Sztuka oszczędzania. Jak zmniejszyć zużycie paliwa?
Wiosna na dobre zawitała do Polski. Wraz z nią rozpoczął się sezon weekendowych wypadów za miasto. Ceny paliw nie należą do rekordowo wysokich, ale wielu zmotoryzowanych i tak zastanawia się, czy można zaoszczędzić. Owszem, można. Wystarczy chcieć!
Optymalizując styl jazdy, można ograniczyć zużycie paliwa nawet o 25%. W skali roku będą to spore pieniądze. Spadną także koszty obsługi serwisowej – ecodriving ogranicza zużycie hamulców, opon, sprzęgła oraz innych części eksploatacyjnych.
By oszczędzać, trzeba nauczyć się... sprawnego rozpędzania auta. Wciskając gaz do 3/4 maksymalnej głębokości szybko uzyskamy pożądaną prędkość. Po ustabilizowaniu tempa oraz włączeniu wysokiego biegu zużycie paliwa będzie niewielkie. Warto zwracać uwagę na podpowiedzi wskaźnika przypominającego o konieczności zmiany biegów lub obserwować obrotomierz i wrzucać wyższe biegi najpóźniej przy 3000 obr./min. Kurczowe trzymanie się niskich obrotów nie jest wskazane – podczas dynamicznego przyspieszania czy pokonywania podjazdów drastycznie zwiększa obciążenie całego zespołu napędowego.
Kolejnym kluczem do sukcesu jest umiejętność przewidywania. Jeżeli rozwój sytuacji może nas zmusić do zatrzymania samochodu, zawczasu zdejmijmy nogę z gazu. W trakcie hamowania silnikiem paliwo nie będzie zużywane, a klocki hamulcowe nie będą się ścierały. W niektórych sytuacjach, np. dojeżdżaniu do świateł czy na dłuższych zjazdach, może zaprocentować „wrzucanie na luz”. W ostatnich latach było krytykowane, jako niezbyt bezpieczne, ale ponownie wraca do łask. Coraz większy odsetek nowych samochodów z automatycznymi skrzyniami biegów posiada tryb „żeglowania”. Jego istotą jest kontrolowane wysprzęglanie. Przy walce o każdy gram emitowanego dwutlenku węgla liczy się chłodny bilans zysków i strat. Przy hamowaniu silnikiem paliwo nie jest zużywane, ale auto szybko wytraca energię kinetyczną. Pracujący na biegu jałowym motor pobiera ok. 0,7 l/h, jednak prędkość spada powoli – samochód potrafi pokonać „na luzie” kilkaset metrów.
Niezwykle ważna jest też płynność jazdy. Nieustanne rozpędzanie i hamowanie, którego w polskich realiach uniknąć nie sposób, oznacza straty. Energia uzyskana ze spalania paliwa zamienia się w ciepło powstające w układzie hamulcowym. Aby wypracować oszczędności, trzeba dążyć do ograniczenia skoków prędkości i częstotliwości całkowitego zatrzymywania samochodu – do wprawienia w ruch tony stali potrzeba znacznie więcej paliwa, niż do poruszenia chociażby wolno toczącego się auta.
Procentuje także jazda z umiarkowanymi prędkościami. Samochody są najbardziej oszczędne przy 80-90 km/h, kiedy karoseria względnie łatwo rozcina słup powietrza, a silnik może pracować na najwyższym biegu. Na drogach ekspresowych i autostradach najlepsze efekty przynosi podkręcenie tempa do ok. 120 km/h – zauważalnie przyspiesza podróż, ale nie powoduje lawinowego wzrostu spalania. Przy dozwolonych na autostradach 140 km/h samochód zużywa ok. 20% więcej paliwa niż przy 120 km/h – to już dość słony rachunek za skrócenie realnego czasu podróży o kilkanaście minut.
W trakcie szybszej jazdy nie otwierajmy szyb ani szyberdachu. Dodatkowe szczeliny w nadwoziu stają się źródłem oporu aerodynamicznego, który podnosi spalanie – przynajmniej o kilka procent. Tyle samo „kosztuje” wożenie pustego bagażnika na rowery czy poprzeczek przytwierdzonych do relingów.
Standardowym wyposażeniem większości nowych samochodów są opony o obniżonych oporach toczenia. Warto pamiętać, że opory toczenia można zredukować także poprzez lekkie podniesienie ciśnienia w oponach. Dodatkowe 0,2-0,4 bara nie pogorszy znacząco komfortu, ale ułatwi oszczędną jazdę.
Wbrew obiegowym opiniom, system start-stop faktycznie ogranicza zużycie paliwa. Przede wszystkim w cyklu miejskim, gdzie częste wygaszanie motoru gwarantuje oszczędności na poziomie 0,5-1,0 l/100km. Jeżeli użytkujemy auto z systemem start-stop, unikajmy czynności, które mogą zakończyć się niepotrzebnym uruchomieniem jednostki napędowej; w szczególności podjeżdżania w korku o kilkadziesiąt centymetrów, kręcenia kierownicą na postoju czy wciskania sprzęgła. Klimatyzację, o ile jej praca nie jest niezbędna, wyłączajmy. Reguła dotyczy także automatycznej „klimy”.
Nie można też zapominać, że wpływ na zużycie paliwa ma kondycja techniczna pojazdu. Przytkany filtr powietrza, uszkodzony przepływomierz, „lejące” wtryskiwacze, źle ustawiona zbieżność, niedopompowane opony czy zapieczone zaciski hamulcowe podnoszą spalanie.
Zwolennicy ecodrivingu przypominają, że rozsądnie eksploatowany samochód generuje mniej hałasu i emituje mniej szkodliwych substancji - z węglowodorami, tlenkami azotu i sadzą włącznie. Zyskuje na tym środowisko, którego jesteśmy częścią.