Szkoła Auto III
W kolejnym programie Szkoła Auto pojawiła się aktorka - Małgorzata Socha, która jest żywym dowodem na to, iż panie potrafią świetnie radzić sobie za kierownicą. W zaledwie kilka minut sprawnie opanowała sztukę jazdy na trolejach i pokonała slalom w bardzo dobrym czasie.
Talent do aktorstwa i… kierownicy
W kwietniowej Szkole Auto gościliśmy aktorkę młodego pokolenia Małgorzatę Sochę. Gwiazda jest znana m. in. z licznych seriali: „Złotopolscy", „Lokatorzy", „Stacyjka", „Dziupla Cezara", „Bao-Bab, czyli zielono mi" i „Dziki 2". Popularność przyniosła jej podwójna rola bliźniaczek Majki i Kajki w serialu „Zostać Miss".
Zaszufladkowanie do kategorii słodkich aktoreczek serialowych byłoby wobec niej wielką niesprawiedliwością. Małgorzata Socha zaraziła się aktorstwem jeszcze jako licealistka, gdy zagrała główną rolę w spektaklu telewizyjnym „Anka" w reżyserii Radosława Piwowarskiego. W 2003 roku ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Kilka tygodni temu została zaangażowana do zespołu teatru „Ateneum".
„Teatr to niezwykłe doświadczenie dla każdego młodego aktora" – opowiada z pasją. „Gra w filmie i w teatrze to zupełnie dwie różne rzeczy. W filmie potrzebna jest szybka reakcja na zmiany, nowe sceny, inne emocje. W teatrze trzeba dojrzeć do roli, dużo czasu poświęcać próbom. Ale to właśnie teatr daje większą adrenalinę i wspaniały bezpośredni kontakt z widownią".
Role kreowane przez Małgorzatę Sochę, nawet te serialowe, pozostają w pamięci. Brawurowym popisem była Marzenka z serialu „Stacyjka". Zagranie najbrzydszej dziewczyny w okolicy sprawiło aktorce wielką satysfakcję. Tym bardziej, że natura bynajmniej nie poskąpiła jej urody.
W czasie zajęć w Szkole Auto okazało się, że gwiazda ma także talent do kierownicy.
Na lotnisku w Kąkolewie aktorka zaskakująco sprawnie opanowała sztukę jazdy na trolejach. W rywalizacji gwiazd pokonała slalom w czasie równo 53 s., plasując się tuż za aktualnym liderem Norbim (51,8 s.) potwierdzając jednocześnie fakt, że panie potrafią złakomicie prowadzić samochód. Tym razem czas przejazdu na trolejach sprawdzał gospodarz Szkoły Auto Irek Bieleninik, który był niepocieszony. Okazało się, że jego wynik wciąż znajduje się na końcu stawki.
Co ciekawe, Małgorzata Socha długo jeszcze ćwiczyła jazdę na trolejach po lotnisku, nawet już po zakończeniu konkurencji! Uznała – skądinąd bardzo słusznie – że to doświadczenie przyda się jej w codziennej jeździe. Każdego dnia swoim Renault Clio pokonuje wiele kilometrów, przeważnie po warszawskich ulicach. Prawo jazdy ma od 4 lat. Z ręką na sercu przyznaje się do jednego grzechu – czasem zdarza się jej jechać za szybko.
FSI – złoty kompromis
Specjalistyczny test porównawczy ADAC potwierdził ogromne zalety silnika FSI zastosowanego w Skodzie Octavia, współpracującego ze świetną mechaniczną 6-biegową skrzynią. Żaden z konkurentów nie zdołał osiągnąć równie udanego kompromisu między bardzo dobrymi osiągami, wyśmienitą elastycznością a niewygórowanym zużyciem paliwa.
