Camaro powraca by znów zachwycić
Pod koniec lat sześćdziesiątych Chevrolet Camaro, wraz z podobnym pod względem mechanicznym modelem Pontiac Firebird, był odpowiedzią GM na niesamowity sukces Forda Mustanga. Pod sportowym w charakterze nadwoziem, ukrywał się prosty układ mechaniczny tylnego zawieszenia ze sztywnym mostem napędowym i piórowymi resorami. Ale użytkownicy pokochali też jego serce a najbardziej to wyposażone w 8-cylindrów w układzie V, którego moc sięgała 300 KM.
Dziś powrót na rynek nowej odsłony Camaro otrzymał swoje potwierdzenie w Genewie. Coraz częściej daje się zauważyć nowego Forda Mustanga majestatycznie przemierzającego ulice. Dodge Challenger również zyskuje szerokie grona wielbicieli mając za sobą wspaniały powrót po latach przerwy. Ale Camaro, podobnie jak 40 lat temu tak i teraz postanawia na te motoryzacyjne wyzwania odpowiedzieć szerokim „ogniem", charakteryzując się, jak przed laty prostotą, za którą wszyscy go kochali.
Przyglądając się z boku na najnowsze odsłony najmocniejszych, amerykańskich super samochodów odnosi się wrażenie, że wozy te nie znają słowa „kryzys ekonomiczny". Producenci jakby chcieli powiedzieć: „Dość już opowiadania bajek. Jak ktoś chce mieć super brykę z legendarnym V8 to choćby miał jeździć tylko w niedzielę, po prostu ją kupi". Chevrolet do napędu najnowszego Camaro proponuje prawdziwego potwora. W całości aluminiowy motor o pojemności 6,2 litra w wersji SS generujący moc aż 426 KM połączonego z manualną, sześciobiegową skrzynią biegów. Przyspieszenie do setki dysponując tym silnikiem zajmuje tylko 4,7 sekundy. Inną opcją jest równie interesujący silnik o pojemności 3,6 litra i mocy 304 KM, który znalazł się w dziesiątce najwspanialszych silników świata. Jego moc w połączeniu z automatyczną lub sześciobiegową, manualną skrzynią biegów pozwala rozpędzić to piękne auto w 6,1 sekundy do 100 km/h. Ale w sportowym wozie niejednokrotnie hamulce znaczą więcej od potężnej mocy. Do zatrzymania Camaro zaangażowano prawdziwych profesjonalistów i wykorzystano w nim system hamulcowy „Brembo".
Oczywiście największe emocje wśród wielbicieli amerykańskiej motoryzacji budzi oczywiście wspaniale zaprojektowane nadwozie. Legenda odrodzona po latach nic nie straciła na temperamencie a wręcz przeciwnie. Muskularny wygląd to cecha charakterystyczna najnowszych, amerykańskich zabawek dla dużych chłopców. Nowe Camaro możesz otrzymać w najbardziej wymarzonych kolorach a producent nie zapomniał bynajmniej o kultowych pasach, przebiegających wzdłuż całego nadwozia. Przód auta wręcz zaprasza do zmierzenia się na pustej autostradzie a tylną część uzbrojono w rozmieszczone po bokach rury wydechowe przez które usłyszeć można melodie V8-ki.
Kierowca mający przyjemność prowadzić tę wciąż żywą legendę, też prędko nie zapomni jakim, autem jedzie. Wnętrze Camaro cudownie nawiązuje do ubiegłego stulecia charakteryzując się jedynym w swoim rodzaju stylem retro w najnowszej odsłonie.
Najnowszy i od kilku lat niecierpliwie wyczekiwany Chevrolet Camaro najprawdopodobniej już w 2009 roku trafi do Europy. Optymizmem powiewa cena za to wyjątkowe auto, jaką trzeba zapłacić w USA. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że mowa o nowym, pięknym, mocnym i owianym legendą samochodzie to cena 24 000 dolarów wydaje się po prostu niewielka.
Cóż panowie, nie pozostaje nic innego jak tylko wpisać się na listę oczekujących na nową zabawkę dla większych chłopców. Ale ostrożnie, podobno na opakowaniu napisano: „Uwaga, jazda silnie uzależnia".