Polska – królestwo używanych samochodów
Pięćset złotych – o tyle wyższy jest od 1 stycznia koszt sprowadzenia do Polski samochodu z zagranicy. Niewiele to jednak zmienia na rynku aut używanych. Wbrew wcześniejszym prognozom, popyt na nie jest wciąż bardzo duży. Na odwrotnym biegunie możemy natomiast umieścić zainteresowanie samochodami nowymi, które w naszym kraju sprzedają się coraz gorzej.
Recykling po polsku
Od początku tego roku w Polsce zaczęła obowiązywać ustawa o recyklingu pojazdów wycofanych z użytku. Zgodnie z nią, firmy, które w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy sprowadzą do kraju ponad tysiąc samochodów (zarówno używanych, jak i nowych), będą musiały zapewnić ich bezpłatne złomowanie w sieci specjalnych stacji zajmujących się recyklingiem (sieć taką mogą stworzyć sami, albo spisać umowę z istniejącą).
Inaczej sprawa wygląda w przypadku osób prywatnych oraz małych firm, które przywożą do Polski poniżej tysiąca aut rocznie. „Ustawa wrakowa" zwalnia ich z zapewnienia takiej sieci, jednak w zamian za to, zobowiązuje do zapłaty tak zwanej opłaty „recyklingowej" wynoszącej 500 zł, niezależnie od wieku auta. Dodajmy, że wpływy z tego tytułu mają zostać przeznaczone między innymi na dofinansowanie stacji zajmujących się wtórnym przerobem samochodów.
Teoretycznie, na skutek nowych przepisów ucierpią na tym przede wszystkim ci, którzy sprowadzają z zagranicy auta najstarsze i dotychczas płacili jedynie podatek akcyzowy. W tej sytuacji nowa opłata jest prawie o połowę od niego wyższa. Tymczasem, jak szacuje firma Samar, gromadząca dane o polskim rynku motoryzacyjnym, blisko 68 procent aut, które trafiły do Polski w pierwszych dziesięciu miesiącach ubiegłego roku, miało ponad dziesięć lat, a ich wartość wynosiła średnio... 334 zł. Samochody liczące sobie do czterech lat włącznie stanowiły jedynie 4,51 procent ogólnej liczby sprowadzonych pojazdów. Reszta to auta w wieku od pięciu do dziesięciu lat (niecałe 28 procent).
Efekt? Wzrost sprzedaży używanych
Pierwszym efektem informacji o nowej ustawie, był... wzrost napływu używanych samochodów. W samym tylko październiku sprowadzono do naszego kraju kilkaset więcej aut niż we wrześniu. Powód? Sporo osób i firm chciało uniknąć uiszczania dodatkowej opłaty i zdecydowało się na kupno pojazdu zagranicą przed wejściem w życie zmienionych przepisów.
- Przełom roku to zwykle okres martwy jeśli chodzi o sprzedaż aut. Koniec ubiegłorocznej jesieni i początek zimy był jednak pod tym względem inny. Ludzie, którzy planowali sprowadzenie samochodu, na wieść o dodatkowych opłatach od stycznia, szybko zdecydowali się na zakup i zaoszczędzili pięćset złotych – wyjaśnia Jerzy Napierała prowadzący komis samochodowy.
Co zmieni „ustawa wrakowa"? Analitycy badający rynek są zdania, że „opłata recyklingowa" nie wpłynie znacząco na wzrost cen używanych samochodów. Podobnie twierdzi Mariusz Krettek, właściciel firmy sprowadzającej do Polski używane auta. - Być może teraz bardziej opłacalne będzie zakupienie zagranicą samochodu trochę młodszego. Dotychczas większość pojazdów trafiających na nasz rynek miała dziesięć-dwanaście lat. W tym przypadku dodatkowy koszt najbardziej odbije się na jego cenie – tłumaczy Krettek. - Rynek na pewno się jednak nie załamie, w dalszym ciągu sprowadzanie aut z zagranicy będzie opłacalne.
