6 miesięcy ze wzorowym kombi? Podsumowanie testu długodystansowego Fiata Tipo Station Wagon
Nikt nie oczekiwał od tego samochodu zbyt wiele. Zwłaszcza po budżetowych konstrukcjach takich jak Peugeot 301 i Citroen C-Elysee, które co prawda nie są w żaden sposób niekompletne, to poza korporacjami taksówkarskimi raczej nie widać ich na drogach. Dlaczego? Są wykonane mizernie, technologicznie to podróż o półtorej dekady wstecz i choć kuszą niską ceną i ogromem przestrzeni, to jednak nie zdobyły serc wielu klientów nad Wisłą. Ale z jakiegoś powodu z Fiatem Tipo było inaczej – wrócił po latach, aby na nowo stać się Fiatem dostępnym dla polskiej rodziny. I choć podobnie do francuskich budżetowych sedanów nie wyróżniał się szczególnie starannym wykonaniem, materiałami wykończeniowymi z wyższej półki, to stał się absolutnym przebojem. A my mieliśmy to szczęście testować ten włoski przebój przez pół roku podczas redakcyjnego testu długodystansowego. Nadszedł czas podsumowania tego czasu!
Najbogatsza konfiguracja to błąd?
Nasz testowy egzemplarz Fiata Tipo był samochodem budżetowym tylko z niedoszacowanych założeń. Dlaczego? Była to wersja kombi, o nazwie handlowej Station Wagon, w wersji specjalnej S-design za niemal 100 000 zł. W momencie, kiedy był konfigurowany, jedyne dopłaty, jakich można było dokonać, dotyczyły lakieru metalizowanego (biały występuje bez dodatkowych opłat) oraz pakietu z czujnikiem deszczu i zmierzchu. Poza tym w naszym Tipo było absolutnie wszystko.
A w szczegółach? Przede wszystkim silnik wysokoprężny o mocy 120 KM sprzężony z automatyczną dwusprzęgłową skrzynią biegów o sześciu przełożeniach. Dodatkowo, w związku ze składowymi wersji S-design, włoskie kombi prezentowało się naprawdę dobrze: osiemnastocalowe dwukolorowe felgi, przyciemniane klosze przednich i tylnych lamp, czarne relingi i lusterka lakierowane na wysoki połysk oraz lakierowane elementy piano black na przednim zderzaku. W połączeniu z białym kolorem nadwozia i przyciemnianymi szybami w tylnej części, okazywało się, że rozsądne rodzinne kombi wygląda naprawdę… rasowo. Kto by się spodziewał?
W kwestii wyposażenia było więcej niż dobrze: aktywny tempomat, biksenonowe reflektory, światła do jazdy dziennej LED, rozbudowany komputer pokładowy, system multimedialny UConnect z siedmiocalowym ekranem dotykowym, nawigacją TomTom oraz interfejsem Android Auto i Apple CarPlay, elektryczna regulacja odcinka lędźwiowego, półskórzana tapicerka – lista wyposażenia była naprawdę długa. I to właśnie tak skonfigurowane Tipo jest dowodem na to, że samochód tani w wersji bazowej może być doposażony na miarę współczesnych czasów – oczywiście za odpowiednią dopłatą.
Zaskakuje, głównie pozytywnie
Tipo w tak bogatej wersji jest imponującym samochodem, zarówno z wyglądu, przez wzgląd na wyposażenie, ale także przez świadomość o cenie na fakturze zakupu identycznie skonfigurowanego egzemplarza. Redakcja podzieliła się na dwa obozy: jedni twierdzili, że to świetny pokaz możliwości tego modelu w wydaniu z najwyższej półki, drudzy narzekali, że przecież to wersje Tipo o niemal połowę tańsze są najczęściej kupowanymi konfiguracjami w Polsce. Czy są jednak elementy wspólne, które w żaden sposób nie są zależne od finalnej ceny wybranej wersji?
Oczywiście że tak, ale z tym może być problem. Ponieważ – niezależnie czy wydamy na Tipo 50 000 zł czy 100 000 zł – boczki drzwi będą wykonane z twardego plastiku o mało przyjaznej fakturze. Również wiele innych materiałów użytych do wykończenia wnętrza będzie identycznych, co przy samochodzie zakupionym za sześciocyfrową sumę – to może być kontrowersyjne, zwłaszcza po porównaniu z konkurencją.
