Chevrolet Rezzo - mało znany i niedoceniany
Życie czasem potrafi wydawać się niesprawiedliwe. Zdarzają się momenty, gdy wydaje nam się, że ciemne i ciężkie niebo wali nam się na głowę, a my nie mamy dokąd uciec. Z pewnością niejeden z nas nie raz w życiu pomyślał: "To niesprawiedliwe!". Z pewnością z takimi myślami niejeden raz bili się projektanci i konstruktorzy jednego z najbardziej niedocenionych aut na rynku: Chevroleta Rezzo.
Chevrolet Rezzo to nic innego, jak nieco anonimowe i niemal egzotyczne na polskim rynku Daewoo Tacuma. Auto debiutowało w 2000 roku. Przyglądając się genezie kompaktowego vana Chevroleta aż dziw bierze, że auto nie osiągnęło sukcesu rynkowego. I to nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Karoserii zaprojektowanej przez uznane włoskie studio stylistyczne Pininfariny nie sposób odmówić oryginalności. Praktyczne, nieco ekstrawaganckie i pełne schowków wnętrze także pozwala przyjemnie spędzić czas w podróży. Zatem co zdecydowało o niepowodzeniu projektu?
Pytając o opinię najbardziej zainteresowanych, czyli właścicieli aut, w większości słyszymy same superlatywy pod adresem auta. Oryginalna sylwetka, z pomysłowo zaprojektowaną przednią częścią nadwozia i równie ekstrawaganckim tyłem, prezentuje się nadspodziewanie dobrze i nietuzinkowo. Wznosząca się linia bocznych okien eliptycznie kończy się na tylnym błotniku czyniąc linię boczną Rezzo jedną z najbardziej niekonwencjonalnych w klasie. Głębokie przetłoczenia biegnące wzdłuż całej linii bocznej auta, od reflektorów przednich po nasadę świateł tylnych, dodają autu dynamiki i drapieżności. Niestety, sylwetka auta ma także pewne niedoskonałości: wznosząca się linia okien bocznych oraz wynikającą z tego dość znaczna powierzchnia blach sprawiają, że 15-calowe koła wydają się mikroskopijne i zdecydowanie za małe do tego typu auta.
We wnętrzu na kierowcę czeka ciekawie narysowana i zdecydowanie zdradzającą amerykańsko – koreańskie konotacje deska rozdzielcza całkowicie podporządkowana prowadzącemu. Czytelne, niewyzywające i bardzo proste w formie wskaźniki, wysokie i wygodne ulokowanie radioodtwarzacza oraz rozmieszczenie przełączników klimatyzacji manualnej na wysuniętej „półeczce” sprawiają, że niemal każdy bez problemu odnajdzie się we wnętrzu kompaktowego vana Chevroleta. Niestety, wnętrze Rezzo ma także słabe strony: potężna i „ciężko” wyglądająca kierownica nieco przytłacza, słabo wyprofilowane siedziska przednie słabo podtrzymują na zakrętach, a tworzywa sztuczne deski rozdzielczej są nienajlepszej jakości. Dodając do tego wyrastającą z podłogi, nieprecyzyjnie pracującą skrzynię biegów, brak komputera pokładowego oraz mizerną standardową pojemność przedziału bagażowego (325 l) uzyskujemy obraz auta pełnego sprzeczności. Z jednej strony ciekawa stylistyka i imponująca ilość miejsca dla pasażerów auta, z drugiej nijakie wnętrze oraz dalekie od idealnych materiały wykończeniowe. Dobrze przynajmniej, że Rezzo nadrabia niedostatki stylistyczne względami praktycznymi: liczba schowków i uchwytów w aucie może zawstydzić niejednego europejskiego konkurenta.
Zawieszenie zestrojono z myślą o komfortowym pokonywaniu długich tras, które niekoniecznie pełne są zakrętów i ostrych zwrotów. W takich warunkach Rezzo sprawdzi się doskonale. Jeśli ktoś jest raczej fanem sportowej i dynamicznej jazdy, wówczas powinien Rezzo omijać szerokim łukiem – auto nie przepada za gwałtownymi manewrami i niespodziewanymi zmianami kierunku ruchu. Co więcej, Rezzo dość kiepsko z nimi sobie radzi.
Pod maską Rezzo, już niemal tradycyjnie dla aut marki Chevrolet/Daewoo w owych czasach, pracować mogły tylko i wyłącznie jednostki benzynowe. Mniejsza z nich, o pojemności 1.6 l i mocy 105 KM, zapewniała autu mało emocjonujące osiągi. O ile przyspieszenie w nieco ponad 12 s do 100 km/h było jeszcze wartością akceptowalną, o tyle prędkość maksymalna wynosząca niespełna 170 km/h w aucie tego typu było wartością zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Alternatywnie, pod maską Rezzo mogła znaleźć się dwulitrowa jednostka benzynowa o mocy 121 KM. Auto w tej wersji silnikowej nie tylko odznaczało się zdecydowanie lepszą elastycznością i dynamiką (10 s do 100 km/h, prędkość maksymalna 180 km/h), ale na dodatek spalało tylko nieznacznie więcej paliwa.
Rezzo niestety na polskim rynku sukcesu nie odniósł. Poza granicami kraju sytuacja tego kompaktowego vana malowała się w nieco bardziej jaskrawych barwach, choć także nie można uznać, by sprzedaż stała na rewelacyjnym poziomie. Dlaczego? Trudno jednoznacznie wskazać. Bo Rezzo to całkiem przyzwoite auto, które bezawaryjnie służy swoim właścicielom i bardzo rzadko zawodzi (opinie wielu użytkowników), ma ciekawie zaprojektowane wnętrze i przede wszystkim przekonuje do siebie ceną. Dodajmy, atrakcyjną ceną. Zatem czyżby chodziło o… znaczek na masce? W moim mniemaniu bez wątpienia tak.