800 tysięcy samochodów z zachodu
Według wstępnych szacunków, w ubiegłym roku do Polski przyjechało około 800 tysięcy używanych pojazdów. To nieco mniej od rekordowego pod tym względem roku 2004, w którym trafiło do nas 828 tysięcy samochodów z zagranicy. Wtedy odnotowano też największy w historii ogólny przyrost liczby aut. Wydawało się, że powtórzenie wyniku 1 mln i 150 tys. będzie niemożliwe. W ubiegłym roku był on jednak tylko o 100 tysięcy gorszy, co miesiąc sprowadzano do kraju średnio prawie 70 tysięcy samochodów. Dodajmy, że w dwóch ostatnich latach (2004 i 2005) w Polsce przybyło więcej samochodów, niż w czterech poprzednich (2000-2003). Od wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej, z samej tylko zagranicy przybyło w Polsce ponad 1,5 miliona używanych aut.
- Zaraz po wejściu Polski do UE wybuchło ogromne zainteresowanie samochodami z zachodu. Ludzie brali niemal wszystko, co było dostępne. Teraz trochę się to uspokoiło, klienci są ostrożniejsi, wybierają rozważniej. Nie oznacza to jednak spadku zainteresowania autami z zagranicy – wyjaśnia Mariusz Krettek. – Natomiast przepaść pomiędzy wynikami sprzedaży nowych i używanych może dalej się pogłębiać. Główny powód to gigantyczne różnice cenowe.
- Auta prosto z salonu dużo tracą na wartości i to już po pierwszym roku użytkowania. Poza tym, małą część ludzi w Polsce stać na kupno nowego samochodu po cenie rynkowej – tłumaczy Piotr Kwiatkowski sprowadzający do kraju używane auta.
Salony w odwrocie
Pierwszym skutkiem malejącego popytu na nowe samochody było zmniejszenie się ilości ich punktów sprzedaży i punktów dilerskich. Jak szacuje Samar, od stycznia do października 2005 w Polsce ubyło 34 salonów sprzedaży. Aż piętnaście takich punktów straciła Mazda, po osiem – Seat i Citroen. Opel zlikwidował ich sześć, Lexus pięć, Land Rover i Kia – po cztery, a Peugeot i Mitsubishi – po trzy. Pojedyncze salony zamknęli też inni producenci, choć byli i tacy, którzy decydowali się na odwrotne działanie. Osiem punktów sprzedaży otworzył Chevrolet, sześć Dacia i FSO, pięć SsangYong, cztery Suzuki i trzy szwedzki Saab. W tej chwili najwięcej ich mają w Polsce: Renault (123 punkty), Opel (105) i Skoda (96).
W porównaniu do początku zeszłego roku, mniej jest również punktów dilerskich. Pamiętajmy jednak, że dilerzy zarabiają nie tylko na sprzedaży, ale i naprawach pojazdów. Pomimo to, jak ocenia Związek Motoryzacyjny SOIS (skupiający generalnych importerów pojazdów i firmy związane z branżą), wielu z nich funkcjonuje już na granicy opłacalności. Na terenie całego kraju najwięcej punktów dilerskich ma obecnie Skoda (95), Fiat (81) i Opel (70). Gwoli uzupełnienia, należy dodać, że systematyczny spadek liczby salonów sprzedaży i punktów dilerskich, nie oznacza skurczenia się rynku pracy. Nie jest to żaden paradoks – coraz więcej osób zatrudniają bowiem firmy zajmujące się sprzedażą i obsługą aut używanych.
Japończycy z Niemiec
Skąd najczęściej sprowadzamy samochody? Odpowiedź jest prosta i oczywista. Najczęściej obieranym kierunkiem są od zawsze Niemcy. Głównym powodem są rzecz jasna niewielkie odległości, a co za tym idzie – stosunkowo nieduże koszty przywiezienia auta. Z tego kraju napływają do nas głównie luksusowe marki – Mercedesy, Audi i BMW, choć i również Lexusy, nawet Porsche. Cały czas popularne są Volkswageny. Co ciekawe jednak, z Niemiec sprowadza się również coraz więcej aut japońskich.
- Klienci zamawiają Hondy, Nissany i Toyoty. Zainteresowanie „japończykami" jest nie mniejsze niż niemieckimi wozami – tłumaczy Piotr Kwiatkowski.
Mariusz Krettek uważa, że nasz kraj zapełnił się Mercedesami, Audi i BMW i klienci sięgają ostatnio chętniej po inne marki. - Sprowadzam sporo aut francuskich – głównie Citroenów i Peugeotów. Z modeli japońskich najpopularniejsza jest Toyota Corolla – wylicza Krettek. – Coraz częściej dostaję również zamówienia na samochody takich marek, jak Kia, Hyundai, czy Lancia.
