Fleet Derby 2013 - małe co nieco dla flot
Śnieg w końcu stopił się i miłośnicy letniego ogumienia przestali organizować zloty na poboczach oblodzonych dróg. Wiosna wkroczyła do naszego kraju, a to sprzyja eventom na otwartym powietrzu. Co można było zobaczyć na Fleet Derby 2013?
17 kwietnia magazyn Fleet zorganizował Fleet Derby – połączenie plebiscytu, targów, pokazów oraz testów samochodów flotowych w jednym miejscu. Swoją drogą – niemałych testów, ponieważ do dyspozycji było ponad 80 modeli z 16 kategorii. Sama data mogła wydawać się trochę dziwna – impreza odbyła się w środę, a tak się składa, że większość osób przebywa wtedy w pracy i wyobraża sobie weekend. Szczególnie w godzinach trwania eventu – od 8.00 do 17.00. Nie można jednak zapominać, że wydarzenie mimo wszystko było skierowane do firm, a te mają trochę inny cykl życiowy. Ponadto każdy, kto mógł pochwalić się wolną środą był mile widziany – na bramkach nie stał nikt o posturze Sylwestra Stalone i nie pobierał żadnych opłat. A jaka była idea całego spotkania?
Fleet Derby był tak naprawdę wyścigiem między firmami, które dostarczają i obsługują floty samochodowe. Wśród wystawców każdy wygrywał. W końcu firmy mogły zaprezentować swoje produkty przed decyzyjnymi manageremi i ekspertami. A jak wiadomo – czasem wystarczy dać człowiekowi coś do ręki, żeby to kupił. Wśród wyróżnień na najlepszy samochód flotowy w każdej z 16 kategorii, plebiscyt obejmował również wyróżnienia na motoryzacyjną markę flotową, usługę i produkt flotowy oraz osobowość flotową. A skoro jest plebiscyt to muszą być też nagrody – w tym przypadku były to zgrabnie skrojone statuetki do wstawienia za szybkę.
Fleet Derby odbył się w Warszawie. Konkretnej lokalizacji można się już domyślić – teren Autodromu Automobilklubu Polski na terenie Bemowa był do tego celu idealny. Na lotnisku i jego okolicach ślizgało się ponad 80 samochodów podczas testów, a nad ich dachami co chwilę przelatywały lądujące obok awionetki… Obrazek był naprawdę powalający. A na czym właściwie polegały same testy?
Do wszelkich pomiarów potrzebni są jurorzy, dlatego na Fleet Derby zaproszono małą grupkę dziennikarzy i około 100 osób reprezentujących floty. Dzięki temu auta zostały sprawdzone zarówno pod względem użytkowym jak i wytrzymałościowym… Chodzi tu oczywiście o odporność na wciskanie pedału gazu w podłogę. Każda z osób testujących zapisywała swoje oceny na formularzu przygotowanym w samochodzie, a następnie oddawała blankiet organizatorom. I tak ponad 80 razy… W praktyce przetestowanie tylu samochodów w jeden dzień przez każdego jurora było jednak niemożliwe, ale i tak organizatorom udało się zebrać dużą bazę opinii o autach. Same jazdy były za to zaskakujące z kilku względów.
Z samego rana trafiłem na pas lotniska, na którym to były ustawione pachołki tworzące tor – pełen ostrych zakrętów, slalomów i ostrych łuków, nie było na nim ani jednego prostego odcinka. Na płycie lotniska testowane były miejskie auta segmentu B oraz BMW Serii 3 i Volkswagen CC. Do tych pierwszych został zaliczony też Nissan Juke, pomimo tego, że Crossovery i SUVy były sprawdzane jako odrębna klasa w innej części autodromu. Mimo tego zasiadłem za jego kierownicą i ruszyłem z dwoma zmiennikami w środku na podbój slalomów. A było czym jechać – pod maską pracował doładowany motor 1.6l, który w połączeniu z napędem na wszystkie koła łamał prawa grawitacji na torze. Oczywiście mnóstwo emocji można było również wykrzesać z Peugeota 208, Toyoty Yaris, Kii Rio i wielu innych, które przygotował organizator. Ciekawostką było Renault Clio GrandTour, które mimo wszystko prowadziło się gorzej od zwykłej wersji. Początkowo każdy miał chęć wchodzenia w zakręty na pełnym „gazie”, jazdy na granicy przyczepności i wyciskania z auta ostatnich potów. Jednak moi pasażerowie po pół godzinnej przejażdżce wśród dziesiątek zakrętów postanowili mnie opuścić. Zrozumiałem dlaczego, gdy na nich spojrzałem – ich twarze były purpurowo-zielone, a w oczach pojawiły się łzy. Na początku ten fakt wydał mi się śmieszny, ale w końcu sam zacząłem jeździć jako pasażer przez kilkadziesiąt minut slalomem. Dałem za wygraną i przez pół godziny dochodziłem do siebie na powietrzu. Z kolei sam test na lotnisku skończył się godzinę szybciej, ale fakt faktem – naprawdę dobrze pozwolił sprawdzić zachowanie samochodów w trudnych warunkach. Kierowców też.
