Fiat Multipla - rynkowe zmagania odmieńca
Niestety, żyjemy w zmanipulowanym świecie, w którym inność, oryginalność jest tzw. niekorzystną mutacją. Każdy, kto choćby o cal odchyla się od przyjętych standardów, stanowi doskonały materiał do badań genetycznych mających na celu wyjaśnienie podstaw zjawiska dysfunkcjonalności społecznej.
A jeszcze nie tak dawno, kilkanaście lat temu, „inni” tworzyli nowe nurty: ot choćby Kurt Cobain i jego Nirvana, czy Layne Staley i jego Alice In Chains. Owi odmieńcy zapoczątkowali w latach 90-tych erę antymedialnej kultury grunge, która schwyciła setki nastolatków. Dzisiaj tacy odmieńcy nie mieliby racji bytu – niepoprawni medialnie i niedostosowani społecznie nie wpasowaliby się w formułę współczesnego „celebryty”. Podobnie jak Fiat Multipla – praktyczny, doskonale przemyślany i pojemny rodzinny minivan, który mimo mnogości zalet nigdy nie odniósł sukcesu rynkowego. Dlaczego?
Z pewnością nie pomogła mu w tym obecność na liście 50 najgorszych modeli samochodów, które trafiły do produkcji seryjnej. Co więcej, pierwsza lokata w roku 1998, okazała się przypieczętowaniem „sukcesu” modelu. Co jak co – producenci aut uwielbiają dowartościowywać się zdobywanymi tytułami, jednak tego „zdobytego” przez Multiplę raczej do prestiżowych zaliczyć nie sposób.
Zresztą, o „inności”, albo raczej wyjątkowości Multipli świadczy także jej obecność na prestiżowej wystawie Different Roads zorganizowanej w 1999 roku w nowojorskim Muzeum Sztuki Współczesnej! Jednak w tym przypadku owa obecność świadczy zdecydowanie na korzyść auta: samochód uznany za sztukę – mało które auto spotkał zaszczyt tego pokroju.
Jakkolwiek kontrowersyjną stylistyką minivan Fiata by się nie odznaczał, jednego nie sposób mu odmówić – pojemnego i praktycznego wnętrza. Sześcioosobowe nadwozie pod koniec lat 90-tych było czymś niespotykanym i na wskroś niekonwencjonalnym. Potrójny rząd siedzeń z przodu oraz taki sam z tyłu oraz ponad 430-litrowy bagażnik czyniły z Multipli auto zdecydowanie prorodzinne. Komiczny, kosmiczny i najprawdopodobniej całkowicie zaczerpnięty z powieści fantastycznej kokpit auta powalał na kolana. Bynajmniej nie urodą! Zresztą po dziś dzień zastanawia mnie jedna kwestia – w jaki sposób projektantom udało się przeforsować ten niedorzeczny pomysł przed radą nadzorczą złożoną z księgowych i fachowców od marketingu? Mniejsza o to, grzybkowaty zestaw wskaźników, nawiewy zakupione chyba pospiesznie na targu i radio ulokowane w miejscu sprzyjającemu porannej gimnastyce sprawiało, że podróż Multiplą okazywała się niezapomnianym przeżyciem. A może o to chodziło?
W gamie jednostek napędowych już tak wielkich rewolucji nie serwowano. Benzynowa jednostka o pojemności 1.6 l i mocy 103 KM nie cieszyła się aż tak ogromną popularnością, jak wysokoprężny 1.9 JTD/Multijet z systemem common rail. Zadowalające osiągi, niezawodność i skromny apetyt na olej napędowy idealnie pasowały do rodzinnego wizerunku auta. Zresztą, fiatowskie silniki JTD/Multijet w środowisku po dziś dzień zbierają doskonałe recenzje. Niech za rekomendację posłuży przykład Opla i Saaba, które pod maskami swoich modeli montują jednostki Fiata, tyle że nazwane po swojemu.
Od samego początku wiadomo było, że Multipla miała być autem niszowym. Nietuzinkowa sylwetka, abstrakcyjna stylistyka i niespotykane dotychczas wnętrze miały przyciągać uwagę. Multipla w żadnym z planów finansowych koncernu z Turynu nie była filarem podtrzymującym koniunkturę marki. Co więcej, nie byłą nawet trybikiem tej skomplikowanej maszynerii. Zakładana na poziomie ok. 50 tys. sztuk rocznie produkcja i sprzedaż była w pełni dla koncernu Fiata satysfakcjonującą. Multipla miała zwrócić uwagę i udowodnić, że Fiat, perfekcjonista w projektowaniu i produkcji aut miejskich, potrafi także zaszokować nieszablonowym myśleniem. I udało się!
Nawet dzisiaj, spacerując przy chowającym się za widnokręgiem późnozimowym słońcem, przejeżdżająca obok Multipla zwraca uwagę. Jest nietypowa do granic absurdu i to czyni ją wyjątkową. Mało który koncern ma w ofercie auto, które stylistycznie łamie wszelkie konwenanse w tak brutalny i awanturniczy sposób.