Test porównawczy został przeprowadzony przez specjalistów z Fahrsicherheitszentrum ADAC w pierwszej połowie marca i dotyczył trzech samochodów klasy średniej, z silnikami benzynowymi 2 dm³. Do rywalizacji stanęły Ford Focus 2.0 16V Duratec (moc 107 kW/ 145 KM przy 6000 obr/min, moment obrotowy 185 Nm przy 4500 obr/min), Skoda Octavia 2.0 FSI (110 kW/150 KM / 6000 obr/min; 200 Nm / 3500 obr/min) i Toyota Avensis 2.0 VVTi (108 kW/ 147KM / 5700 obr/min; 196 Nm / 4000 obr/min).
Wszystkie pojazdy przeszły przez wymagające próby dynamiczne oceniające przyspieszenie i elastyczność silników. Każdy z testów był powtarzany trzykrotnie. Wyniki stanowiły średnią z prób. Czas przyspieszenia 0-100 km/h wyniósł 10,9 s. dla Skody, 10,7 s. dla Toyoty i 10,6 s. dla Forda (lżejszego od konkurentów o prawie 100 kg). Dzięki największej mocy Skoda odrabiała zaległości przy wyższych prędkościach Rozpędzanie 0-200 km/h zajęło Octavii 50,0 s. (Focus – 50,2 s.; Avensis – 50,9 s.).
Na co dzień ważniejsza niż szybkość jest jednak elastyczność. Pod tym względem Skoda Octavia FSI nie dała konkurentom żadnych szans. Dzięki lepszej elastyczności znacznie skraca się droga wyprzedzania, co bezpośrednio wpływa na nasze bezpieczeństwo. Rozpędzenie w zakresie 60-100 km/h na 4. biegu zajęło Skodzie zaledwie 7,1 s. Ford potrzebował na to ćwiczenie 8,7 s., Toyota – 9,8 s. Skoda „odjechała" konkurentom jeszcze wyraźniej w próbie przyspieszenia 80-120 km/h na 5. biegu. Odnotowała czas 11,0 s. (Ford – 14,3 s., Toyota – 15,4 s.).
Skoda nie dała także szans rywalom pod względem ekonomiki ekspolatacji. Na odcinku testowym pokonywanym dynamicznie spaliła 9,7 dm³/100 km (Ford – 10,5 dm³/100 km, Toyota – 11,6 dm³/100 km). Na tej samej trasie przejechanej w oszczędnym stylu Skoda Octavia wymagała już tylko 7,6 dm³/100 km (Ford – 8,4 dm³/100 km, Toyota – 9,0 dm³/100 km). Średnio Skoda spaliła w teście 8,7 l/100 km (Ford - 9,5 l/100 km, Toyota – 10,2 l/100 km).
W sprawdzianie właściwości jezdnych Ford Focus zebrał najniższe oceny za impulsywne zachowanie przy wykonywaniu ekstremalnych manewrów (slalom, omijanie przeszkody z hamowaniem i bez, hamowanie na nawierzchni o różnym stopniu przyczepności). O pierwszeństwo pod względem zachowania na drodze, walczyły Skoda i Toyota. Rzutem na taśmę nieco lepszy okazał się Avensis. Skoda zebrała dodatkowe pochwały za wysoką kulturę pracy cichego silnika, udany dobór przełożeń skrzyni, świetną precyzję przełączania biegów i najlepszą wśród rywali, bardzo komfortową pozycję za kierownicą.
Trzeba obiektywnie przyznać, że testowane samochody wykazały się bardzo wyrównanym, wysokim poziomem.
Maciej Wisławski - gospodarz Szkoły Auto:
„W specjalistycznym teście ADAC Skoda Octavia 2.0 FSI wykazała się niezrównaną elastycznością. Jej silnik osiąga maksymalny moment obrotowy 200 Nm przy 3500 obr/min, ale już od 2000 obr/min zaczyna przyspieszać satysfakcjonująco. To niezwykle cenna cecha w naszych warunkach drogowych, gdzie na trasach krajowych kierowcy samochodów osobowych, nawet ci jeżdżący spokojnie, są skazani na wyprzedzanie ciężarówek. Bardzo przyjazna charakterystyka silnika FSI pozwala wykonać trudny manewr wyprzedzania dużo sprawniej, w krótszym czasie, a więc bezpieczniej".
