Kaddafi zbudował sobie rakietę
Budowa samochodów bardzo często miała podteksty polityczne. Obojętnie, czy chodziło o czasy powojenne czy wymysły dyktatorów. Wydawałoby się, że podobne rzeczy już się nie zdarzają w naszych czasach, gdzie produkcja aut wiąże się najczęściej ze zdobywaniem zysków a nie z aspiracjami politycznych władców. Ale przywódcy polityczni to też tylko zwykli faceci, których kręci motoryzacja i tez mają swoje większe lub mniejsze, motoryzacyjne marzenia.
Libijski dyktator Muammar al - Kaddafi w 40 rocznicę swojej niepodzielnej dyktatury zafundował sobie niebagatelny, motoryzacyjny prezent. Wymyślone przez siebie dwa prototypy luksusowych aut. Patrząc na te samochody, trudno zgadnąć, co tak naprawdę inspirowało libijskiego przywódcę. Czy osławiony ostatnio „parowy kocioł", który pobił rekord prędkości czy też posiadane przez niego luksusowe łodzie.
Jedno jest pewne, samochody te pod względem mocy, ceny i wyglądu ze-wnętrznego są naprawdę intrygujące. A co najciekawsze, mają one wyznaczać nową drogę w prze-myśle samochodowym. Dlaczego pod względem ceny? Otóż dlatego, że jedno z tych aut to koszt 2 milionów euro. W porównaniu z luksusowymi samochodami osławionymi historią i wieloletnią tradycją, cena wydaje się co najmniej „kosmiczna". Niemniej Kaddafi zapewnia, że wnętrze pojaz-dów jest udekorowane najwyższej jakości skórą i libijskimi dywanami. Szczególnie to drugie brzmi co najmniej kontrowersyjnie. Wiadomo też, że pojazdy dysponują silnikami o 230 KM mocy. To kolejny aspekt, który nie idzie w parze z ceną. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę nazwę po-jazdów, która brzmi „The Rocket" co w tłumaczeniu znaczy „Rakieta". Ciekawe, co to za rakieta dysponująca tylko 230 KM. Przyzwyczailiśmy się, że za pieniądze rzędu kilkuset tysięcy
Libijskie pojazdy mają zapewniać maksymalne bezpieczeństwo, więc może tutaj znajduje się ich prawdziwy atut. Projekt Kaddafiego finansowany jest z libijskich pieniędzy, których z pewnością im nie brak, a budowany jest przez małą włoską firmę Tesco TS. Według włoskich inżynierów, celem było zbudowanie perfekcyjnego auta. Mówi się, że istnieje możliwość przeniesienia produkcji do kraju projektanta samochodu, czyli Libii. O samym samochodzie wiemy tylko, ze ma 5,5 metra długości, 1,87 metra szerokości, jest drogi i stosunkowo słaby. Pozytywnym jednak jest fakt, że libijski dyktator pokazał swoją miłość do samochodów i zmierza do celu, gdzie jego kraj nie będzie się kojarzył tylko z wydobyciem ropy naftowej lecz także z wyjątkowymi rakietami w wersjach cywilnych.
Kto pozwoli sobie na tego typu auto? Najprawdopodobniej bogaci szejkowie, którzy nie licząc się z pieniędzmi, mogą w końcu podróżować nieprzeciętnym pojazdem arabskiej produkcji. I to być może wystarczy dla usatysfakcjonowania libijskiego przywódcy. W końcu nie zawsze chodzi tylko o pieniądze, czasami wystarczy własna satysfakcja.