Buspasy
Wyobraźcie sobie taką oto sytuacje: piątek 15.52, myślami już mkniecie korytarzami firmy, uczelni, pracy, czy gdzie tam tylko jesteście ku upragnionym drzwiom, dającym wolność na całe 48 godzin (weekend), nikt i nic was nie powstrzyma od wspaniałego wykorzystania tego czasu. I nagle otrzymujecie wezwanie do szefa, który chce wam przypomnieć, że on tu rządzi, mimo, że ostatnią pracą jaką sam napisał był opis warunków pracy Łyska na pokładzie Idy.
Ale w porządku, dajecie sobie rade z wąsatym szefuniem i niespodziewanie wybija godzina 16. wy o 16.02 już jesteście w samochodzie, gotowi do wyjazdu i powrotu do ciepłego i wytęsknionego domu. Gdy niczym mityczny Odyseusz udajecie się w drogę, przed oczami roztacza się wam wizja tylu cudownych i pochłaniających pięknie czas rzeczy, które można zrobić po powrocie do domu…Kochana żona, dobre wino i… ogłuszające wycie klaksonu gościa za wami!!! Co jest!!? Wasza wizja pryska niczym marzenia Kaczyńskich o podboju kraju zwanego Polandem. No tak korek, wyjazd z centrum, nie przesunęliście się o 0,0125 milimetra jak gość przed wami. I kicha z dobrego humoru, prawdopodobnie gość za wami użył więcej przekleństw w tej chwili, niż wasz syn przez całe życie. Gdy już zajęliście swoje miejsce w szeregu, chcecie powrócić do cudnej wizji, już korek od wina jest otwarty i… tylko śmignął obok was autobus linii 506…
No tak genialny pomysł władz miasta stołecznego Warszawy… Zamiast trzech pasów w jedną stronę, zrobiono dwa, w tym jeden dla autobusów. No właśnie one kursują, ale ich częstotliwość jest tylko o odrobinę większa niż komety Halley’a. Absolutnie nie chodzi mi o to, że komunikacja miejska jest zła, o nie! Mamy przecież bardzo dobrą linię metra w Warszawie, a nasze praprapraprapraprawnuki będą miały drugą jego nitkę. Ogólnie w zakładach transportu miejskiego panuje tak wielki zapał, żeby rozwozić biednych pasażerów, że aż im się z tego zapału 5 autobusów ostatnio pozapalało. I to wszystkie na swoich trasach! Ja rozumiem, że warszawscy urzędnicy chcą nas nakłonić, żebyśmy przesiedli się do transportu miejskiego, bo taniej, łatwiej, bardziej ekologiczne. A guzik prawda, wcale nie o to chodzi! A czyje kieszenie napełnią bardziej się, jeśli więcej ludzi będzie jeździć autobusami? Przecież nie moje :P
Uwaga powiem teraz herezje: Buspasy to świetny pomysł! Tak i kropka. Już śpieszę wyjaśnić, zanim spalicie mojego psa i przestaniecie się do mnie odzywać na ulicy. Buspasy to świetne rozwiązanie w miastach, które oferują komunikację na europejskim poziomie. Proszę bardzo, Londyn długość linii metra 416 kilometrów, liczba przystanków 383, Berlin 152 kilometry i 196 przystanków, nawet Praga ma 3 linie metra… A Warszawa 23 kilometry i 21 stacji… Boli co? To jeszcze nic, Warszawa jest jedyną europejską stolicą, która nie ma bezpośredniego dostępu do autostrady. Ale poza tym malutkim szczegółem to autostrady mamy wspaniałe, tylko zastanawiam się jakim cudem, skoro z Warszawy do Białegostoku jest 192 kilometry, a autostrada je łącząca ma 12 i podobno kończy się gdzieś w biebrzańskich lasach??!! Mówię podobno, bo nikt stamtąd jeszcze nie wrócił.
Jak sami widzicie Warszawa nie oferuje nam dogodnych możliwości przesiadkowych, a szkoda… Ostatnio przeczytałem gdzieś, że pomysł Buspasów tak się spodobał urzędnikom, że postanowili zwiększyć ich liczbę. Oczywiście, że im się spodobał, ciekawe tylko, czy ktoś zapytał o zdanie kierowców, którzy muszą cierpieć z tego powodu. Pewnie nie. Jeżeli macie przed oczami wizje małego pożaru w drodze do pracy albo chcecie poczuć niebywale bliską wieź cielesną z innymi pasażerami w wielkim ścisku na tej samej linii, to jedźcie czasem samochodem do pracy albo na zakupy albo gdzie tylko chcecie. A właśnie czy widzieliście może kiedyś, żeby urzędnicy jeździli autobusami…? Nie? Czemu mnie to nie dziwi…