Jedno jednak zaimponowało nam i to bardzo – jakość montażu i spasowania w zasadzie wszystkich elementów była absolutnie powyżej oczekiwań, a miejscami wzorowa. I tutaj ta sama konkurencja, chwaląca się miękkimi plastikami, powinna podejść bliżej i przyjrzeć się, jak powinno się to robić.
Adekwatne do miasta i w trasę
Podczas jazdy pojawiło się kilka kontrastów. Po pierwsze naprawdę ekonomiczny i wystarczająco dynamiczny silnik Diesla o mocy 120 KM, który dawał sobie radę zarówno z pustym jak i zapakowanym po dach samochodem – i w trasie autostradowej, i w miejskich korkach. Dużo słabiej radziła sobie (zwłaszcza w mieście) dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna, która nie raz miała tendencję do szarpania, a przy mocniejszym wciskaniu gazu reagowała ze sporym opóźnieniem.
Tipo bardzo dobrze – znowu powyżej oczekiwań – trzymało się drogi, zwłaszcza na zakrętach. Pewnie spora w tym zasługa opon o wymiarach 225/40 R18. Sprawiały one nieznaczne obniżenie komfortu, ale absolutnie akceptowalne w perspektywie naprawdę dobrej trakcji w zakręcie. Zapędy do dynamicznej jazdy studził skutecznie niezbyt precyzyjny, choć posiadający dwie czułości pracy (tryb CITY do manewrów miejskich i normalny) układ kierowniczy. O ile w mieście, w trybie CITY manewrowanie było niezwykle przyjemne, tak podczas szybciej jazdy i na autostradzie ruchy kierownicą sprawiają wrażenie posiadania luźnych związków z osią skrętną. To mocno obniża pewność prowadzenia Tipo przy wyższych prędkościach.
Choć nie ma tutaj mowy o jakichś specjalnych inwestycjach związanych z wyciszeniem kabiny, to poziom hałasu jest akceptowalny, zaczyna się intensyfikować od prędkości 120 km/h. Jednak podróżowanie ze stałą prędkością 140 km/h nie powinniśmy przypłacić bólem głowy. Na dłuższych trasach wielu z nas narzekało na nie do końca udane profilowanie fotela kierowcy i bolące plecy po kilkuset kilometrach trasy, nawet biorąc pod uwagę elektrycznie regulowane podparcie lędźwiowe. Po prostu kształt fotela i jego profil nie do końca nam odpowiadał.
To, czym Tipo oczarowało nas w trakcie testu, to przestrzeń w kabinie. Zarówno z przodu, jak i dla pasażerów tylnej kanapie – w tym samochodzie trzy dorosłe osoby z tyłu radziły sobie bez problemu. Do tego dochodził naprawdę ogromny bagażnik, mieszczący 550 litrów bagażu, który nie raz pomógł nam w realizowaniu absolutnie wszystkich redakcyjnych wyjazdów czy innych obowiązków.
Rodzinny strzał w dziesiątkę
Choć Fiata Tipo SW S-design nie można nazwać samochodem bez wad, to jednak ilość jego zalet i walorów jest niepodważalna i zdecydowanie wpływa na jego pozytywny odbiór. Tipo to naprawdę dobra propozycja, zwłaszcza dla rodzin, które poszukują przestronnego samochodu, oferującego więcej przestrzeni niż wiele kompaktów dostępnych na rynku. Posiada sensowne wyposażenie i jeśli tylko wyrazimy chęć dopasowania wersji do naszych realnych potrzeb, to cena finalnej konfiguracji może naprawdę pozytywnie zaskoczyć.
My po sześciu miesiącach i kilkunastu tysiącach kilometrów za kierownicą tego dzielnego Fiata jesteśmy zdecydowanie na „tak” i żałujemy, że test nie potrwa jeszcze przez kolejne pół roku.
Smutną perspektywą jest fakt, że ze względu na nowe normy emisji spalin oraz dynamiczne zmiany w przepisach, Tipo niedługo najpewniej zniknie z oferty europejskich dealerów. Wielka szkoda, bo takiego sukcesu sprzedażowego Fiat w tym segmencie nie odniósł od wielu lat. Czy może to sygnał, że niedługo pojawi się następca? Oby był tak sensownie skrojony, jak naprawdę świetne Tipo.