Przesyłka Zza Oceanu
Największą zaletą większości pojazdów użytkowanych w Niemczech jest ich doskonały stan techniczny. Różnica pomiędzy jednym autem jeżdżącym pięć lat po polskich drogach i drugim, które pokonało taką samą ilość kilometrów w kraju naszych zachodnich sąsiadów jest ogromna. - To tak, jakby porównywać stan dróg w obu państwach. Powiem tak – nie ma absolutnie żadnego porównania. Kupując samochód zwracamy przede wszystkim uwagę na jego przebieg. Gwarantuję jednak, że pojazd, który przejechał dwieście tysięcy kilometrów po niemieckich drogach będzie w znacznie lepszym stanie od tego, który pokonał sto tysięcy w Polsce! – argumentuje Tadeusz Popławski, taksówkarz, który w ubiegłym roku sprowadził z Niemiec Seata Toledo.
Inne europejskie kraje, z których używane auta trafiają nad Wisłę, to Belgia, Holandia (zdarzają się również przypadki sprowadzania samochodów z trzeciego z państw Beneluksu – Luksemburga) i Francja. Polacy bardzo chętnie sięgają również po niespotykane na naszych drogach wozy amerykańskie. Napływają one najczęściej ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Właśnie tą drogą swojego wymarzonego Forda Mustanga kupił mieszkający na Śląsku Marek Drzewicki, zapalony miłośnik amerykańskich wozów. - Za Oceanem zdarzają się znakomite okazje, jednak przede wszystkim można dostać tam auta, o których w Europie można tylko pomarzyć. Tak było na przykład z moim Mustangiem – wyjaśnia Drzewicki.
Firmowe z zagranicy
Z okazji kupienia zagranicą stosunkowo taniego i dobrego samochodu korzystają nie tylko osoby prywatne, ale i firmy. Mariusz Krettek przyznaje, że jego klienci bardzo często proszą o auta dostawcze, furgonetki, ciężarówki oraz.... wywrotki. - Te ostatnie są szczególnie popularne na Śląsku, gdzie działa przemysł węglowy. Największym wzięciem cieszą się Volkswageny, Mercedesy - trochę mniejszym, z racji problemów z korozją. Firmy transportowe kupują jednak każdą ilość tych samochodów. Problemem nie jest nawet wiek – bez problemów sprzedaję nawet 16 letnie wywrotki – tłumaczy Krettek. – Sporo firm rezygnuje z leasingu pojazdów właśnie na rzecz sprowadzenia go z zagranicy. To niewątpliwie tańsze wyjście, a i o jakość można być spokojnym. Pamiętam, jak dla pewnej firmy sprowadziłem Volkswagena Transportera z przebiegiem wynoszącym trzysta tysięcy kilometrów. Auto było jednak serwisowane, wyglądało świetnie. Po kilku tygodniach jego nabywca powiedział mi, że furgonetka ta spisuje się lepiej od nowych pojazdów, którymi dysponowała jego firma!
Popularne samochody dostawcze sprowadzane z zagranicy to na przykład Citroen Berlingo i Opel Combo. - Dobrze sprzedaje się również Ford Courier - starszy, ale solidny pick-up – tłumaczy Mariusz Krettek. – Niezmiennie dużym zainteresowaniem cieszą się także furgonetki typu maxi. Sięgają po nie na przykład firmy dostawcze i kurierskie.
Czy w przyszłym roku pogłębi się różnica pomiędzy wynikami sprzedaży nowych i używanych samochodów? W roku 2005 w Polsce sprzedano około 250 tysięcy aut prosto z salonów. Specjaliści oceniają, że w najbliższych dwunastu miesiącach liczba ta może zmniejszyć się co najmniej o kolejne 50 tysięcy. A co z używanymi? Im drastyczny spadek popularności nie grozi.
Marki najczęściej sprowadzane do Polski:
1. Volkswagen
2. Opel
3. Ford
4. Audi
5. Renault
6. BMW
7. Mercedes
8. Seat
9. Nissan
10. Peugeot
11. Mazda
12. Fiat