FSI – szczypta teorii.
Silnik FSI to nowoczesny silnik benzynowy z bezpośrednim wtryskiem paliwa, zbudowany w oparciu o technologię 16V.
Jak działa taki silnik? Wtryskiwacze podają benzynę bezpośrednio do komory spalania. Denko tłoka jest specjalnie ukształtowane. Sprawia, że strumień wtryśniętego paliwa odbija się od tłoka, ulegając ściśle zaprogramowanemu zawirowaniu. W efekcie chmura bogatej mieszanki kieruje się ku świecy zapłonowej. Gdy znajdzie się w jej sąsiedztwie, na elektrodach świecy przeskakuje iskra.
Bezpośredni wtrysk paliwa, znany już wcześniej z docenionych przez klientów Skody silników wysokoprężnych TDI, znalazł obecnie zastosowanie w silnikach FSI, gwarantując (podobnie jak w silnikach diesla) wysoką moc, doskonałą elastyczność oraz co ważniejsze v – korzystne wartości pod względem spalania paliwa. Tego rodzaju technologia pozwala bardzo precyzyjnie dobierać dawkę paliwa do warunków, w jakich pracuje silnik np. przyspieszanie czy spokojna jazda miejska. W zestawieniu z niższymi stratami energii pozwala to na zauważalne dla kierowców oszczędności w zużyciu paliwa.
Wtrysk bezpośredni w konstrukcjach FSI to kierunek, w jakim z pewnością w najbliższym czasie będą rozwijać się jednostki benzynowe. Skoda oferuje to rozwiązanie swoim klientom już dziś.
Sprytna elektronika, pozwalająca starannie odmierzyć dawkę i moment podania benzyny oraz skrupulatnie kontrolować przebieg procesu spalania, umożliwiła podwyższenie stopnia sprężania do 11,5-12,5:1 bez negatywnych konsekwencji. W efekcie silniki FSI oferują średnio moc wyższą o 15 % zużywając przy tym 10 % paliwa mniej, niż jednostki benzynowe o porównywalnej pojemności skokowej. Nie bez znaczenia jest także niższa toksyczność spalin (zwłaszcza emisja dwutlenku węgla odpowiedzialnego za tworzenie efektu cieplarnianego, wprost proporcjonalna do zużytego paliwa).
Skoda Octavia jest obecnie jednym z najtańszych samochodów koncernu Volkswagena, w których można korzystać z dobrodziejstw FSI.
Podsumowanie Skoda Otavia 2.0 FSI
„+"
- Najmniejsze zużycie paliwa w teście
- Najlepsza elastyczność
- Precyzyjna sterowność
- Dobre siedzenia, dobre trzymanie boczne i duże możliwości regulacji
- Przemyślane detale wyposażenia
„-"
- ESP nie należy do wyposażenia seryjnego
- Stosunkowo „twardy" pedał hamulca
Wniosek
„Skoda Octavia z silnikiem FSI zawsze daje kierowcy poczucie panowania nad samochodem. Mimo najniższej ceny wśród porównywalnych pojazdów i doskonałych wartości zużycia paliwa. Najlepszy samochód spośród konkurentów. Część zaoszczędzonej ceny kupujący powinien zainwestować w ESP. Zwycięzca testu".
Poduszka nie do spania …
Wynalazek airbagu był rewolucją na miarę wprowadzanych od końca lat 50. pasów bezpieczeństwa. Dziś poduszka powietrzna jest standardem w najtańszych samochodach. Niestety, podobnie jak w przypadku pasów bezpieczeństwa, narosło wokół niej wiele krzywdzących mitów.
