Ferrari Enzo - elitarny wśród elitarnych
Nawet najwięksi twardziele stając u boku tego arcydzieła "wymiękają". Nawet najbardziej doświadczeni i "zaprzyjaźnieni" z okiem kamery dziennikarze motoryzacyjni w obliczu tego pojazdu tracą głos i chaotycznie plączą wyuczone wcześniej monologi. Nawet największe sławy motoryzacyjnych show przestają wydawać z siebie dźwięki po przejażdżce jeżdżącą legendą.
Jaką? Enzo, Ferrari Enzo – maszyna, która na twarzach nawet największych ponuraków potrafi wywołać uśmiech, a najbardziej zgorzkniali na jej widok wydają z siebie okrzyk ekscytacji.
Zbudowany na cześć założyciela marki pojazd bez wątpienia uchodzić może za jedno z najbardziej spektakularnych dzieł w dziejach światowej motoryzacji. Technologia rodem z torów Formuły 1 (karbonowe elementy nadwozia i wykończenia wnętrza, anatomicznie ukształtowane fotele, sekwencyjna skrzynia biegów, zaprojektowane z największą pieczołowitością podwozie o odpowiedniej aerodynamicznej konfiguracji, ceramiczne hamulce) czyni z Enzo jeden z najszybszych samochodów jeżdżących po drogach publicznych.
Auto zaprezentowano podczas salonu samochodowego w Paryżu w 2002 roku. Jeszcze zanim trafiło do seryjnej produkcji, cała seria 349 egzemplarzy została sprzedana. Za ile? „Jeśli pytasz o cenę, to znaczy, że Cię na niego nie stać!” – maksyma stara jak świat w przypadku Enzo miała jak najbardziej uzasadnienie. Ferrari w pierwszej kolejności rozesłało zaproszenia do swoich starych klientów, szczególnie tych, którzy wcześniej zdecydowali się na zakup modeli F40 i F50. Ci, w większości bez chwili zastanowienia, potwierdzili chęć zakupu. Wówczas… poddani zostali odpowiednim „testom”, które miały potwierdzić, że „warto sprzedać mi auto”! Tak tak – na Enzo w oczach producenta z Maranello „trzeba było sobie zasłużyć!” Gdy już „egzamin z ekskluzywności” został zaliczony, dochodziło do uregulowania należności. Ile? Ok. 650 tys. dolarów, czyli jakieś 2 mln PLN. Dużo? Enzo na rynku wtórnym osiąga znacznie wyższe pułapy, nierzadko przekraczające dwukrotność ceny bazowej!
Zainteresowanie okazało się na tyle duże, że producent z Maranello zdecydował się na wyprodukowanie dodatkowej puli 50 egzemplarzy Enzo. Jednak i na tym nie koniec – jeden ze szczęśliwców, któremu zaoferowano Enzo, adwokat z Texasu, rozbił i doszczętnie zniszczył swoje Ferrari! W drodze wyjątku Włosi zbudowali dla niego dodatkowy egzemplarz, który nosił nawet ten sam numer seryjny, co wcześniej zniszczone Enzo.
W 2005 roku Ferrari zbudowało jeszcze jeden egzemplarz Enzo, który został przekazany… Głowie Watykanu, papieżowi Benedyktowi XVI. Ojciec Kościoła Katolickiego zarządził wystawienie auta na aukcji, z której zyski miały zostać przekazane na cześć osób, które ucierpiały na skutek niszczycielskiego tsunami z 2004 roku. Zyski z aukcji, w wysokości 1 274 229 dolarów, wsparły organizacje charytatywne niosące pomoc najbardziej poszkodowanym w jednym z największych w dziejach ludzkości kataklizmie.
6.0 l, V12, 48V, 660 KM, 657 Nm, 1365 kg – takie parametry robią wrażenie. Przyspieszenie na poziomie 3.3 s do „setki” i prędkość maksymalna na poziomie 350 km/h – tyle oficjalne dane na temat Enzo. Testy na owalnym torze we włoskim Nardo pokazały, że producent dość skromnie oszacował możliwości auta – testowane Enzo uzyskało tam prędkość 355 km/h dołączając tym samym do elitarnej grupy najszybszych seryjnych samochodów na świecie.
Spotkać Enzo na drodze – bezcenne. Ile takich aut jest w Polsce? Czy w ogóle jakiekolwiek jeździ po polskich drogach? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. W kuluarach mówi się, że jeden z najzamożniejszych polskich przedsiębiorców z działu IT sprezentował sobie takie auto, ale oficjalnie nikt tych informacji nie potwierdza.