Ostatnia droga Janusza Kuliga
W uroczystościach pogrzebowych w rodzinnym Łapanowie k. Krakowa, ostatniej drodze tragicznie zmarłego Janusza Kuliga, wzięło udział około 10.000 sympatyków sportów samochodowych a przede wszystkim samego mistrza.
O popularności i wielkim smutku jakim okrył całe rzesze ludzi w Polsce ten tragiczny wypadek niech świadczy fakt, że w Warszawie, mieście nie tak „rajdowym” jak Kraków, gdzie Janusz jest kojarzony ze słynną ulicą Karową, a która raz w roku „sprawdza” najlepszych kierowców rajdowych ... postawiono swoisty ołtarzyk pod wiaduktem Markiewicza, z jego podobiznami, gdzie na okrągło stoją młodzi ludzie, zapalając żałobne znicze. Zresztą w chwili pogrzebu ustawiono tam również jeden z rajdowych samochodów Kuliga.
Wróćmy jednak do uroczystości w samym Łapanowie, w którym ojciec Janusza Jan, pełni funkcję burmistrza, w pogrzebie wzięli udział wszyscy mieszkańcy dla której to miejscowości przysporzył wiele dobrego. Trumnę nieśli koledzy i konkurenci z tras rajdowych - Baran, Bębenek, Czopik, Hołowczyc, Kuzaj, Lubiak, Turski, Wisławski, w rajdowych strojach, a towarzyszyły delegacje PZM i automobilklubów z całej Polski.
Najważniejsze jednak refleksje wzbudziły słowa Ks. Bp. Kazimierza Nycza, celebrującego uroczystości pogrzebowe, który zwracając się do młodych entuzjastów sportów motorowych, by naśladowali Janusza Kuliga nie tylko jego umiejętności rajdowe ale cnoty jakimi był obdarzony, t.j. skromność, pokorę, delikatność i przyjazne traktowanie innych.
To wielka prawda ! stąd tragiczna śmierć Janusza Kuliga wywołała tak wielkie poruszenie w całej Polsce. Niestety Janusz to już drugi po Marianie Bublewiczu nadzwyczaj uzdolniony zawsze ciepły i uśmiechnięty w pełni sportowych możliwości i osiągnięć, opuszcza nas na zawsze.