Oszczędne świecenie (część II)
Lampy do jazdy dziennej
W pierwszej części porad dotyczących oszczędnej eksploatacji świateł samochodowych, pisaliśmy o różnych rodzajach żarówek do całodobowej jazdy. Tym razem zajmiemy się światłami do jazdy dziennej, czyli specjalnie zaprojektowanymi lampami zastępującymi w ciągu dnia światła mijania. Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, użytkowanie świateł dziennych jest dozwolone od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza. Ustawodawca stawia przy tym warunek: na kloszu lampy musi być umieszczone oznaczenie RL (ang. Running Lamp).
Diody w natarciu
Dostępne na rynku lampy do jazdy dziennej wykorzystują technologię LED, w której źródłem światła są diody elektroluminescencyjne. Wyparły one całkowicie stosowane wcześniej lampy żarówkowe. Lampy LED można kupić w zestawach do samodzielnego montażu z przewodami, przystosowane do napięcia 12 i 24V. Ich najważniejszą zaletą jest niski pobór prądu rzędu 1-2W: dla porównania dzienne światła żarówkowe – 6-21W, a światła mijania 40-55W. Co ważne, lampy LED nie oślepiają, ponieważ intensywność ich świecenia wynosi ok. 200-300 kandeli, co odpowiada parametrom świateł pozycyjnych. Zdaniem zwolenników tego rodzaju świateł, ich stosowanie pozwala na ograniczenie zużycia paliwa o 0,5 litra na 100 km, przy jednocześnie długiej żywotności sięgającej ok. 60 tys. godzin pracy.
Ile to kosztuje?
Najtańsze, bezmarkowe zestawy lamp do jazdy dziennej można kupić już za ok. 70 zł, m.in. na aukcjach internetowych. Ale uwaga! Są to w większości produkty chińskie nie posiadające homologacji, a zatem niezgodne z obowiązującymi przepisami. Należy pamiętać, iż używanie takich świateł może zakończyć się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego przez policję. Poza tym charakteryzują się one niską jakością, nie są np. wodoszczelne, co powoduje ich uszkodzenie przy pierwszym myciu auta w myjni. Za komplet lamp z homologacją zapłacimy natomiast od 160 do 600 zł. Skąd taka różnica ceny? Wszystko zależy od rodzaju świateł LED (liczby diod) i zastosowanego sterownika. Ten ostatni, niezależnie od ceny zastawu lamp, jest odpowiedzialny za automatyczne włączanie się świateł dziennych po przekręceniu kluczyka w stacyjce i ich wyłączenie po zapaleniu świateł mijania (taki warunek nakłada Prawo o ruchu drogowym, które obowiązuje w Polsce).
Bez tylnych świateł!
Jeszcze rok temu, razem ze lampami dziennymi musiały być włączone tylne światła pozycyjne. Warunek ten znacznie utrudniał zamontowanie świateł do jazdy dziennej, ponieważ wymagał skorzystania z usługi warsztatu elektrycznego. Dlaczego? Aby właściwie podłączyć zestaw należało bowiem użyć co najmniej dwóch diod prostowniczych, lub nawet czterech, jeśli tylne światła pozycyjne były podłączone do osobnych przewodów. Wymóg równoczesnego włączania lamp dziennych i tylnych świateł pozycyjnych, zniosło rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 4 maja 2009 roku, które obowiązuje od 20 czerwca 2009 roku. Polskie przepisy w tym zakresie były bowiem sprzeczne z prawodawstwem unijnym, a konkretnie z Regulaminem nr 48 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ.