Kia Lotos Race - finał w Brnie
Dobiegła końca szósta, finałowa runda pucharu Kia Picanto. Zawodnicy po przedostatnich zmaganiach na Torze Poznań przenieśli się do malowniczego, czeskiego Brna. Emocji było o tyle dużo, że małe różnice punktowe pomiędzy zawodnikami nie pozwalały jasno stwierdzić, kto zajmie miejsca na podium.
Przypomnijmy, że mistrzostwa Kia Picanto rozpoczęły się w maju tego roku, a startować w nich mógł każdy, nawet ten, komu zbyt młody wiek nie pozwalał jeszcze na zrobienie prawa jazdy (wymóg to ukończone 16 lat). Trzeba było także dysponować kwotą niecałych 40 tys. zł na zakup specjalnie przygotowanej Kii Picanto ze sportowym wyposażeniem. Jeśli ktoś nie posiadał wymaganej do startu licencji wyścigowej, mógł ją zrobić, odbywając kurs na torze w Poznaniu lub w Kielcach.
W piątej i zarazem ostatniej rundzie, która odbyła się w Polsce, triumfował Bartłomiej Mirecki zajmując drugie i trzecie miejsce, co pozwoliło mu objąć pozycję lidera stawki. Warto zaznaczyć, że utalentowany kierowca, który stawał na podium za każdym razem za wyjątkiem pierwszej rundy, ma zaledwie 16 lat! Tuż za nim w klasyfikacji generalnej uplasował się weteran zawodów – Zbigniew Łacisz, który jest Mistrzem Polski Kia Picanto z 2008 roku. Od Mireckiego dzieliły go zaledwie dwa punkty. Trzecie i czwarte miejsce zajmowali Damian Łata i Filip Tokar, którzy przy dobrej passie również mogli liczyć na zwycięstwo. Tak więc, zawody na czeskim torze Automotodrom były niezwykle emocjonujące, gdyż do końca nie wiadomo były, na jakich pozycjach zamkną mistrzostwa czołowi zawodnicy.
Większość uczestników nie miała wcześniej do czynienia z liczącym prawie 5,5 km obiektem. Znaczne różnice poziomów wymagały obrania idealnego toru jazdy ze względu na malutki silnik pracujący pod maską wyścigowej Kii. Jest to jednostka o pojemności 1,2 litra, która rozwija 85 KM przy 6 tys. obr./min oraz 121 Nm momentu obrotowego przy 4 tys. obr./min. Od seryjnego silnika różni się jedynie zmodyfikowanym sterownikiem, układem wydechowym oraz dolotowym. Samochód pozbawiony jest wszelkich zbędnych elementów wyposażenia oraz ma zainstalowaną klatkę bezpieczeństwa. Przy masie własnej wynoszącej 840 kg mały motorek pozwala osiągnąć 100 km/h w okolicach 9 sekund.
Pogoda na torze podczas pierwszej sesji kwalifikacyjnej dla większości zawodników była zapewne sprzyjająca. Choć dość chłodno, to świecące słońce nagrzało asfalt, a to poprawiło trakcję startujących samochodów. Jedynie kibice musieli się pogodzić z tym, że raczej nie zobaczą efektownych poślizgów. Umiejętnościami po raz kolejny wykazał się Mirecki, który swoje doświadczenie opiera na kartingu. Wyprzedził o zaledwie 0,007 sekundy Grzegorza Kubata. Nie dał także szans Krzysztofowi Steinhofowi oraz Filipowi Tokarowi. Uważany za najgroźniejszego konkurenta Mireckiego Łacisz, zajął dopiero 10 pozycję tracąc jedynie 1,228 sekundy, a to pokazuje, że tor w Brnie odpowiadał zawodnikom i walka była bardzo wyrównana.
Drugi trening czasowy ponownie zdominował Mirecki i zapewnił sobie pole position w wyścigu następnego dnia. Choć na początku liderem był Dobrowolski, to jednak najmłodszy zawodnik w stawce oraz Filip Tokar kończący na drugim miejscu podyktowali tempo drugiej sesji. Ostatecznie Dobrowolski wywalczył trzecie pole startowe, a Grzegorz Kubat czwarte.
Kolejny dzień, na który zaplanowana była finałowa rozgrywka, przywitał padający od samego rana deszcz, choć niektórzy w takich właśnie warunkach widzieli swoją szansę na wysokie miejsce. Kilka godzin później zaczęło się przejaśniać, ale o 13, kiedy startował wyścig, tor nadal pozostawał mokry i zawodnicy zastosowali opony deszczowe. Mirecki kontynuując dobrą passę w Czechach nie zamierzał stracić pierwszego miejsca i tak też zrobił kończąc pierwszy bieg wyścigu jako lider. Natomiast Zbigniew Łacisz , który w kwalifikacjach wywalczył jedynie 10 pozycję, zyskał pięć oczek w górę.
Finałowy bieg oznaczał, według regulaminu, odwrócenie kolejności zawodników po pierwszym etapie. Dlatego Mirecki startował z 10 pozycji, a Łacisz nadal pozostawał na piątym miejscu. Będąc pod presją walki o podium z młodym zawodnikiem, Łacisz, po czasie był już liderem wyścigu. Mireckiemu w przypadku, gdyby jego główny rywal skończył wyścig na pierwszym miejscu, wystarczałoby 5 miejsce, aby zdobył tytuł mistrza. Jednak to dla młodego zawodnika było za mało i stopniowo przesuwał się na czoło stawki. Jadąc za zderzakiem Łacisza, wykorzystał okazję, aby go wyprzedzić i po raz kolejny skończył wyścig na pierwszym miejscu, a tym samym zapewniając sobie tytuł mistrza Kia Picanto 2012. Na trzecim miejscu na metę dojechał Stanisław Kostrzak. Ostatecznie drugie miejsce w mistrzostwach zajął Łacisz, a trzecie Damian Łata ciesząc się tytułem drugiego wicemistrza oraz odbierając czek na 10 tys. zł. Drugi w stawce zawodnik otrzymał czek na 20 tys. zł, a mistrz na 35 tys. zł.
Mistrzostwa Kia Picanto pozwoliły wyłonić kierowców z dużym potencjałem i wyścigowym talentem. Jak każdy potencjał – należy go oszlifować, a na to zawodnicy będą mieli czas w kolejnym sezonie.
Dla samych zawodników mistrzostwa Kia Picanto były okazją, aby poczuć ducha prawdziwej sportowej rywalizacji w profesjonalnych wyścigach samochodowych. Zdobyta wiedza oraz doświadczenie pomogą im w kolejnych zmaganiach, a także pozwolą bezpieczniej jeździć po publicznych drogach.