Samochody jakości Audi w cenach SEAT-a
Rozmowa z Erichem Schmittem, szefem hiszpańskiej marki, na temat wychodzenia SEAT-a z kryzysu. W ciągu 3-4 lat paleta marki obejmować ma 15 modeli w 8 segmentach, w tym Bolero – sedana i kombi na bazie nowego Audi A4.
W firmie SEAT w Barcelonie już od roku czuć świeży powiew. Poprzedni prezes Audi, Erich Schmitt (60 lat), zamierza na trwałe wprowadzić w sferę zysków spółkę zależną VW, której obecnie niezbyt dobrze się powodzi, zachowując niemiecką jakość i hiszpański styl. Schmitt zaordynował chronicznie tracącej spółce ambitny cel na najbliższe dziesięć lat: 800 000 samochodów i zysk od kapitału rzędu powyżej 15%. Środkiem do celu ma być m.in. znaczna rozbudowa gamy produktów.
Henning Peitsmeier: Panie Schmitt, kto właściwie potrzebuje dziś jeszcze SEAT-a?
Erich Schmitt: Klienci, którzy chcą mieć sportowy samochód o ciekawej i modnej sylwetce, dorównujący jakością marce Audi, ale po cenach SEAT-a.
HP: Chyba Pan przesadza. Dotychczas SEAT miał raczej opinię porównywalną z gorszej jakości modelami Fiata...
ES: ... dlatego właśnie w październiku 2006 roku przyjechałem tu, do Barcelony, aby to zmienić. Latem ubiegłego roku opracowaliśmy strategię działania na okres do 2018 roku, która pokaże, w jaki sposób chcemy poprawić wizerunek tej marki.
HP: Czy jest Pan pewny, że ta strategia zostanie naprawdę zrealizowana? Szef Porsche, Wendelin Wiedeking, nie ma zbyt dobrego zdania o pomyśle produkowania małych samochodów w Hiszpanii.
ES: Pan dr Wiedeking, podobnie zresztą jak cała rada nadzorcza VW AG, promował i zaaprobował naszą strategię do 2018 roku. To, że jesteśmy na dobrej drodze, można wyczytać ze słów dr Piëcha (wnuka Ferdynanda Porsche stojącego na czele koncernu Volkswagen – przypis red.), który na moje zaproszenie do Martorell zareagował pytaniem: „Po co? Ja odwiedzam tylko pacjentów."
HP: Co więc napawa Pana takim optymizmem?
ES: SEAT ma ogromny potencjał. Jednak ta firma potrzebuje także nowego myślenia. Dlatego też opracowaliśmy program „SEAT-Excellence", w ramach którego udoskonalimy wszystkie procesy; począwszy od momentu powstania produktu poprzez jego zbyt, a skończywszy na dostawcach. Naszym celem do 2018 roku jest podwojenie sprzedaży do poziomu 800 000 samochodów przy ciągłym rozbudowywaniu naszego portfela produktów oraz wypracowanie zysku z kapitału powyżej 15%.
HP: Czy po tych wszystkich latach przynoszących SEAT-owi straty ten ambitny program uzdrowienia jest ostatnią szansą tej marki?
ES: Nie. Zresztą SEAT zamknął zyskiem już poprzedni rok, udało się to o rok wcześniej, niż obiecywałem radzie nadzorczej.
HP: Zgadza się, pan Piëch mówił niedawno w czasie przesłuchania świadków w procesie VW o zyskach SEAT-a rzędu 8 milionów euro...
ES: Nie będę komentował tej liczby. Dokładne liczby podamy do wiadomości podczas konferencji prasowej 27 marca.
HP: Przy obrotach o szacowanym wolumenie 5,5 miliarda euro zysk może być wciąż bardzo mały.
ES: Ma Pan rację. Proszę jednak nie zapominać, od czego zaczynaliśmy. Mogę Panu powiedzieć, że poczyniliśmy większe postępy, niż początkowo to zakładałem.
HP: Po czym widać te postępy?
ES: Po drogach jeżdżą już samochody, które są spełnieniem naszej obietnicy „design i sportowa sylwetka": na przykład Leon, Altea i Altea XL. Inne pojazdy będziemy mogli jeszcze szybciej wprowadzić na rynek, ponieważ gwarantują to nasze nowe procedury. Byłem członkiem zarządu Audi mniej więcej przez 15 lat i dzięki temu wiem, jak to się robi.
HP: Audi jest jednak marką premium. Klienci tej marki nigdy nie będą oczekiwali tej jakości u SEAT-a, nie mówiąc już o płaceniu za nią.
ES: Ja nie chcę podnosić kosztów, w końcu sam jestem kupcem! Rzecz polega jednak na tym, że SEAT płaci dokładnie tak samo wysokie stawki za komponenty, na przykład za reflektor, jak Audi. Reflektor przechodzi u dostawcy przez podobny proces produkcyjny. Stąd odpowiednio to modyfikując, otrzymamy odpowiednią jakość. Od tego właśnie musimy zacząć.
