Honda Concerto - koncertowo niezawodna
O tym, że niełatwo jest zbudować auto długowieczne bardzo często boleśnie przekonują się na własnej skórze właściciele aut francuskich i włoskich. Mechanika, elektronika, poszycie nadwozia - w skomplikowanej maszynerii, jaką bez wątpienia jest współczesny samochód osobowy, znajduje się tyle elementów, mechanizmów i układów, które muszą ze sobą nieustannie i niezawodnie współpracować, bez chwili wytchnienia, często przez kilka - kilkanaście lat.
Inna sprawa, to względy czysto ekonomiczne: niezawodność konstrukcji pojazdu wiąże się z rzadszymi wizytami jego właścicieli w serwisach i niższą częstotliwością napraw, a to zdecydowanie uszczupla zyski producentów i sprzedawców aut. Zatem czyżby konflikt interesów?
Skoro zdołaliśmy podbić przestrzeń okołoziemską, nauczyć się klonować organizmy żywe, modyfikować genetycznie rośliny i zwierzęta, zwalczać nieuleczalne kiedyś choroby i zasymulować teoretyczny początek Naszej Planety, to bez wątpienia posiadamy także wiedzę wystarczającą do budowania aut niezawodnych, które swobodnie będą w stanie przejechać nawet i pół miliona kilometrów bez większych napraw. Zresztą, Mazda, Toyota, Mercedes, Volkswagen i Honda niejednokrotnie już pokazały, że jest to w zasięgu naszych możliwości. Jednym z namacalnych, japońskich dowodów na długowieczność jest Honda Concerto.
Auto, debiutujące na rynku pod koniec lat 80-tych XX wieku, produkowane było w dwóch fabrykach na świecie. Jedna z nich mieściła się w ojczyźnie ojca koncernu, Saichiro Hondy, a druga w angielskim Swindon. Concerto produkowane przez siedem lat (1988 – 1995), znalazło rzeszę nabywców stających się później fanatycznymi wielbicielami, zarówno na europejskim i japońskim rynku, jak i po drugiej stronie Atlantyku.
Prosta, nieprzesadnie skomplikowana konstrukcja, niezawodne jednostki napędowe, solidne materiały wykorzystane do budowy najbardziej newralgicznych elementów auta, wiarygodni i wielokrotnie już sprawdzeni dostawcy podzespołów – oto recepta na auto długowieczne. Concerto, mimo, iż od jego debiutu rynkowego minęło już dobrze ponad 20 lat, nadal jest dość częstym gościem na ulicach europejskich metropolii.
Auto występowało w dwóch wersjach nadwoziowych: jako pięciodrzwiowy liftback i czterodrzwiowy sedan. Mierzące niespełna 4.5 metra długości nadwozie niestety dosadnie zdradza wiek konstrukcji: kanciasta i przesycona ostrymi kątami karoseria wyraźnie odstaje od współczesnych konstrukcji.
Podobnie sprawa ma się we wnętrzu: archaiczny projekt deski rozdzielczej, mdławe podświetlenie wskaźników, ciemne materiały wykończeniowe i tworzywa sztuczne dalekie od idealnych nie pozostawiają złudzeń, że auto dawno już skończyło 20 wiosen. Jednak, o dziwo, do przestronności i trwałości wnętrza, nawet dzisiaj nie sposób mieć zastrzeżenia. Wszystko, nawet elektryka (szyby, lusterka), działa sprawnie i zazwyczaj nie sprawia wielu problemów eksploatacyjnych.
Pod maską pracować mogły silniki benzynowe o pojemnościach 1.4 – 1.6 l oraz jednostka wysokoprężna o pojemności 1.8 l. Najprostsze i najstarsze silniki benzynowe, 1.4 l i 1.6 l, legitymowały się mocą odpowiednio 88 KM i 106 KM i wykorzystywały gaźnik do zasilania cylindrów. Nowsze silniki dysponowały mocami od 90 do 130 KM i do zasilania wykorzystywały wtrysk paliwa.
Najpopularniejszym silnikiem jest półtoralitrowa jednostka benzynowa o mocy 90 KM, która niestety zapewniała autu dość mizerne osiągi: niespełna 13 s do 100 km/h i tylko 170 km/h to zdecydowanie za mało. Może nie najpopularniejszą, ale zdecydowanie najbardziej optymalną jednostką napędową stosowaną w Concerto jest silnik o pojemności 1.6 l i mocy 115 KM. Zadowalające osiągi (0 – 100 km/h w czasie 10.5 s) w tym przypadku idą w parze z umiarkowanym apetytem na paliwo (średnio ok. 7.5 l/100 km).
Honda Concerto to przedstawiciel starej, niestety już umierającej szkoły budowania samochodów: kultywującej niezawodność będącą pochodną prostoty budowy. Nowoczesne konstrukcje pod tym względem niestety ustępują miejsca legendarnym autom japońskim i niemieckim. Samochody pokroju opisywanej Hondy Concerto, Mercedesa W124, czy Toyoty Cariny zostały zastąpione przez modele, które być może są nowocześniejsze, bezpieczniejsze i bardziej komfortowe, ale niestety przez tę nowoczesność także bardziej kapryśne. Choć zdarzają się przyjemnie łechtające światopogląd motoryzacyjny wyjątki: Honda Civic, Mazda 6, Skoda Octavia, czy Toyota Corolla nadal trzymają fason. Oby tak dalej.