Honda NSX - skośnookie Ferrari
Rok 1990 obfitował w spektakularne wydarzenia historyczne: Nelson Mandela po 27 latach opuścił mury więzienne, otwarto pierwszą restaurację McDonald's w Moskwie, proklamowano niepodległość Litwy, Światowa Organizacja Zdrowia usunęła homoseksualizm z listy chorób i zaburzeń psychicznych, po inwazji Iraku na Kuwejt rozpoczęła się I wojna w Zatoce Perskiej, a książę Akihito został 125. cesarzem Japonii.
Co jeszcze? W salonach Hondy, po blisko sześciu latach intensywnych prac, pojawił się jeden z najbardziej niezwykłych modeli japońskiego koncernu – Honda NSX.
Gdy w 1984 roku przystępowano do prac nad pojazdem, który miał być najbardziej spektakularnym i sportowym autem w dziejach japońskiego koncernu, założenia konstrukcyjne były proste: supersportowy samochód musiał być nie tylko lekki, ale nawet bardzo lekki. Dodatkowo miał odznaczać się drapieżną stylistyką, doskonałym prowadzeniem, najmniejszym z możliwych współczynnikiem oporu powietrza Cx i niespotykaną w samochodach seryjnie produkowanych innowacyjnością. Dlatego nadwozie Hondy NSX, jako pierwsze na świecie, zostało całkowicie wykonane z aluminium. Zresztą niektóre elementy podwozia, w tym innowacyjne niezależne zawieszenie, także zbudowane były ze stopów lekkich. By nadać autu jeszcze bardziej sportowych akcentów, w konstruowaniu podwozia uczestniczył sam Ayrton Senna, mistrz świata Formuły 1, który w ówczesnych czasach ścigał się w bolidach napędzanych jednostkami Hondy. Już samo to stawiało Hondę NSX w światowej czołówce samochodów supersportowych.
Innowacyjna konstrukcja nadwozia i podwozia to nie wszystko – NSX naszpikowany był technologią wyprzedzającą swoją epokę. Pod długą i płaską maską pojawiła się sześciocylindrowa widlasta jednostka trzylitrowa wyposażona w coś, co fanom Hondy po dziś dzień kojarzy się z dreszczykiem emocji – VTEC (Variable Valve Timing and Lift Electronic Control). Zintegrowany system sterowania zmiennymi fazami rozrządu i skokiem zaworów ssących zapewniał supersportowemu autu nie tylko efektywniejsze wykorzystanie energii uzyskiwanej ze spalania paliwa (korzystniejszy przebieg krzywej momentu obrotowego, bardziej kulturalna praca), ale także redukował zużycie paliwa i emisję szkodliwych związków.
Trzylitrowy motor, wyposażony w tytanowe korbowody i platynowe świece, dostarczał aż 274 KM. To wystarczało, by ważące nieco ponda 1300 kg auto rozpędzało się do 100 km/h w czasie 6 s. To samo auto, pozbawione jakichkolwiek elektronicznych blokad, było w stanie osiągnąć niebagatelną wówczas prędkość maksymalną 270 km/h! Dlatego też konkurencję dla modelu stanowiły takie konstrukcje, jak Porsche 911, Ferrari F355, Nissan Skyline GT-R, czy Toyota Supra. Ktoś powie, że 6 s do „setki” to i tak sporo, a obecnie nawet podrasowane kompakty przyspieszają w nieco ponad 6 s do 100 km/h. Owszem, ale w początkach lat 90-tych nie było to takie oczywiste.
O powiązaniach z bolidami Formuły 1 świadczy także wprowadzona w 1995 roku skrzynia biegów F-matic. Innowacyjna przekładnia umożliwiała pracę w trybie automatycznym, lub też ręczną zmianę przełożeń przyciskami zlokalizowanymi przy kierownicy.
Zaprojektowanie i zbudowanie takiego auta przez japoński koncern musiało zakończyć się sukcesem na skalę światową. Stworzona specjalnie na potrzeby NSX-a fabryka w Tokyo zatrudniała ok. 250 wykwalifikowanych pracowników, którzy zajmowali się produkcją tylko i wyłącznie tego modelu. Roczne moce produkcyjne szacowano na ok. 6 tys. sztuk modelu.
O kunszcie i innowacyjności NSX-a niech świadczy chociażby staż rynkowy – auto zostało wycofane z produkcji w 2005 roku! Po 16 latach produkcji! O ekskluzywności NSX-a sprzedawanego w Europie świadczy także cena – pod koniec stażu rynkowego w polskim salonie Hondy można było nabyć supersportowe auto za, bagatela, 600 tys. PLN!
W Europie samochód sprzedawany był pod skrzydłami Hondy, jednak w USA auto funkcjonowało pod marką Acura. Jednak Acura NSX sprzedawana w USA odznaczała się nieco mniejszą mocą (255 KM) w porównaniu do odmiany europejskiej i wyższym momentem obrotowym.
W 2005 roku, kiedy ogłoszono zmierzch produkcji najbardziej sportowego ze sportowych modeli Hondy, od razu pojawiły się spekulacje na temat następcy. Jedna z nich głosiła, że pod maską planowanego na 2011 rok następcy zagości potężny widlasty silnik V10 o mocy 560 KM! Inna z kolei z uwagi na kryzys światowy oraz kosmiczne ceny ropy naftowej sugerowała, że nowa Honda NSX będzie autem… hybrydowym! Jak będzie naprawdę? Z pewnością już niedługo się przekonamy.