Poduszki powietrzne są jednym z niewielu elementów wyposażenia samochodów, które warto mieć na wszelki wypadek. System sterujący odpalaniem poduszek bierze pod uwagę prędkość i przeciążenie w momencie uderzenia. Generalnie, poduszki pozostaną nieaktywne przy prędkościach poniżej 30-35 km/h (w niektórych samochodach amery-kańskich poniżej 20 km/h). Można przyjąć, że poduszki czołowe odpalą na pewno przy uderzeniu w filar wiaduktu przy prędkości 40 km/h. ale nie odpalą wskutek potrącenia niedużej sarny przy 100 km/h. Ich działanie jest błyskawiczne. Inicjacja, napełnienie i opróżnienie trwają nie dłużej niż pół sekundy. Neutralny gaz – azot lub gaz powstały w efekcie odpalenia miniaturowego ładunku pirotechnicznego – wypełnia nylonowy worek poduszki (de facto prawidłowa nazwa brzmi więc „poduszka gazowa").
„Airbag" chroni przed uderzeniem w twardą kierownicę lub deskę rozdzielczą, a co za tym idzie poważnymi obrażeniami klatki piersiowej i głowy. Odpalona poduszka prószy wokół nieszkodliwym białym talkiem, który pomaga jej „wyskoczyć" z zasobnika, zmniejszając tarcie towarzyszące rozkładaniu.
Skąd biorą się historie o zabójczych poduszkach? Media chętnie nagłaśniają pojedyncze wyjątkowe przypadki, najczęściej spowodowane niewiedzą użytkowników aut. Airbag nie został zaprojektowany do pracy indywidualnej, tylko w zespole z innymi urządzeniami zmniejszającymi skutki wypadku. Zagwarantuje nam najwyższy stopień zabezpieczenia tylko, gdy zapniemy pasy bezpieczeństwa i zachowamy właściwą pozycję za kierownicą.
Ogromnym błędem jest ustawienie fotela zbyt blisko kierownicy. Między głową a osłoną poduszki musi być zachowana odległość minimum 50 cm. Jeżeli siedzimy za kierownicą prawidłowo i mamy zapięte pasy, to w razie zderzenia napinacze pasów bezpieczeństwa utrzymają nas w bezpiecznej odległości od poduszki. Warto zadbać, żeby pasy przylegały ciasno. Inaczej, zadziałanie napinaczy, z natury dość gwałtowne, może nas kosztować złamany obojczyk lub uszkodzenie narządów jamy brzusznej. Szkodzi także palenie papierosów w czasie wypadku. Poduszka może nam „wepchnąć" papieros do gardła. Co ciekawe, spokojni mogą być okularnicy. Gwałtowne zatrzymanie wskutek uderzenia nadzwyczaj sprawnie „zdejmuje" okulary.
Pamiętajmy, aby przed zamocowaniem fotelika dla dziecka na przednim siedzeniu tyłem do kierunku jazdy (a także przewożąc z przodu osobę o wzroście poniżej 1,5 metra) dezaktywować poduszkę pasażera. Do tego służy specjalny wyłącznik ukryty najczęściej w schowku, lub z boku deski rozdzielczej.
Kupując używany samochód warto sprawdzić, czy poduszki są sprawne. Mechanicy w autoryzowanych stacjach obsługi zrobią to wpinając się do wtyczki diagnostycznej samochodu. Po wypadku odpalone poduszki, podobnie jak pasy bezpieczeństwa, nadają się tylko do wymiany. Nigdy nie używane zachowują pełną sprawność przez 10-15 lat od daty produkcji.
Dbajmy o oczy!
Jako kierowcy najczęściej bardziej dbamy o samochód, niż o nasz wzrok. Często eksploatujemy oczy do granic wytrzymałości. A przecież od nich bezpośrednio zależy nasze bezpieczeństwo.
