrzewanych foteli oraz klimatyzację.
Do napędu nowego Actyona Sports wykorzystano 2-litrowy silnik diesla o mocy 155 KM, który generuje 360 Nm. Samochód w zależności od wersji będzie ważył od 1873 do 2035 kg, więc osiągi nie mogą być powalające. Niezaładowany rozpędzi się do 163 km/h, a jego przyspieszenie nie jest podawane przez producenta, więc z pewnością nie można go zaliczyć do grona najlepszych w swojej klasie. Szkoda, że SsangYong nie zdecydował się na wykorzystanie jednostki napędowej, montowanej w mniejszym Korando. Jest to ten sam dwulitrowy silnik, ale wyciśnięto z niego 175 KM (moment obrotowy pozostał bez zmian – 360 Nm). W zanadrzu jest jeszcze dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 150 KM, który również jest w ofercie modelu Korando, ale on raczej średnio pasuje do segmentu pickupów.
Jednostka wysokoprężna nie jest więc mocna, ale koreański producent obiecuje spalanie w cyklu mieszanym na poziomie 7,5 – 8 litrów oleju napędowego. W trasie zużycie paliwa powinno spaść nawet do 6,2 – 6,8 litra, a w mieście wzrośnie do ok. 10 litrów. Na papierze Actyon jest oszczędniejszy niż Nissan Navara z 2,5-litrowym dieslem o mocy 190 KM (średnio 8,4 litra) czy 136-konne Mitsubishi L200 (średnio 8,1 litra na 100 km). Mniej oszczędny będzie również Ford Ranger w bazowej 143-konnej wersji.
Ssangyong Actyon Sports pierwszej generacji wyróżniał się ceną niższą od kilku do kilkunastu tys. złotych od bardziej renomowanej konkurencji. Można było go kupić nawet za 97 900 zł brutto, podczas gdy Mitsubishi L200 kosztował prawie 105 tys. zł, a Navara aż 112 tys. zł.
Dziś nowy Actyon Sports jest jeszcze tańszy, bowiem w wersji bazowej kosztuje 88 000 zł. Decydując się na podstawowy model (Crystal), możemy liczyć na samochód z napędem na jedną oś, wyposażony w dwie poduszki powietrzne, ABS, centralny zamek i klimatyzację manualną. W standardzie są również elektrycznie sterowane szyby w obu rzędach siedzeń, podgrzewane lusterka oraz cztery głośniki (ale bez radia). Wersja Crystal opłaca się jedynie jeśli chcemy samochód z napędem na jedną oś, bowiem dopłata do napędu 4WD to 7000 zł. Tyle samo musimy dołożyć do 6-stopniowej automatycznej skrzyni biegów.
Bogatsza wersja Quartz to wydatek 98 000 zł, ale w podstawowym wyposażeniu znajdziemy jeszcze napęd na cztery koła, aluminiowe felgi, wielofunkcyjną, skórzaną kierownicę i gałkę zmiany biegów, odtwarzacz CD/MP3 oraz wbudowany zestaw głośnomówiący. W wersji Quartz zamówić możemy również ESP (3500 zł), a bez względu na wybraną wersję wyposażenia, elektrycznie sterowany szyberdach wymaga dopłaty 4000 zł. Kosztująca 109 500 zł wersja Sapphire ma już ESP, automatyczną klimatyzację, skórzaną tapicerkę, podgrzewane i elektrycznie regulowane fotele oraz czujniki cofania. W tym segmencie rynku, to iście królewskie wyposażenie.
Nissan Navara w wersji bazowej kosztuje 121 100 zł brutto i wyposażeniu standardowym nie ma centralnego zamka, klimatyzacji czy ESP. Co więcej: domówienie tych dodatków jest niemożliwe w najtańszej wersji XE. Samochód za to wyróżni się 190-konną jednostką napędową i napędem 4x4. Navara jest z pewnością bardziej żwawym samochodem – osiągnie 180 km/h i zapewni lepsze przyspieszenia – 11,4 s. do 100 km/h. Cenowo bardziej przystępny jest Ford Ranger, który w bazowej pięcioosobowej wersji kosztuje 106 875 zł, co nie zmienia jednak faktu, że nowy SsangYong w relacji cena/wyposażenie nie ma sobie równych. Wyposażenie jest bogate, cena przystępna, jednak nie ma w tym nic dziwnego: brak dobrze znanej i renomowanej marki trzeba nadrabiać hojnością w salonie.
Nad koreańską motoryzacją nadal ciąży widmo przeszłości. W latach dziewięćdziesiątych, auta z Półwyspu Koreańskiego miały opinię zawodnych. Od lat Kia stara się przekonać do jakości swoich samochodów siedmioletnią gwarancją, a reaktywowany SsangYong proponuje pięcioletnią kontrolę serwisową. Pytanie czy częste wizyty okażą się koniecznością? Czas pokaże.
W ubiegłym roku sprzedało się kilkaset Toyot Hilux, ponad 750 Nissanów Navara i nieco mniej Mitsubishi L200. Jeśli Actyon Sports spodoba się przedsiębiorcom, istnieje prawdopodobieństwo, że liczba sprzedanych SsangYongów w porównaniu do 2011 roku, ulegnie zwielokrotnieniu. By do tego doszło potrzebne są jednak poważne akcje marketingowe, podbijające świadomość marki w społeczeństwie oraz pozytywne opinie pierwszych klientów.