Citan Road Show - szaleństwa vanem
"Przecież to Renault Kangoo, po co przepłacać?" - z takim podejściem boryka się Mercedes Citan. Owszem, zapożyczenie konstrukcji od Francuzów spowodowało przylgnięcie pewnej łatki, ale jak to mówią - nie oceniaj dopóki sam nie spróbujesz. I pewnie głównie po to Daimler zorganizował Citan RoadShow. W takim razie co auto ma do zaoferowania?
Event tak naprawdę był skierowany głównie do flot. Kluczowi klienci na własnej skórze mogli sprawdzić auto w różnych warunkach i zadawać niewygodne pytania organizatorom. A żeby było ciekawiej – naprawdę było z kim rozmawiać. W wydarzeniu razem z przedstawicielami Mercedesa brał udział zespół z Akademii Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara. Tego ostatniego raczej nie trzeba przedstawiać – jest jednym z czołowych, polskich kierowców rajdowych. Tylko co jego szkoła właściwie robiła na prezentacji auta dostawczego?
NA POCZĄTEK SZCZYPTA EMOCJI
Mercedes postanowił pokazać jak bardzo uniwersalne jest jego auto, dlatego firma oddała go w ręce zaproszonych gości, by ci mogli poddać samochód różnorakim próbom. Wszystkie były przeprowadzane pod okiem specjalistów z akademii Tomasza Kuchara, więc do spokojnych w większości nie należały. Ja na pierwszy ogień trafiłem do grupy ćwiczącej parkowanie. Zwykła zatoczka byłaby jednak zbyt banalna, dlatego Mercedes poszedł o krok dalej – kazał wprawić auto w poślizg i zaparkować na ręcznym pomiędzy pachołkami…
„Jak to – mamy jeździć autem dostawczym jak wyścigówką z Need For Speed?” – wiele osób zwątpiło, ale pomysł wydawał się ciekawy. Rozpędzanie, odpuszczenie gazu, by odciążyć tył, szarpnięcie kierownicą, ręczny… a potem pozostało tylko mieć na dzieję, że wóz ustawi się w odpowiednim miejscu i wszystko poszło dobrze. Po kilkunastu próbach uczestnicy doszli do większej wprawy – dość miały tylko opony i hamulce.
Całość nie zmienia jednak faktu, że Citana dość łatwo wyczuć w tak krytycznych manewrach. Zawieszenie jest miękkie, a układ kierowniczy pracuje delikatnie i mało sportowo, ale jeśli ktoś ma ochotę parkować na ręcznym, to wbrew - da się. Choć i tak parking przy Tesco nie będzie najlepszym miejscem.
TROCHĘ TEORII
Drugi blok miał już niewiele wspólnego z praktyką – przedstawiciel Mercedesa starał się udowodnić, że Citan mimo wszystko jest lepszy od Kangoo. W aucie nie zabrakło jednak budżetowych rozwiązań. Nie można w nim dokupić reflektorów ksenonowych, a oświetlenie przednie wykorzystuje żarówki H4. Z drugiej strony – prostota w przypadku takiego vana też jest plusem. Wnętrze za to trochę straszy. Wygląda topornie, plastiki są tandetne, ale przynajmniej można je łatwo wyczyścić. Ciekawy temat dotyczy z kolei piast. Najtańsze warianty z podstawowym rozmiarem kół mają przewidziane mocowanie na 4 śruby. Mocniejsze wersje lub te z większym ogumieniem to już 5 śrub w piaście. Kilka zmian zasługuje też na uznanie.
Zawieszenie zostało przestrojone – Renault teraz też oferuje w opcji takie, jak w Mercedesie. Osprzęt silnika również jest inny. Układ zasilania we francuskim dieslu nie grzeszy dobrymi opiniami, dlatego Niemcy zmienili go na Bosha i Continentala w zależności od mocy motoru. Co ciekawe – blok silnika nie jest aluminiowy, tylko żeliwny, a filtr cząstek stałych nie wykorzystuje płynu AdBlue (czyli bądź co bądź mocznika…) tak jak osobowe modele marki – tutaj dopalanie sadzy przebiega w trybie suchym i steruje nim specjalna klapa w układzie wydechowym. Ponoć rozwiązanie jest bardziej niezawodne – trzymam za słowo.
W KRYTYCZNEJ SYTUACJI
Następny etap w pewnym sensie zahaczał o historię i udowadniał, że Citan poradzi sobie z tym, co niegdyś pogrążyło Mercedesa Klasy A. Chodzi o slalom i rodzaj testu łosia. Ćwiczenie miało na celu pokonanie serpentyny pomiędzy pachołkami, niezwrócenie lunchu w międzyczasie oraz ominięcie przeszkody podczas awaryjnego hamowania z włączonym systemem ABS. Dla dreszczyku emocji ową przeszkodę wypełniłbym betonem, ale organizator nie zaufał w takim stopniu testującym. Sam samochód potrafił jednak zaskoczyć.
Nie da się ukryć, że to przecież tylko auto dostawcze, ale Citan i tak mimo wysokiego nadwozia jeździ prawie jak zwykły wóz osobowy. Fakt, wychyla się w zakrętach, ale prowadzi się przewidywalnie i płynnie. Odciążona tylna oś trzyma obrany tor jazdy, choć całość i tak nastawiona jest na komfort i właśnie podczas spokojnej podróży sprawdza się najlepiej.
EKO-SZAŁ
Dzisiejszy świat bez ekologicznych niuansów byłby jak Magda Gessler ścięta na łyso, dlatego także na Citan Road Show nie mogło zabraknąć „zielonych” wątków. A konkretniej mówiąc – ecodrivingu. Ideą jest ochrona środowiska, ale szczerze mówiąc z perspektywy zwykłych użytkowników oraz flot liczy się coś zupełnie innego – mniejsze zużycia paliwa. Po krótkim wykładzie każdy z uczestników został wsadzony w Citana z dieslem pod maską i wyruszył w trasę.
Droga była bardzo różnorodna – kilkupasmowa jezdnia, trochę skrzyżowań, a na koniec przejazd przez osiedle z wąskimi uliczkami i powrót do punktu początkowego, czyli pod Stadion Miejski we Wrocławiu. Swój wynik wolę przemilczeć, ale najlepsi byli w stanie zejść do 4.1l/100km. To o 0.2l/100km mniej, niż katalogowo podaje producent…
Citan idealnie wypełnia lukę wśród użytkowych modeli Mercedesa. Producent od dawna potrzebował takiego auta i w końcu udało się. Dopracował francuską konstrukcję, poświęcił trochę czasu na design, a na koniec postawił w swoich salonach. Ale czy warto go kupić? Nie miałem okazji przetestowania Renault Kangoo, więc nie opowiem się za żadną ze stron, choć muszę przyznać jedno – Mercedes ma w swojej ofercie całkiem niezłego vana.