De Lorean planuje powrót do przyszłości
Prawdziwy "Back to the Future" planuje słynny De Lorean DMC - 12. Po blisko trzydziestu latach ma pojawić się znów by podbić serca młodych ludzi.
Tak naprawdę zrobił karierę tylko w filmie. Był niecodzienną sylwetką wczesnych lat osiemdziesiątych z podnoszonymi do góry drzwiami i metalicznym nadwoziem z nierdzewnej stali a wersja filmowa dodatkowo wyposażona była w strumienicę umożliwiającą podróże w czasie. Miłośnicy sportowych wozów pokochali go od razu. Pokochali De Loreana jakiego znali z filmu a nie za to jaki był naprawdę.
Zanim jednak zagrał w filmie miał swój krótki żywot w realnym świecie. Zobaczmy jaki?
Nadwozie zaprojektowane przez Giugiaro zapowiadało się całkiem nieźle. Podnoszone drzwi, nie pomalowane nadwozie i silnik umieszczony z tyłu. Jego celem, który miał pomóc mu odnieść sukces było pokonanie Porsche 911. Przygotowania trwały od roku 1974. Jednak jego moc i techniczne rozwiązania pozostawiały wiele do życzenia. Kolejne prace nie wnosiły nic sensownego i w roku 1978 projekt został przejęty przez Lotusa. Zbudowano go na bazie Lotusa Esprit ale to jedyna rzecz, która łączyła te dwa auta. Amerykańskie przepisy pozwoliły na uzyskanie tylko 132 koni mocy z 2,85 litra pojemności. Stało się wówczas jasne, iż ten samochód nie zwojuje rynku sportowych wozów. Jego chęć pokonania Porsche 911 spełzła na niczym. 10,5 sekundy do 100 km/h to za mało by liczyć się wśród najlepszych. De Lorean pracował nad wersją Turbo ale firmą zajęli się już likwidatorzy.
Reasumując można powiedzieć, że De Lorean DMC – 12 był ciekawym tematem do rozmów i atrakcyjnym samochodem ale stanowił swego rodzaju przerost formy nad treścią. Żartobliwie mówiono, że jest dobry do pokazania się a nie do jeżdżenia. Jego kariera trwała tylko jeden rok. Cała produkcja wyniosła jedynie 8000 egzemplarzy.
Pojawił się ponownie w roli, w której wolelibyśmy go zapamiętać. Intrygujący, szybki i charakterystyczny bohater filmu.
Obecnie De Lorean Team planuje wielki powrót do świata realnego lecz w nowej odsłonie. Optymistycznie informuje o tym na swej stronie internetowej. Ma się pojawić już w roku 2011 jako bardzo atrakcyjna konstrukcja. Nie będzie on modelem retro w nowym wydaniu, jak to czynią niektórzy producenci, lecz ma być czymś nowym. Młodszym bratem po innej matce, już nie angielskiej lecz typowo amerykańskiej. John De Lorean – założyciel firmy, który zmarł w 2005 roku – w swym życiorysie odegrał dużą rolę w firmie Pontiac jako główny mechanik. Po wielu latach historia zatacza koło. Firma Pontiac, jak i John De Lorean odeszli ale pozostawione przez nich konstrukcje łączą się znowu. Firma De Loreanma przejąć ma sylwetkę Pontiaca Soltice, na której budowany jest też Opel GT.
Projekty graficzne prezentowane przez firmę mówią nam jak może wyglądać następca DMC – 12. Czas pokaże jaką będzie konstrukcją i jaki odniesie sukces. Czy okaże się aktorem ze spalonego teatru? Zobaczymy. Bez względu na to czy ludzie wyobrażają sobie jego poprzednika jako zwinnego bohatera filmu czy powolną konstrukcję, wszyscy z niecierpliwością czekają na ten odmłodzony debiut. Niechaj zwojuje świat lub przynajmniej ekrany kin.