Na innym torze testowane były również pozostałe segmenty. Trasa składała się z kilku zakrętów, mokrego łuku badającego reakcję aut na śliskiej nawierzchni oraz krótkiej prostej, na której można było gwałtownie przyspieszyć. Same samochody okazały się bardzo ciekawe. Organizator dał możliwość zestawienia ze sobą choćby Peugeota 301 ze Skodą Rapid i pozwolił porównać różne niszowe modele z liderami segmentów. Również Volkswagen Golf VII mógł pokazać swoją wyższość nad innymi kompaktami i choć wiele osób mówiła o tym z ciężkim sercem, to Golf bronił się prawie pod każdym względem. A to tylko niektóre z wielu możliwości porównań konkurujących modeli. Można było również sprawdzić Fiata Pandę i spróbować odpowiedzieć sobie dlaczego tak słabo się sprzedaje. Do przejażdżki zachęcał również lifestylowy Opel Adam. Komfortu i miękkich materiałów co prawda nie zapewniał, ale konstelacja gwiazd w podsufitce stworzona za pomocą diod LED powalała prawie jak w Rolls Royce’ie. Takie zestawienia modeli zobrazowały również jak bardzo do liderów rynku zbliżyły się koreańskie marki – choćby Hyundai, którego kilka modeli również było przeznaczonych do testów, oraz Kia. Ta ostatnia zaprezentowała między innymi hybrydową odmianę Optimy.
Na Fleet Derby pojawiło się naprawdę dużo samochodów ekologicznych. Hybrydy dzielnie walczyły na torze ze zwykłymi samochodami spalinowymi, a ich dopracowanie w przyszłości może sprawić, że staną się ciekawą alternatywą dla tradycyjnych samochodów. Również pod względem ceny – szczególnie Toyota Yaris Hybrid pokazała, że nie trzeba już wyjeżdżać na 20 lat do pracy na Zachód, by kupić sobie hybrydę. Niespodzianką był również w pełni elektryczny Nissan Leaf. Zaskakiwał wszystkim – dziwnym wyglądem, kosmicznym wnętrzem, okropnymi plastikami i reakcją na wciśnięcie pedału „gazu” – to naprawdę nie był melex, pasy bezpieczeństwa były w nim potrzebne. Swoją drogą – równie intrygujący okazał się elektryczny Renault Kangoo Z.E.
Liczne przedstawicielstwo miał również segment samochodów dostawczych, VANów, MPV, SUVów i Crossoverów. Duże SUVy można było nawet sprawdzić na trzecim torze – terenowym. Jednak szczególnym zainteresowaniem wśród testujących cieszyły się samochody luksusowe. W sumie kluczyki były do nich odbierane tak chętnie, że organizator ostatecznie odwołał pod koniec Fleet Derby m.in. BMW Serii 5 oraz Lexusa GS450h. Tak naprawdę nic dziwnego, że te dwa samochody cieszyły się popularnością na rajdach. Tego drugiego można było porównać do ostrej papryczki podanej z sosem śmietanowym – GS450h serwował świetne osiągi w wyjątkowo delikatny oraz bezstresowy sposób. I to tak bardzo bezstresowy, że mój zrelaksowany zmiennik testowy postanowił rozsiąść się w królewskim fotelu pasażera zapominając o wszystkim wokół. Przy pierwszym zakręcie żałował, że z tego rozluźnienia nie zapiął pasów, ja zdążyłem tylko zobaczyć jego nogi lecące w powietrzu.
Oczywiście organizator nie zapomniał też o innych atrakcjach. W namiocie Fleet Derby odbyła się premiera kuszącego Opla Cascada, a podczas prezentacji statycznej można było oglądnąć nowe Renault Captur. To i tak tylko jedne z licznych niespodzianek. Zainteresowali mogli również przejść kurs off-roadowy, wziąć udział w prezentacji Romualda Chałasa, uczestnika Monte Carlo, oraz inauguracji IV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Eco Fleet Manager 2013. A na deser zostały jeszcze konkursy, prezentacje oraz pokazy specjalne. Miłośnicy wyścigów mieli okazję spotkać Fiata 125p Acropolis ślizgającego się na torze – to właśnie nim Romuald Chałas jechał w rajdzie Monte Carlo. Jego wyczyny na terenie Bemowa przyćmiła jednak driftująca ciężarówka.
Na deser zostaje jeszcze najciekawsza kwestia – auta wyróżnione w konkursie na najlepszy samochód flotowy w każdej z 16 kategorii. Cóż, gdyby wszystkie sekrety od razu zostały odkryte, to nie byłyby tak smaczne. Organizatorzy póki co zliczają oceny aut wystawione przez jurorów, a wyniki zostaną zaprezentowane na zamkniętej gali w hotelu InterContinental już 24 kwietnia. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na ujawnienie zwycięzców. Ciekawe, czy wyróżnienia zaskoczą…