Infiniti Q30 Cup - zabawa na Torze Jastrząb
Wybraliśmy się na Tor Jastrząb pod Radomiem, by zobaczyć jak sprawdza się Infiniti Q30 w sytuacjach ekstremalnych. Oprócz prób torowych, zmagaliśmy się z parkowaniem równoległym, jazdą w alkogoglach i ćwiczeniami na płycie poślizgowej. Jak ten model się sprawdził?
Choć samo Infiniti ma zaledwie 27 lat, z czego w Polsce funkcjonuje od 8 lat, zdążyło zaistnieć kilkoma interesującymi modelami. Polacy, którzy mają dość niemieckiego konserwatyzmu, darzą tę markę wyjątkowym zaufaniem. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nasi rodacy kupili pierwsze na świecie QX30 - i to długo przed oficjalną premierą - oraz Q60? Trzeba naprawdę kochać markę i ufać jej projektantom, żeby kupować samochody „w ciemno”, nie jeżdżąc nimi i nawet nie czytając opinii innych osób, które miałyby taką okazję.
Infiniti Q30 to konkurent dla BMW Serii 1, Audi A3, Lexusa CT i Mercedesa klasy A. Z tym ostatnim dzieli zresztą mnóstwo rozwiązań technicznych, które widać nawet we wnętrzu - mamy ten sam komputer pokładowy, ustawienia fotela umieszczone na drzwiach i tym podobne. Wygląd zewnętrzny jest jednak o wiele bardziej efektowny, niż całej konkurencji razem wziętej. W wersji Sport silnik osiąga 211 KM i korzysta z przeniesienia napędu na wszystkie koła. W przypadku różnicy w przyczepności nawierzchni, system sterujący jest w stanie przekazać do 50% napędu na tylne koła. Napęd 4x4 dostaniemy jednak i w wersji z 2,2-litrowym silnikiem Diesla o mocy 170 KM. Q30 jest nieco droższy od konkurencji, bo ceny zaczynają się dopiero od 99 950 zł, ale nie odstaje od niej pod względem jakości i precyzji wykonania.
Tylko jak radzi sobie na torze? Sprawdziliśmy to, korzystając z zaproszenia na Infiniti Q30 Cup na Torze Jastrząb pod Radomiem. Jak poszło?
Oczekuj nieoczekiwanego
Dokładnie taką maksymą można podsumować próby na płycie poślizgowej. Zaczęliśmy jednak spokojnie - wyścigiem na prostej. Oczywiście ruszając z miejsca na śliskiej nawierzchni. Pierwszy start odbyłem w wersji Sport, drugi w aucie z silnikiem Diesla i napędem na przednią oś. Różnica jest wyraźna - pomijając oczywiście samą moc czy moment obrotowy. Napęd obu osi pozwala od razu wcisnąć gaz w podłogę i nawet nie zauważymy, że jest bardziej ślisko niż zwykle. Co innego w aucie z napędem na przód - mocny start to mocne buksowanie kół. Możemy sobie tu pomóc, ruszając delikatnie i zaraz potem przechodząc do pełnego przyspieszania. Im bardziej śliska nawierzchnia, tym później będziemy mogli dodać więcej gazu, aż dotrzemy na śnieg czy lód, gdzie każdy mocniejszy ruch pedału gazu zamieni się w uślizg przedniej osi.
Kolejną próbą był przejazd przez tzw. „szarpak”, czyli urządzenie, które wprowadza samochód w mocny poślizg nadsterowny. Systemy stabilizacji wkraczają tu błyskawicznie i bardzo dobrze radzą sobie z niespodziewaną i niebezpieczną sytuacją na drodze. Oczywiście nasza szybka reakcja nadal jest potrzebna. Niektórym udało się praktycznie nie zjechać z toru jazdy (jechaliśmy na wprost przy prędkości 60 km/h), ale jeden kierowca omal nie potrącił pani fotograf. To tylko pokazuje jak bardzo powinniśmy się skupiać na jeździe w trudnych warunkach - szybka i dokładna reakcja może uratować nasze lub czyjeś życie.
