Znamy zwycięzców
Wiemy już, kto został zwycięzcą drugiej edycji konkursu organizowanego przez firmę Opel, Akademię Jazdy Opla, portal Ekoflota.pl i Fleet Meetings konkursu Eco Fleet Manager 2011. Ten tytuł po zaciętej rozgrywce wywalczył Szymon Szafrański z firmy Sanitec Koło.
Co prawda II edycja EFM to już historia, ale historia wyjątkowo miła. Po siedmiu miesiącach zmagań: najpierw na platformie e-learningowej, potem podczas półfinału i na końcu podczas wielkiego finału na warszawskim Bemowie, zwyciężył Szymon Szafrański, pokonując podczas bezpośredniej finałowej rywalizacji dwunastu uczestników, a łącznie ponad stu pięćdziesięciu.
Drugie miejsce, ustępując zaledwie o dwa punkty, zajął Tomasz Ziamek z firmy Drozapol-Profil, a trzecie Tomasz Szlęzak z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Cała trójka finalistów była zaskoczona uzyskanymi wynikami. Przypomnijmy tylko, że nagrodami były nie tylko upominki i samochody marki Opel na miesiąc dla finałowej trójki, ale także nagrody dla ich kierowców. Są to odpowiednio: dzień, dwa i trzy dni szkoleniowe w Szkole Jazdy Opla. Każdego dnia zostanie przeszkolonych dwunastu kursantów, a to bardzo ważne, ponieważ jedną z idei Eco Fleet Managera jest, poza promowaniem ekologii, także promocja bezpiecznej jazdy.
Mimo że z reguły piąty października w naszym kraju kojarzy się z pluchą i zimnem, tym razem pogoda na szkoleniu była wyjątkowa. Silny, ale ciepły wiatr i słońce. W takich warunkach nasi finaliści musieli sprawdzić się w pięciu konkurencjach ułożonych przez instruktorów Szkoły Jazdy Opla Mariusza Stuszewskiego. Trzy z nich sprawdzały techniczne umiejętności naszych finalistów. Był to slalom na płycie poślizgowej, jazda po płycie poślizgowej, ale w kształcie okręgu, oraz jazda skid-carem. Szczególnie dużo zabawy i ciepłych słów uznania zyskał skid-car, czyli urządzenie mogące symulować zarówno pod-, jak i nadsterowność. Także ta konkurencja sprawiła uczestnikom sporo trudności.
Dwie pozostałe to jazda ekologiczna i udzielanie pierwszej pomocy medycznej. Jazda eco była bardzo ciekawa, ponieważ każdy z finalistów musiał sprawdzić się na tej samej trasie, na pokonanie której miał dwanaście minut. Co ciekawe, pokonywał ją trzykrotnie w różnych samochodach: Insignii z mocnym silnikiem benzynowym z automatyczną skrzynią biegów, Astrze z silnikiem Diesla i Astrze z silnikiem benzynowym. Oba mniejsze Ople były wyposażone w manualne skrzynie biegów.
Świadomy fleet manager to także taki, który potrafi udzielić pierwszej pomocy. Doktor Adam Maciej Pietrzak na miejscu zainscenizowanego wypadku sprawdzał i oceniał, jak potrafią zachować się finaliści w obliczu wypadku. Po przeszkoleniu, każdy musiał dojechać na miejsce, odpowiednio zabezpieczyć własny pojazd i siebie, poinformować odpowiednie służby o wypadku i udzielić pierwszej pomocy. Życzymy, aby akurat te umiejętności nigdy nie okazały się przydatne w praktyce.
Najlepsze miejsca w poszczególnych konkurencjach:
jazda po okręgu: Szymon Szafrański,
jazda po płycie: Piotr Olczykowski,
jazda skid-carem: Szymon Szafrański i Karol Skowroński,
jazda ekologiczna: Szymon Szafrański i Wojciech Klamra,
pierwsza pomoc:
Tomasz Ziamek, Tomasz Szlęzak i Krzysztof Koszewski.
Paweł Wideł,
governmental relations director
General Motors Poland.
Panie dyrektorze, do sprzedaży wchodzi Opel Ampera, jeden z pierwszych logicznych i pełnowartościowych samochodów elektrycznych. Czy jest to dla Opla samochód stricte wizerunkowy, czy liczycie na konkretną sprzedaż?
