Używany? Tak, ale ...
Na co zwrócić uwagę kupując samochód z drugiej ręki?
Czy kupno używanego samochodu to wybór bomby z opóźnionym zapłonem? Tak sądzi wielu przeciwników aut pochodzących z drugiej ręki przekonując, iż nigdy nie wiadomo do końca, jaki jest faktyczny stan techniczny używanego pojazdu oraz co i kiedy się w nim popsuje.
Wbrew pozorom nie jesteśmy jednak skazani na kupno przysłowiowego kota w worku. Przed podpisaniem umowy kupna-sprzedaży warto skorzystać z usługi autoryzowanej stacji obsługi – najlepiej tej samej marki jak auto, które zamierzamy kupić, zlecając szczegółowy przegląd. Jego koszt kształtuje się w granicach 300-500 zł, w zależności od modelu. To dość dużo, warto jednak wydać tę kwotę. Pamiętajmy, iż stając się właścicielem felernej używki, można stracić nawet kilkadziesiąt razy więcej.
„Bujanie budą" do lamusa
Kompleksowe badanie używanego pojazdu w ASO rozpoczyna się od zewnętrznej oceny stanu nadwozia. Za pomocą miernika grubości lakieru specjalista ocenia, czy nie ma pod nim szpachli świadczącej o naprawach powłoki lakierniczej po wcześniejszych uszkodzeniach (to często stosowana metoda wipicowania używanego samochodu do sprzedaży). Kolejny krok to umieszczenie auta na podnośniku, w celu sprawdzenia poszczególnych elementów zawieszenia (równolegle specjalista ocenia stopień zużycia tarcz i klocków hamulcowych). Grzegorz Kuś, kierownik serwisu w Autoryzowanej Stacji Obsługi Audi i Volkswagena Noma 2 w Katowicach: – W popularnych na naszym rynku używanych Volkswagenach Golfach IV wybijają się sworznie wahaczy oraz tulejki i łączniki stabilizatora, zaś w Audi A4 najczęściej dochodzi do uszkodzeń końcówek drążków kierowniczych i wahaczy – informuje.
Wahacze psują się też w kilkuletnich Skodach Octaviach, z kolei w Renault Lagunie II z rocznika 2001 dość często wybijają się metalowo-gumowe tuleje mocujące tylną belkę. W ASO skontrolujemy również elementy gumowo-metalowe w zawieszeniu, m.in. wycieki z manszet półosi napędowych, hamulców, silnika czy wybieraka skrzyni biegów. Ostatnim etapem kontroli zawieszenia auta jest test amortyzatorów. Nie chodzi tutaj bynajmniej o zachwalane przez wielu handlarzy używanych samochodów „bujanie budą", ale wprawienie auta w drgania na specjalnym urządzeniu. Wynik testu jest odczytywany na monitorze, na którym wyświetla się procentowa sprawność elementów tłumiących. Dzięki temu badaniu uzyskuje się właściwe i mierzalne pojęcie o ich stanie.
Lśniący, znaczy mylący
Jeżeli po zaglądnięciu pod maskę używanego samochodu zobaczymy czysty silnik bez śladu oleju, powinno to wzbudzić naszą nieufność. Jak zatem przekonać się o jego faktycznym stanie? W starszych, kilkunastoletnich pojazdach (np. Mercedesie W124), najlepsze pojęcie da test sprężania w cylindrach (uwaga, badanie to przeprowadza się tylko w silnikach benzynowych). Do tego celu wykorzystuje się manometr wkręcany w gwint świecy: prawidłowa kompresja powinna mieścić się w przedziale 12-14 atm. Zbyt niski wynik może sugerować np. pęknięcie głowicy, zbyt wysoki zaś świadczyć o zużytych pierścieniach tłokowych.
Nie wykonuje się już testu sprężania w większości samochodów produkowanych od 1995 roku: nieprawidłowości w ich pracy można bowiem wykryć podpinając sterownik silnika do komputera diagnostycznego. Bywają jednak trudniejsze przypadki (np. uszkodzenia sond lambda), kiedy konieczne jest przeprowadzenie badania kompresji.
Przed komputerem nic się nie ukryje
Decydując się na kilkuletnie auto używane, warto dodatkowo przeprowadzić kompleksową kontrolę jego układu elektronicznego, podłączając go pod zewnętrzny komputer diagnostyczny (w starszych samochodach sprzed 1995 też można to zrobić, ale wyniki nie będą precyzyjne).
– Za pomocą komputera diagnostycznego sprawdzany jest m.in. układ sterowania silnikiem, wskaźniki na desce rozdzielczej, system klimatyzacji oraz stan poduszek powietrznych – wyjaśnia Piotr Proć, pracownik serwisu w Autoryzowanej Stacji Obsługi BMW Andrzej Proć w Częstochowie. – Na to badanie warto zdecydować się np. przed kupnem używanej 320-tki, gdzie często szwankuje elektronika.
W kilkuletnich modelach Mercedesa E 211, dochodzi zaś do uszkodzeń tzw. modułu SBC, odpowiadającego za prawidłowe funkcjonowanie systemu wspomagania hamowania. Decydując się na droższą i bardziej naszpikowaną elektroniką używkę, warto również przeprowadzić w ASO diagnostykę samego komputera pokładowego, co pozwoli wykryć błędy w pracy poszczególnych układów. Badanie można wykonać dwojako: poprzez złącza OBD (On-Board Diagnostics) w BMW lub Star Diagnose w Mercedesach. Diagnozując m.in. sterowniki immobilisera lub modułu świateł, da się np. sprawdzić, czy licznik auta był cofany.