Wspaniali, którym zabrakło następcy
Kiedy samochód się kiepsko sprzedaje, najczęściej oznacza to koniec jego motoryzacyjnej kariery. W niektórych, rzadszych przypadkach, przez zmieniające się gusta producent nie widzi dalszych perspektyw dla danego modelu i również usuwa go w cień. Całość sprowadza się do tego, iż niektóre znikają niczym blednący obraz a inne powoli stają się jeżdżącymi rarytasami. Ich wielbiciele łączą się w kluby, organizują spotkania i pomagają sobie w uzdrawianiu chorych egzemplarzy. Oto sylwetki oryginalnych konstrukcji, które mniej lub bardziej odeszły do lamusa.
Renault Fuego
Aby zrozumieć jego osobowość warto cofnąć się pamięcią w czasie, kiedy to jako nieprzeciętna konstrukcja lat 80-tych potrafił zrobić ogniste wrażenie. Ogniste, gdyż z hiszpańskiego Fuego znaczy „ogień". Do plusów tego auta trzeba zaliczyć bardzo niski współczynnik oporu powietrza, wygodne fotele zarówno z przodu jak i z tyłu oraz niezłe osiągi w wersji Turbo o mocy 132 KM. W samej Francji wyprodukowano 226 583 sztuki tego ognistego modelu. Niestety do dziś nie doczekaliśmy się jego następcy. A gdzie można go dziś spotkać? Coraz częściej na zlotach Young-timerów gdzie oprócz wspaniałych modeli znajdziemy bezcenne wspomnienia.
Mazda MX3
Drapieżny model MX3 produkowany na bazie 323 cechował iście sportowy charakter. Produkowany był od 1991 do 1998 roku jako sportowa sylwetka Coupe. Jednak gdy na niego spoglądamy, możemy dojść do wniosku, że czegoś mu brak. Czegoś co podkreślałoby sportowy charakter. Nie chodzi tu bynajmniej o osiągi. Samochód, który pd maską miał małe V6 o pojemności 1,8 litra dostarczał nie lada frajdy młodym kierowcom rozpędzając się do 202 km/h. Jednak jak na sportową sylwetkę, zbytnio przypominał „zwykłe" auto. Być może to było przyczyną, iż w samych Niemczech sprzedano raptem 20 000 egzemplarzy.
Honda HR-V
Czy samochód się podoba czy nie to z pewnością kwestia gustu. HR-V ma w sobie tyle oryginalności, iż podoba się chyba każdemu. Wspaniała, przyjazna choć kanciasta sylwetka, która ma w sobie to coś. Idealne auto na dziurawe drogi Europy wschodniej bo do lasu raczej nikt się nim nie wybiera. Honda HR-V jest też żywym świadectwem, że trafiła na rynek trochę za wcześnie, kiedy w modzie nie były jeszcze małe miejskie auta typu SUV. Dziś w klasie tej rządzi VW Tiguan a szkoda bo HR-V z pewnością jako tańsze auto o ciekawej sylwetce stanowiłaby nie lada konkurencję.
Honda NSX
Niewątpliwie pierwszy prawdziwie japoński samochód. Najlepsze osiągnięcie Hondy w dziedzinie aut drogowych. O jej wartości jako auta sportowego niech świadczą obecne ceny na zachodnich giełdach samochodowych. Mówi się, że NSX wzorowany był konstrukcyjnie na Ferrari z centralnie umieszczonym silnikiem. 3 litry, 274 KM, 256 km/h i 5,2 do setki. Wszystko to ukryte we wnętrzu pięknej sylwetki. Ciekawostką jest, że w ciągu kilku miesięcy od premiery, trzeba było podwoić produkcję a auto stawało się coraz bardziej popularne. Dlaczego w przeciwieństwie do innych aut zaprzestano produkcji i do dziś nie ma następcy? Jeśli ktoś zna japoński to proszę śmiało pytać.
Fiat Coupe
„Piccolo Ferrari", „Ferrari dla ubogich" czy „szesnastozaworowy Pavarotti" to tylko niektóre określenia tego naprawdę wspaniałego wózka. Był chyba najbardziej odważną konstrukcją Fiata, która w żadnym wypadku nie była przerostem formy nad treścią. Ciekawa sylwetka, wersje 16v Turbo i 20v Turbo o mocy kolejno 190 i 220 KM, prędkość maksymalna rzędu 250 km/h i wyjątkowa deska rozdzielcza to tylko niektóre ze wspaniałych zalet wojowniczego Fiata. Brak następcy, to do dziś największa z jego wad.