Możemy i powinniśmy mówić o dwóch rzeczach jednocześnie. Po pierwsze, faktycznie wizerunek, ponieważ Ampera to pierwszy w Europie samochód elektryczny o przedłużonym zasięgu. Jest najlepszą koncepcją samochodu elektrycznego. Zapewnia ochronę środowiska w połączeniu z praktycznością. Jest to po prostu samochód do codziennej eksploatacji. Jeżeli chodzi o wolumen, to trzeba sobie zdać sprawę z tego, że segment samochodów elektrycznych jest w Polsce mikroskopijny i nie będzie zbyt wielki. Stąd wolumen nie będzie bardzo duży, ale w tym segmencie zakładamy duży udział rynkowy Ampery. Znajdą się zapewne firmy, które będą chciały kupić takie samochody ze względów wizerunkowych oraz żeby pokazać, że też wspierają ten kierunek rozwoju motoryzacji.
Podczas finału Eco Fleet Managera nie mogę nie zapytać, czy zainteresowanie flotowców konkursem przekłada się także na zainteresowanie gamą modeli ekologicznych EcoFlex? Jest to bardzo rozsądna oferta i to zarówno jeżeli chodzi o przekrój, ponieważ w zasadzie każdy samochód Opla jest oferowany w gamie EcoFlex, jak i cenę. Ponieważ za rozsądną cenę klienci otrzymują samochody, które w codziennej eksploatacji są po prostu bardziej oszczędne. Pamiętajmy, że zmniejszenie emisji CO2 jest bardzo szlachetne, ale wynika to ze zmniejszenia zużycia paliwa. Dla każdego zarządzającego flotą jest to doskonałe połączenie, kiedy może kupić dobry samochód, w dobrej cenie, a przy okazji zaoszczędzić na kosztach eksploatacji i chwalić się, że jest świadomy ekologicznie.
Szymon Szafrański,
fleet & administration specialist, Sanitec Koło Sp. z o.o.
I miejsce EFM 2011.
Konkurs Eco Fleet Manager to bardzo ważne wydarzenie flotowe, propagujące ekologię i ekojazdę, dlatego każda osoba w Polsce zarządzająca flotą samochodową powinna wziąć w nim udział. W tym roku po raz pierwszy spróbowałem swoich sił w konkursie i bardzo wysoko oceniam wszystkie jego etapy oraz pomysł organizatorów na propagowanie stylu eko we flotach. Każdy uczestnik tegorocznej edycji, a zwłaszcza finałowa piętnastka, po spędzeniu blisko pięciu godzin w ośrodku szkoleniowym Akademii Jazdy Opel, mógł poszerzyć swoją wiedzę teoretyczną i praktyczną na temat ecodrivingu. Ponadto doskonaliliśmy techniki bezpiecznej jazdy, przypomnieliśmy sobie zasady udzielania pierwszej pomocy oraz mieliśmy okazję ponownie zdać egzamin ze znajomości przepisów kodeksu drogowego. Firmy coraz częściej organizują szkolenia dla użytkowników samochodów służbowych z doskonalenia technik jazdy, a w ostatnich latach także z jazdy ekologicznej i ekonomicznej, dlatego konkurs Eco Fleet Manager idealnie wpisuje się w tę tendencję, dzięki czemu będziemy bezpieczniej i taniej jeździli po naszych drogach.
Tomasz Ziamek,
zastępca dyrektora ds. inwestycji i środków transportu Drozapol-Profil.
II miejsce EFM 2011.
Jestem bardzo, bardzo zadowolony z uzyskanego przeze mnie wyniku. Bo wiedziałem już od naszej rozgrywki półfinałowej w Tychach, że druga edycja Eco Fleet Menagera jest zdecydowanie silniej obsadzona i jest wielu chętnych na zwycięstwo na Bemowie w wielkim finale. Na początku gratuluję wszystkim, którzy wystartowali w tegorocznej, naprawdę wymagającej rozgrywce.