Ostatnią próbą w tym miejscu był „test łosia” z zatrzymaniem. Najeżdżaliśmy na płytę z prędkością 80 km/h, a zaraz przed maską pojawiały się trzy kurtyny wodne w formie slalomu. Nie wiedzieliśmy jednak z której strony i kiedy się pojawią. Tu znów ukłon w stronę inżynierów odpowiadających za systemy stabilizacji. Przeszkody można było ominąć, hamując z maksymalną siłą, a Infiniti Q30 wcale nie traciło na stabilności. „Można było ominąć” - ale nie wszystkim się to udało. Instruktorzy wytłumaczyli nam, że tę próbę zazwyczaj zalicza każdy kursant, jeśli prędkość oscyluje wokół 65 km/h. Podniesienie jej do 70 km/h odsiewa już wielu kandydatów, przy 75 km/h test zalicza raptem kilka osób, a przy 80 km/h prawie nikt. A przecież różnica to tylko 5 km/h. Warto o tym pamiętać, kiedy następnym razem w centrum miasta spróbujecie rozpędzić się do 80 km/h na ograniczeniu do 50 km/h.
Parkowanie i slalom w alkogoglach
Próba parkowania równoległego dotyczyła wyłącznie systemu parkowania autonomicznego. Przejeżdżaliśmy wzdłuż zaparkowanych samochodów i kiedy system potwierdził istnienie odpowiedniej luki, kazał się zatrzymać i wybrać wsteczny bieg. Trzeba przyznać, że system ten działa naprawdę szybko i dość precyzyjnie parkuje, ale miejsce parkingowe wykrywa jedynie przy przejeździe z prędkością nie większą niż 20 km/h i samodzielnie operuje kierownicą do 10 km/h.
Slalom w alkogoglach to prawdziwe wyzwanie. Choć mają one wymóc sposób prowadzenia kierowcy mającego 1,5 promila we krwi, obraz wygląda raczej jak przy 5 promilach, kiedy ten powinien powoli kłaść się do grobu. Pokonanie slalomu w takim stanie nie należy do najłatwiejszych zadań, ale na końcu musieliśmy jeszcze zaparkować w „garażu” z pachołków. Orientacja jest zdecydowanie zaburzona i łatwo się w tej wyznaczonej przestrzeni nie zmieścić. Slalom pokonywaliśmy też bez alkogogli, ale tyłem, z zasłoniętymi lusterkami i tylną szybą. Trzeba było nawigować wyłącznie na podstawie obrazu z kamer. Jadąc szybko, zmuszeni jesteśmy patrzeć dalej niż na najbliższą przeszkodę. Kamera z szerokokątnym obiektywem pomniejsza to, co znajduje się w oddali, więc można było się w pewnym momencie pogubić.
Gaz do dechy!
I tak docieramy do prób torowych. Pokonaliśmy małą i dużą pętlę Toru Jastrząb, które obfitowały w ciasne zakręty, krótkie proste, kilka nawrotów i… przejazd przez wzniesienie. Styl jazdy na takiej trasie powinien być jak najbardziej płynny - kto walczył z samochodem i zaliczył dynamiczny, efektowny przejazd, nie miał szans w starciu z liderami klasyfikacji.Przejdźmy jednak wreszcie do tego, jak w takich warunkach zachowuje się Infiniti Q30. Wydawałoby się, że w wersji Sport, czyli z 2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 211 KM, dwusprzęgłową skrzynią biegów i napędem na obie osie, powinien odpowiadać specyfice próby. I o ile z trakcją czy ruchami nadwozia nie było większych problemów i mogliśmy spokojnie oddawać się sztuce dobierania odpowiedniego toru jazdy, to przeszkodziła nam w tym skrzynia biegów. Jej charakter jest zdecydowanie bardziej drogowy niż sportowy. Nawet w trybie „S” była zbyt wolna, by nadążyć za tym, co działo się na torze. Wciskając gaz w momencie punktu styku z wewnętrzną częścią zakrętu, Q30 zaczynał przyspieszać dopiero na prostej, bo w samym zakręcie zajęty był redukowaniem biegów. Żeby skutecznie i szybko jeździć po torze, chyba trzeba by było wciskać gaz w pierwszej fazie zakrętu.
Gdy zachodzi słońce
Wieczorem, po zaliczeniu wszystkich prób, odbyła się Gala Mistrzów Kierownicy. Chyba nikogo nie dziwi, że większość nagród zdobył Łukasz Byśkiniewicz z TVN Turbo - jako czynny kierowca rajdowy i wyścigowy miał do tego pełne prawo.Głównym bohaterem tego dnia pozostało jednak Infiniti Q30. Czego się o nim dowiedzieliśmy? Potrafi być szybki na drodze i dostarczyć emocji na torze, ale w próbach sportowych, w konkurencji z innymi samochodami, wypadnie raczej przeciętnie. Tak czy inaczej, na drogach spisuje się naprawdę dobrze, oferując dobre osiągi, przyjemne prowadzenie i luksusowe wnętrze. A to wszystko opakowane w bardzo efektowne nadwozie.
Redaktor