Media Driving Academy 2015 z Porsche - nie wiesz, jak dużo nie wiesz!
Jeśli dostajesz propozycję spędzenia dwóch dni na słynnym torze z niemal każdym modelem Porsche, a do tego nie musisz się przejmować oponami i paliwem, bo tu nie ma limitu, to grzech jest ją odrzucić lub zignorować. Ja nie zignorowałem i pojawiłem się w Stambule na Media Driving Academy 2015.
Zacznijmy od miejsca, gdzie to wszystko się rozgrywa. Istambul Racing Circuit – dla wielu miłośników motoryzacji te trzy słowa wystarczą, aby wszystko zrozumieć. Jeśli jednak ktoś nie interesuje się sportami motorowymi, kilka słów wyjaśnienia. Tor jak sama nazwa wskazuje leży w mieście Stambuł, a konkretniej w jego azjatyckiej części. Mieszkańcy największego miasta w Turcji od 2005 roku mogli gościć kierowców Formuły 1, ale niestety ostatnio królowa sportów motorowych omija ten ciekawy tor zaprojektowany przez Hermanna Tilke. Swoją drogą to chyba jeden z ostatnich torów zaprojektowanych przez niemieckiego projektanta, który naprawdę wymaga od kierowcy maksymalnego skupienia i najwyższego poziomu umiejętności. Na dystansie 5388 metrów upchnięto 14 zakrętów, choć niektóre łuki są bardzo złożone, zdradliwe i zaciskające się, więc wyczucie odpowiedniego punktu złamania zakrętu, miejsca hamowania jest niezwykle trudne i…
No właśnie. Już sama analiza toru, patrzenie na schemat oraz próba nauczenia się wszystkich zakrętów nie jest prosta. Jeśli ktoś widział tor Monza, a potem spojrzy na Istambul Park dostrzeże różnicę. Prosta startowa jest dość krótka i przechodzi w lewy zakręt praktycznie pod kątem prostym. Po chwili od razu przechodzimy w długi i rozluźniający się prawy łuk, który kończy się kolejnym ostrym w prawy, a potem w lewo, i znów w lewo… Potrzeba kilku spokojnych okrążeni, aby wyczuć momenty hamowania, optymalną linię przejazdu itp. Niektórzy uczą się tego toru przez wiele dni w jednym aucie. Ja miałem niespełna dwa dni i wiele modeli do wypróbowania, każdy inny, o różnej mocy, przyczepności i ogólnych właściwościach. Oczywiście nie próbuję się tłumaczyć, ale nie ukrywam, że o rekordy toru nie walczyłem. Bo i po co?
No właśnie po co, skoro można po prostu cieszyć się jazdą oraz nauką nowych, bardzo przydatnych i ciekawych rzeczy na temat torowej jazdy modelami Porsche. Warto podkreślić słowa „torowej”, bo jazda po mieście czy też autostradzie nie jest w sumie trudna i nawet początkujący kierowca z odpowiednią dozą wyobraźni sobie poradzi. Co innego jazda po torze, która potrafi zweryfikować umiejętności wielu „specjalistów” od Porsche. A jazda Porsche 911 czy Caymanem jest dość specyficzna i znacząco różni się od prowadzenia tradycyjnego auta typu RWD. W takim modelu masa rozprowadzona jest mniej więcej po równo na przednią i tylną oś, dzięki czemu zjawisko pod- i nadsterowności – przy odpowiednim ustawieniu zawieszenia – jest przewidywalne. W Porsche 911 ze względu na tylny napęd i umieszczony z tyłu silnik większość masy spoczywa na tylnej osi, przez co oba wspomniane zjawiska są dość specyficzne. Przy wchodzeniu w zakręt odczuwalna jest spora podsterowność, na co narzekają w szczególności początkujący i niedoświadczeni kierowcy. Jest jednak na to prosty sposób – hamowanie. I nie chodzi o wolne wchodzenie w zakręt, a o dociążenie przedniej osi i umiejętne operowanie kierownicą korygujące jakiekolwiek „myszkowanie” tyłu. Oczywiście nie można przesadzić z hamowaniem pamiętając, że w Porsche hamowanie często kojarzone jest z zarzuceniem kotwicy. I w tym przypadku znów odzywa się tylny napęd i silnik przy tylnej osi. Podczas hamowania taki układ dociąża tylne koła rozkładając siły mniej więcej w połowie, co jest z kolei niespotykane w autach z silnikiem z przodu, w których podczas hamowania tylne koła są znacząco odciążane, a co za tym idzie odgrywają mniejszą rolę przy hamowaniu.
To oczywiście teoria, ale zapoznanie się z takimi podstawami znacząco pomaga w zmaganiach ze szkoleniem oraz poszczególnymi zadaniami. Pamiętajmy również, że cały czas jeździmy autami drogowymi, które co prawda uwielbiają torowe zabawy, ale nie zostały stworzone, aby po torze jeździć cały czas. Wręcz przeciwnie – to auta drogowe które posiadają typowo cywilne dodatki takie jak klimatyzację, elektrykę itp. Nie ma mowy o klatkach bezpieczeństwa, wyczynowych oponach, zawieszeniu czy zestawie aerodynamicznym dociskającym auto do toru z mocą kilkudziesięciu kilogramów. Wszystkie auta są dokładnie takie same, jakimi szczęśliwi klienci wyjeżdżają z salonów.
Opowieści o wrażeniach z jazdy, odczuciach, jakie towarzyszą na torze czy też warunkach, jakie nas spotkały są trochę bezsensu, bo o wiele lepszym przekaźnikiem będzie film, który odda zarówno dźwięk, oraz co najważniejsze, obraz. Nie jestem w stanie przekazać jedynie przeciążeń i adrenaliny, ale to musicie mi wybaczyć.
Kilkaset litrów spalonego paliwa, kilkanaście zużytych kompletów opon, dwa dni w upale. Czy było warto? Nie ma sensu odpowiadać na to pytanie, bo to chyba oczywiste. Jest jednak pewien minus całego przedsięwzięcia. Pewność siebie z jaką wchodzisz na tor znika po kilkunastu minutach pod okiem doświadczonych instruktorów, którzy brutalnie pokazują niemal każdemu, że nie ma pojęcia o jeździe torowej w Porsche. Ale czy to zniechęca? Nie – motywuje i pcha do jeszcze bardziej intensywnej nauki i przekraczania granic, a po tych dwóch dniach mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że już wszystko wiem. Przynajmniej w teorii. Nad praktyką popracuję już niedługo…
Porsche Media Driving Academy 2015 na torze Istanbul Park
Wyświetlenia: 1 919Od czasu do czasu warto wyrwać się z redakcji i odpocząć od testów spalania, wyciszenia itp. Tym razem udałem się do Stambułu na Porsche Media Driving Academy 2015. Warto zaznaczyć, że jest to kolejne centrum szkoleniowe Porsche, do którego może udać się praktycznie każdy, by spróbować swoich sił za kierownicą wielu modeli pod okiem doświadczonych instruktorów.