Niemiecka piękność - BMW 507
Kiedy w 1955 roku odwiedzający targi IAA zobaczyli zaprezentowane, najnowsze BMW o otwartym nadwoziu, najprawdopodobniej nie mogli już zasnąć we frankfurckich hotelach. Odważna sylwetka nie pozostawiała złudzeń, że europejskie auta, śmiało mogą rywalizować z amerykańskimi roadsterami – przynajmniej pod względem zachwycającego nadwozia.
Po wojnie, w roku 1945 firma BMW znalazła się trudnej sytuacji. Reparacje wojenne spowodowały demontaż fabryk. Co ciekawe, zaraz po wojnie obowiązywał zakaz produkcji samochodów a dokładniej czegokolwiek poza motocyklami i maszynami rolniczymi z przedwojennych części. Tym bardziej zaskakujące była zapowiedź zaprezentowania na targach kultowego auta spod znaku wirującego śmigła. BMW 507 miał stać się następcą słynnego modelu 328 z roku 1936, który oprócz cudnego wyglądu odnosił sportowe sukcesy, i o którym pisaliśmy już na łamach AutoCentrum.pl.
Konstruktorem 507 był ten sam człowiek co stworzył słynne 328 czyli Fritz Fiedler. Jako podstawę do zbudowania auta posłużyła konstrukcja z limuzyny modelu 502. Stylistyczną nowością stały się wloty powietrza, które w przeciwieństwie do modeli przedwojennych, tym razem umieszczono poziomo. Dzięki temu przód auta nie wyglądał już tak dostojnie ale za to stał się dłuższy i nabrał bardziej sportowego charakteru. Jako, że planowano sprzedawać go za oceanem, ten styl był wręcz idealny a dla niejednego kierowcy wręcz ładniejszy od ówczesnej Corvetty. Pięknie zaprojektowane nadwozie, oprócz typowych okrągłych lamp, co i tak dodawało uroku, cechowało się wyniosłymi błotnikami i kultowymi „żebrami" na błotnikach, podobnymi do tych z dzisiejszych modeli serii „Z". Do napędu posłużył tutaj silnik V8 o pojemności 3,2 litra i mocy 150 KM. Napęd na tylne koła przenosiła czterobiegowa, zsynchronizowana skrzynia biegów. Czy było to mało czy dużo niech świadczy fakt, że ten piękny roadster z lat 50ych rozpędzał się do 200 km/h. Do setki przyspieszał w 9 sekund ważył 1330 kilogramów a zużycie paliwa oscylowało w granicach 17 litrów benzyny. Cóż to były za czasy, gdzie ważniejsze były emocje wynikające ze sportowej jazdy niż wypalone litry paliwa! Ciekawostką jest również fakt, że już ponad 50 lat temu BMW 507 był wyposażony w elektrycznie wysuwaną antenę radia.
BMW 507 miał obok Mercedesa 300 SL stanowić przepiękne auto będące w stanie podbić amerykański rynek. Miał też być wspaniałym towarzyszem z półki brytyjskich MG i Trumph. Niestety tak się nie stało. Mimo iż amerykanie spodziewali się tysięcy sztuk tego wyjątkowego auta, które na targach IAA miało swój rynkowy debiut , to jednak ich oczekiwania się nie sprawdziły. To cudowne auto było po prostu zbyt drogie. Jego cena jak na tamte czasy była kosmicznie wielka. Aby dostać BMW 507 trzeba było zapłacić aż 26 000 niemieckich marek. Oznaczało to tylko jedno. W to autko swoje garaże uzbroili tylko najbardziej zamożni pasjonaci, tacy jak Elvis Presley i ostatecznie wyprodukowano 251 sztuk jednego z najpiękniejszych modeli BMW. Interesującym jest, że Elvis Presley zdecydował się przemalować to rzadkie cacko z białego na czerwony. Ostatecznie BMW odkupiło pojazd od króla Rock´ n Rolla a później wstawiło 507ke do muzeum.
A jak sytuacja wygląda dziś? Jeśli ktoś po przeczytaniu tego artykułu i obejrzeniu kilku internetowych filmików zapragnął stać się właścicielem tego cacka, musi się liczyć z wydaniem około 600 000 euro w zależności jaki egzemplarz mu się trafi i o ile takowy znajdzie. BMW 507 stał się w ten sposób klasą sam dla siebie a po swoim debiucie na targach IAA w 1955 roku większość ludzi mogła i może o nim tylko pomarzyć.