Ja wyjątkowo spokojnie podchodziłem w tym roku do zmagania finałowego, ale nie ukrywam, że poświęciłem sporo czasu na odświeżenie zasad udzielania pierwszej pomocy, budowy pojazdu, przepisów ruchu drogowego. Starałem się także bardzo zwracać uwagę na doskonalenie techniki jazdy podczas codziennych podróży samochodem oraz dbałem o to, by moja jazda była jazdą płynną i ekonomiczną, co – jak wiadomo – w naszych realiach jest rzeczą karkołomną, ale trening czyni mistrza, więc próbowałem. W dniu finału na Bemowie czułem, że w tym roku o dobre miejsce będzie ciężko. Kilku z nas miało w rękach kartki z przepisami, notatki z pierwszej pomocy, uff, walka zapowiadała się o każdy punkcik. Z racji tego, że nazwisko mam na „z”, trafiłem do ostatniej trzyosobowej grupy z młodszymi kolegami. Już po pierwszej konkurencji, skid-carze, potwierdziły się moje przypuszczenia o walce o dziesiątki sekund. Moi koledzy to naprawdę najlepsza 15. w Polsce. Potem jazda po okręgu w sytuacji minimalnej przyczepności. I znów dzielą nas dziesiętne części sekundy, potem slalom na płycie poślizgowej, znowu różnice w częściach sekundy. Teraz chyba największe wyzwanie, jazda trzema różnymi Oplami po uliczkach Warszawy. Najpierw Insignia w automacie, pod maską ponad 200 KM, aż korci, żeby mocniej przycisnąć pedał gazu, a tu trzeba pamiętać o limicie czasu, ale i o zużyciu paliwa. Wyszło nie tak, jak myślałem, ale potem drugie autko – Astra w dieselku. Pomyślałem, że teraz spróbuję coś ugrać. Do połowy trasy szło dobrze, potem dwa autka przede mną, nie ma jak je wyprzedzić i, niestety, wynik na mecie nie taki, jak bym chciał, ale okazuje się, że całkiem dobrze, porównując czasy moich poprzedników. Ostatnia Astra kombi z benzynowym 140-konnym motorkiem i tutaj też pod koniec mniej szczęścia, duży mobilek tarasuje wąskie uliczki, ale na mecie trzeci wynik, jest OK. Nabieram ochoty na pierwszą piątkę, może się uda. Na zakończenie chyba najtrudniejsze – pierwsza pomoc. Podczas mojej kariery za kierownicą już kilkakrotnie udzielałem pomocy osobom pokrzywdzonym na drodze i zawsze czułem, że mogłem zrobić coś lepiej. Teraz bardzo realny test przed Adamem Maciejem Pietrzakiem, specjalistą w tej dziedzinie. Po krótkim wykładzie wsiadam do autka i podjeżdżam do symulowanego wypadku, parkuję swój samochód pod kątem za pojazdem uszkodzonym, włączam światła awaryjne i wystawiam trójkąt, dzwonię do razu na numer 998, to straż pożarna. Z mojego doświadczenia wiem, że to oni najszybciej uruchomią pozostałe służby ratownicze. Podbiegam do samochodu, sprawdzając, czy nie wydobywa się gdzieś dym, uderzam ręką w dach, sprawdzając, czy osoba w samochodzie po prostu nie zasnęła i czy nie wystarczy jej obudzić. Niestety, okazuje się, że nieprzytomna kobieta leży na kierownicy. Ubieram rękawiczki, delikatnie unoszę ją i opieram na oparciu fotela. Wyłączam zapłon i kluczyk rzucam na podszybie, jest niebezpieczeństwo zapłonu, więc podejmuję decyzję o ewakuacji rannej z pojazdu, wkładam ręce pod pachy poszkodowanej, opierając bezwładne ciało na sobie, i delikatnie wyciągam ofiarę. Przykrywam folią ochronną i opatruję mocno krwawiąca ranę na głowie dziewczyny, która w tym czasie odzyskuje przytomność. Pytam, czy wie, co się stało, odpowiada, że tak. Pytam, czy może mi powiedzieć, czy ją coś jeszcze boli, odpowiada, że nie. W tym momencie instruktor przerywa zadanie, zadaje kilka dodatkowych pytań. To już koniec. Mimo że to tylko sytuacja improwizowana, poziom adrenaliny jest ogromny. Dopiero po kilku minutach czuję, jak ze mnie schodzi poziom stresu. Całość spotkania na Bemowie kosztowała mnie i pewnie pozostałych kolegów wiele stresu i wysiłku fizycznego. Fajnie, że przed finałem Waldemar Chromiński przekazał nam wszystkim kilka dobrych rad, jak się do finału przygotować. Potem spotkanie przy obiedzie, wymiana uwag, nerwowe oczekiwanie na ogłoszenie wyników. Cała grupa finalistów nerwowo wypatruje komisji, która zlicza punkty i sprawdza, czy wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem. Wreszcie są, przyjechali, wypisują dyplomy, zaraz dowiemy się, kto stanął w tym roku na podium. Trzeci miejsce: kolega Tomasz Szlęzak – gromkie brawa, dyplom, medal, uściski dłoni. Drugie miejsce Tomasz Ziamek. W pierwszej chwili nie dotarło, że to chodzi o mnie, super idę po dyplom, srebrny medal. To dla mnie ogromny sukces i wyróżnienie, że w gronie takich specjalistów jestem drugi. Zawsze pozostaje niedosyt, pytanie, ile zabrakło do pierwszego, ale jestem drugi z ponad 150 startujących na początku, to znaczy, że to, co kocham, i to, co robię na co dzień, nie robię chyba tak źle, skoro jestem drugi w tak szacownym gronie. Miejsce pierwsze Szymon Szafrański, najlepszy w naszym gronie, brawo, gratulacje.
