Maybach 57 - szczyt luksusu
Pojęcie "luksusowy" w kontekście tego auta nabiera zupełnie nowego znaczenia. Gdy po raz pierwszy zaprezentowano koncept pod nazwą Mercedes Maybach na targach Tokyo Motor Show w 1997 roku, dyskusje na temat celowości wskrzeszania kultowej niemieckiej marki rozgorzały na nowo.
Maybach Manufaktur, dział koncernu Daimler odpowiedzialny niegdyś za produkcję superlimuzyn z potężnymi silnikami V12, a później czołgów, Maybach próbował wrócić na salony. Nowy Maybach – nieprzyzwoicie drogi, nadspodziewanie dynamiczny, w sprzeczności z prawami ekologii i prawami zwierząt (do wykończenia wnętrza wykorzystywane są różne gatunki skór zwierzęcych), sugerowano. Jednak w 2002 roku Maybach 57 ujrzał światło dzienne, a tym samym jego legenda ożyła na nowo. Jednak czy pomyślnie?
Sam producent z perspektywy czasu przyznaje, że popyt na auto nie osiągnął zakładanego przez niego pułapu. Dlaczego? Tak naprawdę nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to zdawałoby się banalnie proste pytanie. Ktoś rzekłby, że cena zadecydowała. No cóż, grupę docelową Maybacha stanowią ludzie, którzy zarabiają przed śniadaniem więcej, niż przeciętny Polak zdoła uciułać w ciągu całego swojego życia. Zatem cena przekraczająca dwa, trzy, cztery, a nawet 33 miliony złotych nie powinna być dla nich przeszkodą. Zresztą nieoficjalnie mówi się, że najdroższy sprzedany dotychczas Maybach kosztował 43 mln… dolarów. Zatem co?
Maybach, oznaczony symbolem 57, jak sugeruje sama nazwa, mierzy ponad 5.7 m długości. Szerokie na niemal dwa metry wnętrze oferuje przepastną ilość miejsca. O przestronności wnętrza nie ma się co aż nadto rozwodzić, bo w aucie o rozstawie osi zbliżonym do 3.4 m ciasno po prostu być nie może. Komu i to nie wystarcza, może zdecydować się na zakup modelu 62, jak sama nazwa sugeruje, dłuższego o 50 cm. Wówczas odległość pomiędzy osiami wynosi niemal 4 metry!
Nieoficjalnie mówi się, że model 57 wybierany jest przez osoby chcące same zasiadać za kierownicą Maybacha, natomiast przedłużona wersja 62 dedykowana jest dla tych, którzy zadanie to powierzą szoferowi, a sami zasiądą na tylnej kanapie. No cóż – czy na tylnych leżankach, czy też na przednim fotelu, podróż Maybachem z pewnością należy do niezapomnianych wrażeń.
Producent zarzeka się, że Maybacha wyposażyć można praktycznie we wszystko, co tylko przyjdzie do głowy potencjalnemu nabywcy. Złote felgi, diamentowe wykończenie wnętrza – w przypadku tego auta inwencja twórcza nabywcy jest niczym nie skrępowana. No może nie do końca – budżetem.
Pod ogromną maską pracować może jedna z dwóch jednostek napędowych: dwunastocylindrowy, podwójnie doładowany motor o pojemności 5.5 l lub i mocy 550 KM, lub sześciolitrowy V12 konstrukcji AMG o mocy 630 KM (Maybach 57 S). „Podstawowa” jednostka dostarczająca 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego rozpędza auto do pierwszej setki w nieco ponad 5 s, a prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie od 250 km/h. Wersja wspomagana jednostką AMG przyspiesza w niespełna 16 s do... 200 km/h, a jej moment obrotowy elektronicznie ograniczono do 1000 Nm!
Ważące niemal trzy tony auto za sprawą pneumatycznego zawieszenia nie porusza się po drogach, lecz się nad nimi unosi. Doskonale wygłuszone wnętrze nie dopuszcza do uszu pasażerów niemal żadnych dźwięków z zewnątrz. Przy wysokich prędkościach rzędu 150, czy ponad 200 km/h, Maybach zachowuje się niczym Queen Mary 2 na otwartym oceanie. O dobry klimat w czasie podróży dba m.in. chłodzony barek z najlepszymi trunkami, zaawansowane centrum audio – wideo z ekranami LCD przed pasażerami, fotele z funkcją masażu i w zasadzie każde osiągnięcie współczesnej techniki, które nabywca zażyczy sobie mieć na pokładzie zamawianego przez siebie auta.
Uniwersalna recepta na samochód superluksusowy jest jedna – ma być taki, jakiego zażyczy sobie klient. Maybach spełnia to kryterium z nawiązką, a mimo wszystko nie spotkał się z tak ogromnym zainteresowaniem, na jakie liczył producent. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie należałoby chyba szukać wśród nabywców samochodów konkurencyjnych. Oni z pewnością doskonale wiedzą dlaczego nie wybrali Maybacha.