HP: Czy hiszpańska załoga SEAT-a tak samo pojmuje jakość jak ich koledzy z Niemiec?
ES: Tak, nasi pracownicy mają wysoką motywację. My, jako zarząd, wspieramy to w przeróżny sposób. Dla przykładu wszystkich naszych pracowników w liczbie 13 500 zapraszamy każdorazowo wraz z partnerami na rozgrywki piłkarskie FC Barcelona, na terenie firmy eksponujemy modele SEAT-a, aby rozbudzić w załodze dumę i ciekawość. Od zeszłego roku zaczęliśmy też celebrować jubileusze firmy. To było bardzo poruszające, niektórzy mieli łzy w oczach. Czegoś takiego przedtem nie było.
HP: Mówi się, że Wasz zakład w Martorell chronicznie nie wykorzystuje swoich mocy produkcyjnych. Jak zła jest ta sytuacja?
ES: Z dzisiejszego punktu widzenia zakład jest rzeczywiście nieco przewymiarowany. Zainstalowane moce produkcyjne wynoszą około 550 000 jednostek. Z kolei w zeszłym roku wyprodukowaliśmy 398 000. Świadomie zredukowałem magazyn, aby nie trzeba było wypuszczać na rynek jeszcze większej liczby aut. Także i to posunięcie przyczyniło się do tego, że już teraz osiągnęliśmy poziom break-even.
HP: SEAT ma ponadto nadwyżkę personelu.
ES: Temat ten jest już wyjaśniony ze związkami zawodowymi. Zredukujemy 1600 etatów, 900 już zredukowaliśmy – zresztą w oparciu o dobrowolne wnioski, bez żadnych zwolnień. Przebiega to harmonijnie, co na warunki hiszpańskie nie jest taką oczywistością.
HP: Innymi słowy Volkswagen zainwestuje 5 miliardów euro w następnych dziesięciu latach, jeśli SEAT obniży koszty produkcji i zlikwiduje 10% etatów.
ES: Tak. Redukcję etatów zakończymy w tym roku, natomiast koszty produkcji obniżymy dzięki znacznemu postępowi produktywności przy okazji wprowadzania nowych modelach. Już w przypadku samej tylko nowej Ibizy osiągniemy poprawę efektywności produkcji o ponad 30%.
HP: Ile czasu potrzeba, aby stworzyć Ibizę w zakładzie w Martorell?
ES: Dzisiaj trwa to jeszcze dobre 27 godzin, w przyszłości ma to zajmować 18 godzin. Taki postęp osiąga się projektując auto tak, aby było efektywniejsze w produkcji.
HP: To znaczy, że w przyszłości będziecie potrzebować jeszcze mniej pracowników.
ES: Nie, ponieważ planujemy podnieść wolumen produkcji. Już w tym roku wyprodukujemy znacznie powyżej 400 000 samochodów.
HP: Jaki nowy model wprowadzicie po premierze nowej Ibizy?
ES: Znacznie rozbudujemy nasz portfel produktów. Dziś SEAT ma w swej ofercie siedem modeli w trzech segmentach. W ciągu trzech do czterech lat będziemy mieć 15 aut w ośmiu segmentach. Do 2018 roku będzie to 40 modeli i w tym samym roku będziemy produkować 800 000 samochodów, co przewiduje nasz program SEAT-Excellence.
HP: Do tego jednak SEAT musi zdobyć nowych klientów.
ES: W rzeczy samej, nad tym właśnie intensywnie pracujemy. Przez rok dokładnie analizowaliśmy rynki i wszystkie nisze.
HP: Czy SEAT dotrze do Ameryki Południowej?
ES: To rozstrzygnie się w najbliższych sześciu miesiącach. Jako miejsca produkcji pod uwagę brane są Meksyk i Brazylia, gdyż na tych rynkach moglibyśmy produkować bez ryzyka kursowego.
HP: Chodzą pogłoski, że już wkrótce SEAT będzie konstruowany na bazie Audi A4. Ma to być limuzyna i kombi.
ES: Mogę to potwierdzić. Wewnątrz firmy nazywamy to auto „Bolero". Daje to dzisiejszemu klientowi SEAT-a możliwość wejścia wraz z marką w nowy segment. Kto dzisiaj chce jeździć większym autem niż Leon, musi zmienić markę. W przyszłości chcemy zatrzymać tych klientów.
HP: Czy Bolero zajmie miejsce po nieudanym modelu Toledo?
ES: Nie, Toledo zostanie. I nie jest on wcale tak nieudany. W Europie Wschodniej nawet całkiem nieźle się sprzedaje.
HP: W Niemczech SEAT wydaje się mieć największe trudności ze zbytem.
ES: Rynek niemiecki był w zeszłym roku trudnym rynkiem, w tym także dla nas. Nasz problem można sformułować krótko: SEAT konstruuje piękne samochody, ale nikt tego nie dostrzega. Jednak także i to zmienimy. Będzie to priorytetowym zadaniem naszego działu zbytu i działu handlowego.
Rozmowę przeprowadził Henning Peitsmeier, Frankfurter Allgemeine FAZ.NET