Zdaniem instruktorów z ADAC Fahrsicherheitszentrum oraz Szkoły Auto na włączonych światłach mijania należy jeździć przez cały rok. Dlaczego? Oko każdego żywego stworzenia, nie tylko człowieka, w pierwszej kolejności dostrzega obiekty ruchome i świecące. I nie ma tu znaczenia, czy oko jest w pełni sprawne, czy też niedoskonałe. Pojazd z włączonymi światłami zawsze zostanie dostrzeżony wcześniej, niż nieoświetlony. Często będzie to tylko ułamek sekundy wcześniej, ale niekiedy nawet tak krótki czas decyduje, czy na drodze dojdzie do wypadku, czy nie.
Nie wszyscy wiedzą, że można się skutecznie bronić przed oślepianiem w nocy. Nie patrzmy w światła z naprzeciwka. Koncentrujmy wzrok na naszej stronie jezdni, tam gdzie spodziewamy się dostrzec ewentualne nieoświetlone przeszkody.
Musimy pamiętać, że gdy źródło ostrego światła nagle zniknie – pojazd nas wyminie – oko potrzebuje trochę czasu na przywrócenie pełnej sprawności widzenia, odpowiedniej do blasku reflektorów naszego samochodu. Trwa to od kilku do kilkudziesięciu sekund, zależnie od stopnia olśnienia oraz indywidualnych cech naszego wzroku. W sytuacji, gdy zbliżający się pojazd oślepia nas zbyt mocno, obowiązkowo zwalniamy, a w ekstremalnych sytuacjach zatrzymujemy się. Lepiej stracić kilkanaście sekund niż „na ślepo" uderzyć w niewidoczną przeszkodę.
Eksperci z ADAC Fahrsicherheitszentrum proponują dodatkowe ćwiczenie, które pozwala zachować duży procent sprawności widzenia po ustaniu źródła ostrego światła. Gdy zaczynamy być oślepiani warto przymknąć, albo zakryć dłonią jedno oko. Po wyminięciu z oślepiającym pojazdem odsłaniamy oko. Dzięki temu, że nie musiało zareagować na blask, od razu będzie widzieć dobrze. Nie musi dostrajać się do zmienionych warunków.
Naszym oczom należy się regularny odpoczynek. Także dlatego warto robić przerwy w podróży, najlepiej co godzinę. Rozprostowując kości podczas kilkuminutowej przerwy możemy jednocześnie „rozruszać" oczy. W czasie jazdy zmuszamy je przeważnie do patrzenia na dużą odległość. Dla odmiany warto więc popatrzeć na trawę, kwiaty, lub inne przedmioty znajdujące się w pobliżu. Nie pocierajmy oczu jeżeli czujemy tzw. piasek pod powiekami. Zamiast tego, pomrugajmy.
Po kilku godzinach jazdy powinniśmy zrobić dłuższą przerwę. Wówczas zwolnijmy oczy ze wszystkich obowiązków, zamykając powieki nieprzerwanie na minimum 10-15 minut, lub jeszcze lepiej dodatkowo zasłaniając je ramieniem, rękawem swetra, aby całkowicie odciąć źródła światła. Taki „urlop" dla zmęczonych oczu odczuwalnie poprawia ostrość widzenia i postrzegania barw.
Bardzo ważna jest czystość szyb w samochodzie (również od wewnątrz!), a w nocy także reflektorów. Okularnicy nie mogą sobie pozwalać na jazdę w przybrudzonych szkłach. Nawet niewinne krople deszczu na okularach mogą być niebezpieczne.
Szacuje się, że 25-30 % kierowców na naszych drogach ma większe lub mniejsze problemy ze wzrokiem. Najbardziej niebezpieczni są ci, którzy nie mają świadomości, że ich wzrok jest niedoskonały, gdyż pogarsza się wolno, lecz systematycznie. Dlatego każdy kierowca powinien bez przymusu, regularnie poddawać się badaniom okulistycznym - co najmniej raz na rok.