Retro Motor Show 2019 – kiedyś było lepiej?
Dzisiejsza motoryzacja przez normy dotyczące emisji spalin zaczyna być pozbawiona „tego czegoś”. Używając już dość populistycznego stwierdzenia – brakuje jej duszy. Obecnie można powiedzieć, że samochody dają emocje, ale dla wielu kiedyś było lepiej... I właśnie dla osób, które cały czas pragną powrócić do pięknych czasów motoryzacji jest impreza Retro Motor Show.
Cały czas w pełnej krasie
Trzeba przyznać organizatorom, że z roku na rok targi Retro Motor Show mają więcej do zaoferowania. Na tegorocznej edycji można było zobaczyć stare samochody z lat 20. 30. XX wieku, kończąc na tzw. „modern classics”. Wydarzenie pokazuje, jak motoryzacja może być zróżnicowana i cały czas można poznać jej różnorakie oblicze. Definitywnie auta, które zaprezentowano całe mnóstwo, pomimo bardzo często sporego wieku były w znakomitym stanie.
Klasyczną motoryzację kochamy m.in. za jej bezkompromisowość jak w przypadku Ferrari Testarossa, które wzbogaciło tegoroczne Retro Motor Show. Dzisiaj kierowca jest wręcz przykryty bezpiecznym kocykiem w postaci systemów bezpieczeństwa. Kiedyś musiał on liczyć tylko na siebie. Dla jednych przerażające, dla innych – w tym dla mnie – to możliwość lepszego wyczucia samochodu przez bardzo mechaniczną budowę, wręcz pochłaniania jego sygnałów. Zresztą wystarczy spojrzeć na wyścigi F1, aby zrozumieć, o czym piszę. Dawniej bolidy były wręcz zabójcze, ale to kierowcy w dużym stopniu decydowali o zwycięstwie. Obecnie jest to raczej bitwa komputerów oraz tego, kto posiada lepszych sponsorów.
Jedyny na świecie – Lexus LS400L na Retro Motor Show 2019
Opisać wszystkie auta na targach jest raczej ciężkim zadaniem, ale można wspomnieć o tych najciekawszych. Jak myślę o minionych targach Retro Motor Show, od razu w głowie pojawia się Lexus LS400L. Pierwszy model japońskiej marki był oferowany z jednym silnikiem i rozstawem osi z małym, ale… Właśnie w Polsce, a dokładnie w jednej z opolskich firm zajmującej się sprzedażą aut klasycznych znajduje się jedyny na świecie Lexus LS400 w wersji przedłużanej. Zrobiony specjalnie na życzenie jednego z arabskich szejków. Nadwozie zostało przedłużone w środkowej części, gdzie występuje niespotykany w standardowej wersji czarny fragment ze znaczkiem marki Lexus. Wyróżnikiem w środku jest telewizor kineskopowy umieszczony na przednim podłokietniku. Pomimo, że Lexus LS400L jest z 1998 roku, to ma tylko 15 tysięcy kilometrów przebiegu, co przekłada się na świetny stan samochodu. Cena, niestety, jak przystało na taki rarytas – jest wysoka. Na targach właściciel wystawił auto za cenę 190 tysięcy złotych.
Jednak Mercedes i BMW – tych jak zawsze było najwięcej na Retro Motor Show
Scena klasyków w Polsce jest bardzo różnorodna. Sądzę to po różnych zlotach typu „Klasyki nocą”, czy po targach Retro Moto Show w Poznaniu. Jakbym miał wskazać markę, której aut na klasycznej scenie jest najwięcej, to wybrałbym Mercedesa i trochę dalej BMW. Zdecydowanie te samochody widuje się najczęściej. Ciężko powiedzieć, czym to jest spowodowane – różnorodnością modeli, łatwym dostępem do samych aut i części, czy dużym zapleczem w postaci pomocy fachowców. Pewnie są to jedne z aspektów przemawiających za niemieckimi markami.
W Poznaniu na pewno moją uwagę przykuł Mercedes W140 600SEL w opancerzonej konfiguracji. Z zewnątrz wersję stworzoną z myślą o ochronie pasażerów zdradzają opony, których rant wystaje poza felgi. Znalazło się również parę Mercedów SL (R129), czy W126 nawet jako wersja przygotowana na rajdy. Na sprzedaż został wystawiony Mercedes W136 z 1950 roku.
Konkurencyjna marka z Bawarii też wypadła bardzo dobrze na tegorocznych targach Retro Motor Show. Przede wszystkim można było zobaczyć BMW 850CSi – oznacza to, że pod maską jest 5.6-litrowe V12, połączone z napędem na tył i manualną skrzynią biegów. Za takie auta właśnie lubimy lata 80. i 90. Tuż obok wspomnianego BMW 850CSi stała bardzo rzadka Alpina B10 Allrad. Na targach można było zakupić m.in. kultowe BMW E30 M3 w kolorze białym.
To już 70 lat sportowych samochodów Porsche
Porsche Club Polska przygotowało wystawę aut typu Speedster. Dzięki temu mogliśmy podziwiać aż dwa unikatowe egzemplarze Porsche 911 (991) Speedster, które jest ukoronowaniem 70-lecia sportowych samochodów Porsche. Z tej racji nie mogło zabraknąć modelu 356 Speedster, który dał początki autom ze Stuttgartu, jakie znamy dzisiaj. A tuż obok stały modele 911 (seria G i 964) również z przydomkiem Speedster.
Trochę egzotyki
Oczywiście nie tylko Niemcy robią samochody. Na targach Retro Motor Show znalazły się dwa modele marki Ferrari w sztandarowym czerwonym kolorze. Pierwsze z nich to ikona lat 80., czyli Testarossa, które sławę zyskało m.in. dzięki serialowi „Miami Vice”. Auto ma dość rzadki typ silnika, czyli tzw. „płaskie” V12. Po drugiej stronie znajdowało się Ferrari F355 Spider. Blisko włoskich supersamochodów zaparkowano BAC Mono. Stosunkowo nowe auto, a raczej bolid, którym legalnie możemy poruszać się po drogach.
Nie zabrakło także amerykańskiej motoryzacji, którą świetnie reprezentowała pierwsza generacja Chevroleta Corvette pochodząca z 1959 roku.
Na wzmiankę zasługuje również stoisko nawiązujące do przejścia między NRD, a RFN oraz liczne auta z epoki PRL-u.
Powiew z Japonii
Samochody z Kraju Kwitnącej Wiśni już od jakiegoś czasu stanowią część ofert klasyków na portalach ogłoszeniowych. Z reguły pojazdy z tamtego rejonu są zadbane i mają wiele dziwnych dodatków. Na targach, chociażby na jednym ze stoisk, gdzie auta pochodziły z Japonii, można było zobaczyć dziwne przeróbki. Normą są różnego rodzaju anteny, ekrany, lampki. Bardzo często dochodzi do tego mieszanie stylistyki auta z przedliftingowego na poliftingowy oraz dodawanie szeregu dokładek czy felg znanych marek jak w przypadku srebrnego Mercedesa W220. Patrząc na oferty sprzedaży, ma się wrażenie, że numerem jeden, jeśli chodzi o markę aut importowanych z Japonii, jest po raz kolejny Mercedes.
Można się cofnąć w czasie
Targi Retro Motor Show są raczej podróżą historyczno-motoryzacyjną. Można faktycznie cofnąć się do bardziej barwnych czasów, gdzie samochody były dla kierowcy i gdzie każde auto prowadziło się inaczej. Cóż, ta epoka już nie wróci, ale cały czas możemy cieszyć się z jej pozostałości.