Zabezpieczenie antykorozyjne. Jak wykonać je samodzielnie?
Po okresie zimowym kierowcy podejmują próby doprowadzenia samochodów do ładu. Odkurzanie, czyszczenie wnętrza, polerowanie karoserii, woskowanie... W ferworze pracy często zapominamy o tym, co najważniejsze - zabezpieczeniu antykorozyjnym.
Rdza jest wyjątkowo podstępnym wrogiem zmotoryzowanych. Widoczne na lakierze ogniska korozji najczęściej są ostatnim etapem procesu niszczenia blachy. Proces utleniania rozpoczyna się w niewidocznych zakamarkach karoserii. Gdy zauważamy skupisko rdzy i próbujemy naprawić zniszczenia, szybko odkrywamy, że naruszona została blacha o sporej powierzchni.
Korozji uniknąć nie sposób. Mikropęknięcia fabrycznej konserwacji, zarysowania, woda i wysypywana na drogi sól sukcesywnie dokonują dzieła zniszczenia. Tempo rozwoju korozji można jednak znacząco spowolnić. Wystarczy poprawić fabryczne zabezpieczenie antykorozyjne. Rdza w pierwszej kolejności pojawia się na krawędziach i łączeniach elementów oraz w profilach zamkniętych – te miejsca koniecznie trzeba zakonserwować.
Różnorodność środków konserwujących jest ogromna. Rozcieńczalnikowe, bezrozcieńczalnikowe, wodnorozcieńczalne, woski, oleje... Który wybrać? Szczegółowe informacje na temat zastosowania danego preparatu zwykle można uzyskać u sprzedającego lub znaleźć na etykiecie produktu. W uproszczeniu można powiedzieć, że środki antykorozyjne na bazie wosków najlepiej sprawdzają się w profilach zamkniętych, preparaty tworzące grubszą, elastyczną powłokę warto aplikować na odsłonięte elementy podwozia, natomiast środki na bazie oleju najlepiej docierają w miejsca, do których dotarła już rdza - preparaty o właściwościach penetrujących będą w stanie spowolnić rdzewienie.
Fabryczne zabezpieczenie antykorozyjne można poprawić własnymi siłami. Wystarczy 100-200 złotych na preparaty, kilka godzin wolnego czasu, garaż z kanałem, a w skrajnej sytuacji nawet przewożony w bagażniku lewarek. Nawet mało doświadczeni majsterkowicze poradzą sobie z konserwacją drzwi, maski, pokrywy bagażnika, progów i podłużnic.
Większość kierowców nie ma dostępu do kompresora i „pistoletu” z sondą, która pozwoli na wtłoczenie preparatu antykorozyjnego w zakamarki nadwozia pod dużym ciśnieniem. Do podstawowych prac w zupełności wystarczy preparat w spraju oraz dokupiona do niego „sonda” - kilkudziesięciocentymetrowa rurka z tworzywa sztucznego z dyszą, która rozpyla substancję we wszystkich kierunkach. Przewód należy wprowadzać w technologiczne otwory karoserii i rozpylać preparat wewnątrz elementów. Otwory w komorze silnika zwykle nie są osłonięte. By dotrzeć do wnętrza progów, trzeba podnieść ozdobne nakładki i czasami odkleić zaślepki z taśmy bądź wyciągnąć plastikowe kołki.
Kto chciałby naprawdę porządnie zakonserwować auto, musi zająć się także podwoziem. Przed rozpoczęciem pracy trzeba dokładnie umyć spód pojazdu i odczekać kilka godzin, by woda odparowała ze wszelkich zakamarków i pęknięć fabrycznej masy bitumucznej. Wykryte ogniska korozji należy oczyścić i zabezpieczyć preparatami wiążącymi rdzę albo podkładem antykorozyjnym.
Przeprowadzenie prac wydatnie ułatwia podniesienie auta na podnośniku warsztatowym lub kobyłkach - znacząco poprawia dostęp do wnęk podwozia i otworów technologicznych w podłużnicach, ramach pomocniczych czy wahaczach.
Wewnątrz profili warto rozpylić substancje antykorozyjne na bazie wosku lub oleju. Substancje należy nakładać z umiarem. Woski mogą zakleić fabryczne otwory odprowadzające wodę. Z kolei nadmiar oleju będzie wyciekał, co jest szkodliwe dla środowiska naturalnego. Do oleistej substancji będą przyklejały się różne zanieczyszczenia – także organiczne, które zwykle chłoną wilgoć z otoczenia.
Odsłonięte fragmenty podwozia należy zakonserwować substancją odporną na ścieranie i zmywanie. Podczas nanoszenia preparatu trzeba szerokim łukiem omijać hamulce, przewody gumowe oraz elementy układu wydechowego. Preparat antykorozyjny może uszkodzić klocki i szczęki hamulcowe, jest w stanie zmienić strukturę gumy, a woski i masy bitumiczne, które trafią na wydech, przez kilkanaście minut po uruchomieniu silnika będą intensywnie dymiły. W skrajnej sytuacji może powstać niebezpieczeństwo pożaru.
Kompleksowe zabezpieczenie podwozia masą bitumiczną w zasadzie jest już zadaniem dla fachowca. Proces wymaga starannego oczyszczenia i wysuszenia podwozia, a nieumiejętne nanoszenie substancji może zapchać otwory odprowadzające wodę, unieruchomić ważne elementy lub spowodować nieodwracalne uszkodzenie gumowych przewodów.
Jeżeli karoseria samochodu jest objęta fabryczną gwarancją na perforację, pomysł poprawienia warstwy antykorozyjnej warto omówić z autoryzowanym serwisem. Dla ASO każdy argument może być dobry, by w przyszłości uniknąć odpowiedzialności za rdzewienie nadwozia – jeżeli serwis wykryje dodatkową konserwację, może twierdzić, że użyty środek rozpuścił fabryczną warstwę antykorozyjną lub zmienił jej właściwości.