Mazda CX-9 - wielki nieobecny
Przewrotny tytuł wcale nie jest metaforą. Po pierwsze, Mazda CX-9 to faktycznie nieobecny na polskim rynku. Pojazd został zaprojektowany głównie z myślą o rynku amerykańskim, a w Polsce raz po raz pojawia się w serii kilkunastu lub kilkudziesięciu egzemplarzy i rozchodzi się jak ciepłe bułeczki.
Albo raczej „pojawiał się”, bo zgodnie z informacją uzyskaną u źródła obowiązująca od początku 2011 roku norma emisji spalin Euro V całkowicie go wyeliminowała. Po drugie, Mazda CX-9 to doprawdy potężne auto!
Wizualnie opisywany SUV przypomina nieco mniejszy model Mazdy, CX-7. Jednak CX-9 w porównaniu z niemałym już przecież CX-7 wydaje się wręcz potężne. Ponad pięciometrowe nadwozie za sprawą okazałej szerokości, wynoszącej blisko dwa metry, wygląda dostojnie i, jak wszystkie obecnie produkowane modele Mazdy, zostało zaprojektowane w myśl zabawnie brzmiącej filozofii zoom-zoom. Czym jest Zoom-Zoom? „Zoom-zoom to entuzjazm, dynamizm i sportowy duch. To niepohamowane emocje, czysta radość z małych rzeczy, jak wtedy, gdy byłeś dzieckiem...” Brzmi dość ciekawie i w miarę wiarygodnie, z jednym zastrzeżeniem – modelu CX-9 z pewnością do „małych rzeczy” zaliczyć się nie da. Chociaż radości z jazdy odmówić mu nie sposób.
Potężna sylwetka Mazdy CX-9 jest jeszcze bardziej uwydatniana poprze potężny grill, wysoko umieszczone reflektory przednie i przeciwmgłowe oraz stosunkowo krótką maskę. Gigantyczne, 20-calowe aluminiowe felgi o ciekawym kroju dopełniają całości. Mała powierzchnia przeszklona w linii bocznej auta podkreśla niemal pancerny charakter auta. Tylna część pojazdu nieco przypomina inne japońskie auto o nietuzinkowym charakterze – Lexusa RX. Model CX-9 to samochód potężny, który nawet nie próbuje udawać lekkiego i zgrabnego. Poniekąd, w tym właśnie tkwi jego urok – bez zaglądania w wyniki testów zderzeniowych psychicznie już czujemy się w nim bezpieczni.
Imponujący rozstaw osi, wynoszący niemal 290 cm, zapewnia jeszcze bardziej imponującą ilość miejsca w środku. W trzech rzędach siedzeń miejsca będzie wystarczająco dużo dla… 6 lub 7 osób! Dlaczego 6 lub 7? Jedne źródła podają, że Mazda CX-9 to samochód 7-osobowy, inne, że 6-osobowy (pasażer środkowego siedzenia w drugim rzędzie nie ma możliwości zapięcia pasa bezpieczeństwa, bo go tam po prostu nie ma). W każdym razie, dla tych, którzy już znajdą się na pokładzie auta miejsca brakować nie powinno. Pasażerowie pierwszych dwóch rzędów wręcz będą rozkoszować się luksusem, w trzecim rzędzie także da się usiąść, choć jak zwykle miejsca jest tam jak na lekarstwo. Nawet przy wykorzystaniu pełnych możliwości przewozowych auta do dyspozycji nadal pozostaje ponad 400 litrów przestrzeni bagażowej. Doskonały rezultat.
Jednak nie ma róży bez kolców. Pomimo wielu zalet, Mazda CX-9 ma też wady. A w zasadzie jedną – silnik. Niemal czterolitrowa widlasta benzynowa jednostka (V6 3.7 l) dostarcza imponujących 277 KM i brzmi „poważnie”. Jednak co z tego, że moc jest imponująca, a wydobywane tony „poważne”, skoro na drodze połowa z deklarowanych KM ulatuje nie do końca wiadomo, w którym kierunku. Potężna moc zupełnie nie radzi sobie z ważącym ponad dwie tony autem. Mazda CX-9 napędzana niemal czterolitrowym silnikiem benzynowym o mocy blisko 280 KM przyspiesza do 100 km/h w ponad 10 s! To nie koniec „rewelacji” – potężny SUV nie jest nawet w stanie osiągnąć 200 km/h (zaledwie 181 km/h). O apetycie na paliwo lepiej już nawet nie wspominać. Konkurenci, ot choćby Audi Q7 czy BMW X5, potrafią zdecydowanie więcej.
Jednak najlepsze zostawiam na koniec – auto, jak już pojawiało się w specjalnej, limitowanej serii w Polsce, to kosztowało…. grosze. No może nie dosłownie „grosze”, bo 150 – 160 tys. PLN. Za taką kwotę szczęśliwy nabywca, który jakimś cudem zdołał załapać się na ofertę specjalną, otrzymywał bardzo bogato wyposażone, doprawdy potężne auto, które na dodatek nie zdążyło jeszcze spowszednieć. A że osiągi nieco rozczarowywały – no cóż, rzeczy idealne istnieją, ale tylko w sferze marzeń. Mazda CX-9 zresztą już też tylko tam.