Kto przejmie ten skarb?
Wspaniałym przykładem w jaki sposób historia zatacza koło jest przypadek blisko stuletniego samochodu marki Protos. Samochodu, który choć posiada czysto niemieckie pochodzenie to jednak zdecydowaną większość swego motoryzacyjnego życia spędził w Polsce. Dziś znajduje się w Berlinie. Udało nam się spotkać osobiście ten owiany wieloma opowieściami pojazd więc spróbujmy pokrótce przedstawić jego dzieje.
Historia tego samochodu to dla niego prawdziwa przygoda. Protos G2 z 1913 roku jako oficerski wóz armii Austro – Węgier trafił do Galicji (południowa Polska) zaraz po rozpoczęciu pierwszej wojny światowej. Wojskowi pozostawili go w okolicach Krakowa, prawdopodobnie z powodu braków dostępnego paliwa. Wówczas samochód przejęli ludzie, którzy postanowili używać go tylko do wyjątkowych uroczystości takich jak wesela czy do innych kościelnych świąt. Skutecznie schowano go przed najazdem niemieckich wojsk i w ten sposób udało mu się przeżyć drugą wojnę światową. Po wojnie w Polsce wprowadzono zakaz używania prywatnych pojazdów więc Protosa skutecznie zaangażowano do służby w wiejskiej straży pożarnej starając się go delikatnie przebudować. W połowie lat 50 – tych Protos trafił w ręce syna poprzedniego właściciela, który przechowywał go w oryginalnym stanie aż do swojej śmierci. Następnie stał się własnością pewnego kolekcjonera i tak pozostaje do dziś.
Sprzedaż Protosa polski kolekcjoner zlecił Berlińskiej firmie „Car Classic Berlin". Kierownik sprzedaży i historyk motoryzacji Pan Burkhard Steins stwierdza: „Podobna historia chyba się nie wydarzy. Po blisko stu latach samochód znalazł się tylko 3 kilometry od miejsca w którym niegdyś go zbudowano". Berlińska marka Protos powstała w 1898 roku i istniała oficjalnie do roku 1927. Pojazdy budowano na terenie dzisiejszych zakładów Siemens. Jako ciekawostkę warto podać, iż w roku 1908 w wyścigu „New York – Paris", najdłuższym wyścigu na świecie, którego trasa wiodła przez Alaskę, Syberię, Rosję aż do Paryża, po prawie pół rocznej jeździe samochód marki Protos dojechał jako drugi do mety.
Na całym świecie znajdują się tylko trzy modele marki Protos. Dwa z nich stoją w niemieckim muzeum motoryzacji a model z Polski jest jedynym, który w oryginalnym stanie znajdował się w prywatnych rękach do dnia dzisiejszego.
Przedwojenny Protos G2 z 1913 roku wyposażony jest w czterocylindrowy, rzędowy silnik o pojemności 2190 ccm i mocy 21 KM, połączony z trzystopniową skrzynią biegów. A najbardziej fascynujący jest fakt, że po blisko stu latach silnik Protosa wciąż jest na „chodzie". Przy wystawionym do sprzedaży pojeździe nie widnieje oficjalnie podana cena ale jego wartość wyceniono na 100 tysięcy euro.
Samochód prezentuje się całkiem okazale choć jego stan wdaje się być dość opłakany, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Brak powietrza w oponach, potłuczone lampy czy podarta tapicerka to niektóre mankamenty ale cóż wymagać od samochodu o takiej przeszłości. Wyraźnie widać na nim znamię czasu i fakt, iż całe swoje życie spędził gdzieś w stodołach chroniąc się prze gradem wojennych kul lub niesprzyjającą aurą. Fascynuje jednak swoim prostym wykonaniem sprzed pierwszej wojny światowej. Jest jednym z nielicznych pojazdów, którego życie wciąż burzliwie się toczy w oczekiwaniu na swojego nowego właściciela. Najbardziej ciekawi jesteśmy, gdzie przyjdzie mu się jeszcze znaleźć. Być może znajdzie się chętny miłośnik motoryzacji, który da mu niejako drugie życie. A może po raz kolejny znajdzie się tam, gdzie spędził prawie wszystkie swoje lata czyli w Polsce? O finale tej wspaniałej historii z całą pewnością postaramy się napisać.