Daewoo Espero - ulubieniec taksówkarzy
Miało być koreańskim hitem sprzedaży. Miało być na pewno najtańszym i jednym z najchętniej kupowanych aut klasy średniej w Polsce. W 1999 roku, u schyłku sprzedaży w Polsce, przyzwoicie wyposażone Daewoo Espero z silnikiem 1.8 l kosztowało niespełna 34 tys. PLN. Taniocha! Miało zrewolucjonizować klasę średnią i zapełnić polskie drogi. Daewoo Espero miało być propozycją nie do odrzucenia dla polskiego klienta. Miało być lekiem na wszystkie problemy koreańskiej marki. A czym się okazało?
Zapowiadało się doskonale. Projekt opracowany przez studio Bertone został przygotowany z myślą o limuzynie klasy średniej spod znaku Citroena. Jednak koncepcja charakteryzująca się doskonałym współczynnikiem oporu powietrza (Cx = 0,29) nie wzbudziła zainteresowania wśród francuskich włodarzy. Za to przedstawiciele koreańskiego Daewoo w mig podchwycili pomysł i przystąpili do dopieszczania ciekawej, w ich mniemaniu, koncepcji. Tak oto narodziło się w 1991 roku Daewoo Espero.
Auto produkowane w latach 1991 – 1997 w Korei, a następnie w latach 1996 – 1999 w Polsce w przejętej przez koreański koncern Daewoo fabryce FSO na Żeraniu, niestety nie zawojowało rynku. Owszem, okazało się jednym z chętniej kupowanych aut w środowisku taksówkarzy, ale poza tym zawrotnej kariery nie zrobiło. Planowana roczna sprzedaż na poziomie 20 tys. sztuk niestety okazała się ponad miarę możliwości Koreańskiego potentata. Z roku na rok liczba Daewoo Espero opuszczających mury fabryk malała. Także na rynku hiszpańskim, gdzie model nazwano Aranos, Daewoo zawrotnej kariery nie zrobiło. Dlaczego to ciekawe, tanie, dobrze wyposażone i przestronne auto nie zaskarbiło sobie sympatii kierowców?
Spoglądając na profil boczny auta nie sposób nie zauważyć formy nadwozia całkowicie podporządkowanej wymaganiom aerodynamiki. Klinowaty przód, z płaską niczym stół kreślarski maską, pozbawione jakichkolwiek przetłoczeń drzwi i błotniki, delikatnie opadająca linia dachu – wszystko to razem tworzyło całkiem sympatyczną całość. Daewoo Espero może nie było piękne, ale na pewno nie brakowało mu oryginalności. Szczególnie pas tylny, z potężnymi proamerykańskimi światłami, które nawiązywały do najlepszych amerykańskich wzorców.
Oparte na płycie podłogowej Opla Ascony Daewoo Espero mierzyło ponad 4.6 m długości. Szerokie na 1.7 m i wysokie na niespełna 1.4 m nadwozie oferowało całkiem przyzwoitą ilość miejsca w środku. Pasażerowie przednich i tylnych siedzeń na dyskomfort narzekać nie mogli, a to za sprawą całkiem pokaźnego (na owe czasy) rozstawu osi (262 cm). Jedynym minusem była ograniczona ilość miejsca nad głowami (auto jest dość niskie).
Wykończenie przedziału pasażerskiego to niestety stara koreańska szkoła. Tanie i ciemne tworzywa sztuczne, nijaki projekt deski rozdzielczej i równie porywające zegary niestety nie wyróżniały się niczym szczególnym. Mimo, że przestronne i dość wygodne fotele, bardzo często pokryte welurem, oraz bogate wyposażenie seryjne z zakresu komfortu zapewniały bardzo wygodne warunki podróżowania, to niestety nie zdołały przyciągnąć tłumów do salonów Daewoo.
Kolumny MacPhersona z przodu oraz wahacze wleczone z podatnym elementem łączącym z tyłu nie skłaniały do dynamicznej i sportowej jazdy. Nadwozie dość znacznie wychylało się na zakrętach, podnosząc tym samym ciśnienie podróżnym. Zresztą jednostki napędowe do szaleństw nie zachęcały.
Pod maską pracować mogły tylko i wyłącznie jednostki benzynowe. Najmniejsza i najnowocześniejsza z nich, 1.5 l DOHC z dwoma wałkami rozrządu w głowicy, montowana była w wersji GLX. Pozostałe dwie, 1.8 l i 2.0 l, montowane w wersjach CD, to proste i sprawdzone jednostki ośmiozaworowe.
Najmniejszy z silników, półtoralitrowy o mocy 90 KM, zapewniał mizerne osiągi (0-100 km/h w niespełna 13 s i tylko 173 km/h) i spalał przy tym dość znaczne ilości paliwa – w ruchu miejskim bez problemu przekroczyć można było 11, a nawet 12 l na każde 100 km. Większe jednostki napędowe spalały jeszcze więcej paliwa, zapewniając przy tym tylko nieznacznie lepsze osiągi. Dlatego też większość samochodów wyposażona jest w instalacje gazowe. Niestety, w ofercie nie znalazła się ani jedna wersja wysokoprężna. I być może w tym należy dopatrywać się porażki modelu na rynku europejskim.
Daewoo Espero (hiszp. czekam) niestety nie zrobiło zawrotnej kariery. Ciekawie zaprojektowane nadwozie i bogate wyposażenie nie wystarczyły by przekonać do siebie wymagającej europejskiej klienteli. Być może nazwa modelu sugerowała, że coś lepszego dla koncernu jeszcze nadejdzie. Tak też się stało. Porażka w przypadku Espero nie zniechęciła Koreańczyków do przejmowania projektów przeznaczonych dla innych producentów – kilka lat później projekt małego miejskiego autka opracowany także przez włoskie studio stylistyczne, został odrzucony przez Fiata. Daewoo ponownie zaadoptowało go do swoich warunków i stworzyło… Matiza.