Hyundai ix20 - kontynuacja dobrej passy
"Czy jeden samochód może odpowiadać niezliczonym potrzebom?" Tym pytaniem Hyundai rozpoczyna prezentację modelu ix20 na oficjalnej stronie producenta. Co więcej, twierdzi, że ix20 to odpowiedź twierdząca na zadane powyżej pytanie. Czy oby na pewno? Czy koreańska nowość faktycznie jest aż tak interesująca, jak próbują przekonać nas spece od marketingu z Seulu?
Crossover, a właśnie mianem takiego auta szczyci się ix20, to z założenia auto wielofunkcyjne, czyli do wszystkiego. Jak słyszę, że auto jest do wszystkiego, to od razu przychodzi mi na myśl stara, uniwersalna maksyma, w myśl której „to co jest do wszystkiego, jest do niczego.” Czy ma ona również zastosowanie w przypadku Hyundaia ix20?
Zdecydowanie nie. Bez wątpienia auto jest atrakcyjne: piękna i jednocześnie zwarta sylwetka, drapieżny pas przedni z ciekawie zaprojektowanym, heksagonalnym wlotem powietrza, przedłużone niemal do podstawy szyby przedniej reflektory oraz agresywne przetłoczenia na masce i powierzchniach bocznych sprawiają, że auto nie tylko może, ale i musi się podobać. Fluidic Sculpture, czyli filozofii „płynnej rzeźby”, w myśl której projektowane są nowe konstrukcje koreańskiej marki, nie sposób odmówić umiejętnego łączenia sprzeczności: łagodności i agresywności, dynamizmu i stateczności, przestronności i zwartości.
Mierzące 410 cm auto oferuje zadowalającą ilość miejsca we wnętrzu. W dużej mierze wynika to z wysokości (160 cm). Miejsca nad głowami podróżujących jest mnóstwo, dzięki czemu daje się odczuć „przyjemny luz”. Fotele przednie, mimo, że dość słabo wyprofilowane, są bardzo wygodne i zapewniają przyjemną pozycję za ciekawie wyglądającym kołem kierownicy. Wysoka pozycja „za kólkiem” sprawia, że mamy sposobność patrzenia „na wszystko z góry” – w przypadku auta tego typu bynajmniej nie jest to ujmą. Z tyłu klaustrofobicznie także nie jest – owszem, może nieco brakować miejsca na nogi, ale nie oczekujmy cudów po nieco wyrośniętym aucie miejskim, w którym osie oddalone są od siebie o 261 cm. Za to bagażnik powinien zadowolić najbardziej wymagających – 440 l to rezultat, który w tej klasie powinien uciszyć malkontentów.
Wnętrze jest nie tylko ciekawie zaprojektowane, ale także doskonale przemyślane pod kątem ergonomii i komfortu obsługi – wszystkie przyciski oraz pokrętła znajdują się w zasięgu ręki i są doskonale opisane. Zegary, zamknięte w stylowych i nawiązujących do wlotu powietrza kanciastych tubach wyglądają kapitalnie i odznaczają się doskonałą czytelnością. Wszystko pięknie, ale jest jedno „ale”. Otóż wściekle niebieskie podświetlenie wyświetlaczy – to należałoby bezzwłocznie zmienić na coś bardziej subtelnego.
Pod maską znaleźć się może jedna z trzech jednostek napędowych: dwie benzynowe i jedna wysokoprężna w dwóch wariantach mocy. Najsłabszy benzynowy motor o pojemności 1.4 l i mocy 90 KM to wariant minimum – zapewnia wystarczające osiągi, ale na wyścigi spod świateł nie ma co liczyć. Wersja 1.6 l o mocy 125 KM zadowoli już bardziej wymagających – niespełna 11 s do setki i ponad 180 km/h to w aucie tej klasy wartości satysfakcjonujące. Przy czym wariant mocniejszy teoretycznie potrzebuje tylko niespełna 0.5 l paliwa więcej na przejechanie 100 km.
W dziale dla oszczędnych przewidziano jedną jednostkę napędową, jednak w dwóch wariantach mocy. Wersja 1.4 CRDi o mocy 77 KM to wariant dla cierpliwych – niemal 16 s do setki i tylko 160 km/h to wartości, które zadowolą tylko antymaniaków prędkości. Wariant mocniejszy tego samego silnika mocniejszy jest tylko z nazwy: 90-konny diesel wybitnymi osiągami także nie grzeszy – przyspiesza tylko o sekundę szybciej i maksymalnie może rozpędzić się do 167 km/h. To niewiele. Na pocieszenie pozostaje wspomnieć o zużyciu oleju napędowego – średnio 4.5 l w przypadku obu jednostek napędowych to wartości poprawiające humor w obliczu nadchodzącego kolejnego już z rzędu kryzysu przemysłu naftowego.
Ile ta przyjemność kosztuje? Minimum 44 900 PLN za wersję Classic napędzaną benzynowym silnikiem o pojemności 1.4 l. Najtańszy w ofercie diesel to już wydatek ponad 50 tys. PLN. Cennik zamykają bogato wyposażone wersje Premium, za które przyjdzie zapłacić od 68 400 PLN (1.4 l CVVT, 90 KM) do 76 400 PLN.
Ogólnie ix20 to świetne i dopracowane auto, ale… Jak zwykle jest jakieś „ale”. W tym przypadku to „ale”, to fakt, że za mniej niż 40 tys. PLN można stać się właścicielem niemalże identycznego auta, tyle, że z logo… Kia na masce. Dlatego zanim kupisz Hyundaia, odwiedź salon Kii.