Chciałbym bardzo, bardzo podziękować wszystkim, dzięki którym takie zmagania mogą mieć miejsce. Dziękuję Małgorzacie Mikołajczak, prezes z Fleet Meetings, Marcinowi Buczkowi z GM Poland, Waldemarowi Chromińskiemu, przewodniczącemu Kolegium Redakcyjnego WWW.Ekoflota.pl, Mariuszowi Stuszewskiemu, szefowi DTJS-u, Akademii Jazdy Opla, jego wszystkim instruktorom, dzięki którym poprawiliśmy nasz styl jazdy i zmieniliśmy albo spróbowaliśmy zmienić nasze nawyki. Jestem przekonany, że nasi ludzie, kierowcy, dzięki zdobytym przez nas nagrodom dowiedzą się, jak bezpiecznie, ekonomicznie docierać zawsze do celu. A szkolenia, chociażby z pierwszej pomocy, pozwolą komuś uratować zdrowie, a może i życie. Drugie miejsce dedykuję mojej zmarłej niedawno mamie, która zawsze mnie wspierała i mówiła, że trzeba próbować. Jeszcze raz gratuluję wszystkim uczestnikom, organizatorom i pomysłodawcom oraz zachęcam sponsorów, by kontynuowali tego typu zmagania jak najdłużej. Powodzenia dla wszystkich w edycji 2012.
Tomasz Szlęzak,
Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, Biuro Administracyjno-Gospodarcze Wydział Obsługi Transportowej, członek SKFS.
III miejsce EFM 2011.
Na wstępie bardzo chciałbym podziękować i pogratulować wszystkim organizatorom konkursu oraz wszystkim ludziom zaangażowanym w to przedsięwzięcie, które cieszy się coraz większym zainteresowaniem i staje się wydarzeniem roku w branży, a sam tytuł coraz bardziej prestiżowy. Moje podejście do konkursu było bardziej na zasadzie sprawdzenia swojej wiedzy i umiejętności, jakie do tej pory zdobyłem z racji zainteresowań i wykonywanego zawodu. Brałem udział w konkursie po raz pierwszy, gdyż w zeszłym roku najzwyczajniej z powodu nawału obowiązków nie przystąpiłem do części e-learningowej.
W tym roku obiecałem sobie, że będzie to rzetelna praca, ale jak to w tym zawodzie bywa, ciągle coś i brak możliwości zaplanowania sobie chwili spokoju. Pierwsza część została zrobiona w ostatniej chwili i do tego z telefonem w ręku. Pierwsza niespodzianka, po kilku dniach telefon, że zakwalifikowałem się do półfinału. Potem wyjazd do Tychów oraz konfrontacja umiejętności praktycznych z teorią i zaskakujący, ale pouczający, wykład oraz test z przepisów ruchu drogowego. Przy okazji zwiedzanie fabryki silników Diesla stosowanych w Oplach, co było równie ciekawym elementem. Potem kolejna niespodzianka i informacja o zakwalifikowaniu się do finału. Tutaj już wszyscy właściwie byliśmy zwycięzcami, bo jednak miejsce w pierwszej piętnastce wśród tylu ludzi, którzy przystąpili do konkursu, to już wyróżnienie. 5 października 2011 i finał na warszawskim Bemowie w Akademii Jazdy Opla Mariusza Stuszewskiego. Tu już spora rywalizacja i napięcie, które jednak się odczuwało, mimo przyjaznej atmosfery i świetnej organizacji. Bardzo ciekawe konkurencje sprawdzające umiejętności w prowadzeniu pojazdów w ekstremalnych warunkach, zróżnicowana konkurencja ecodrivingu trzema bardzo zróżnicowanymi samochodami i podstawowa umiejętność pierwszej pomocy zorganizowana w sposób przypominający realia prawdziwego wypadku. Każda z tych konkurencji wymagała dużej wiedzy, samodyscypliny i opanowania, mimo że poprzeczka była bardzo wysoko.
Podsumowując konkurs: na bardzo wysokim poziomie, bardzo motywujący choćby poprzez uzyskanie prestiżowego tytułu i nagród, które są bardzo atrakcyjne. Mianowicie samochód na miesiąc do jazdy oraz szkolenie dla dwunastu osób w Akademii Jazdy Opla na Bemowie, które ułatwią zaszczepienie takiej wiedzy i umiejętności wśród kierowców i być może zwierzchników. Bardzo dużo wiedzy i umiejętności, jakie zdobyłem, są bezcenne, a takie jazdy jak skid-car powinny być podczas nauki jazdy obowiązkowe choćby ze względu na uczenie pokory i szacunku do pojazdów i warunków drogowych.