Niebezpieczny aquaplaning – jak wyjść cało z opresji?
Jak poradzić sobie w sytuacji, kiedy koła – po wjechaniu w kałużę – stracą przyczepność? I czy można ograniczać ryzyko wystąpienia aquaplaningu?
– Aquaplaning dotyczy sytuacji, kiedy pojazd zbyt szybko najeżdża na dużą połać wody (kałużę), a opony, mimo konkretnej konstrukcji bieżnika, nie są w stanie na czas odprowadzić wody – wyjaśnia Paweł Janicki, instruktor doskonalenia techniki jazdy*. – Między stykiem opony a nawierzchnią pojawia się tzw. film wodny, przez co czoło opony nie dotyka nawierzchni i traci przyczepność.
Bieżnik nie radzi sobie z odprowadzeniem nadmiaru wody, z „wypompowaniem” jej na czas spod opony. Jadąc po mokrej nawierzchni opona ciągle pcha przed sobą taflę wody. Tafla ta posiada określone ciśnienie, które gwałtownie wzrasta, gdy następuje kontakt z bieżnikiem opony. Tymczasem kiedy nacisk opony na nawierzchnię jest mniejszy od ciśnienia napieranej wody, opona zaczyna unosić się nad nią. Auto niemalże „płynie” po wodzie, a my zupełnie tracimy nad nim kontrolę, ponieważ nie reaguje na żadne ruchy kierownicą.
Co dzieje się z samochodem?
To groźne zjawisko, jakim jest aquaplaning, może spotkać na drodze każdego. Nieważne, czy jedziemy małym hatchbackiem, czy dużym SUV-em. Niebezpieczne są zwłaszcza zniszczone jezdnie, pełne dziur i kolein, w których podczas deszczu gromadzi się, a potem długo jeszcze utrzymuje woda.
Wszystko dzieje się w ułamkach sekund.
– Gdy dochodzi do aquaplaningu, nagle następuje wzrost obrotów silnika, mimo że nie dodajemy gazu, czasami dochodzi do szarpnięcia kierownicą w momencie kiedy najeżdżamy na kałużę kołami jednej strony samochodu. O powstaniu aquaplaningu w pojazdach wyposażonych w systemy kontroli trakcji informuje nas żółta kontrolka ostrzegająca o aktywacji tego systemu – tłumaczy Paweł Janicki, instruktor doskonalenia techniki jazdy. – Najbardziej wyraźnie odczujemy to w przypadku pojazdu napędzanego na przednią oś, praktycznie od razu po najechaniu przednimi kołami na kałużę i utracie przyczepności – dodaje.
– Jeśli mówimy o aquaplaningu na prostym odcinku drogi, a do takiego najczęściej dochodzi, to tutaj nie ma większych różnic w przypadku aut przednio- i tylnonapędowych. Właściwie tylko moment wzrostu obrotów będzie uzależniony od tego, kiedy która oś wpadanie w aquaplaning – wyjaśnia instruktor. – Mówiąc krótko: jeśli wjeżdżamy w kałużę i dochodzi do aquaplaningu, to w pojeździe przednionapędowym od razu obroty silnika idą w górę, ponieważ to przednia oś jako pierwsza wjeżdża w kałużę. Przy tylnonapędowcu obroty wzrastają dopiero, gdy tylne koła wpadają w aquaplaning. Mimo że przednie także mogły stracić przyczepność, to jednak sam wzrost obrotów silnika pojawia się dopiero w momencie, gdy aquaplaning dotyczy też kół tylnych – dodaje Paweł Janicki.
Inaczej sytuacja wygląda, gdy z aquaplaningiem mamy do czynienia w czasie pokonywania zakrętu. Samochód przednionapędowy wpada wtedy w tzw. poślizg podsterowny, co oznacza, że na przykład w czasie skręcania w prawo, w momencie utraty przyczepności, przód auta szybko wyjeżdża na zewnątrz zakrętu (czyli w stronę środka jezdni), nie trzymając się wskazanego toru jazdy w prawo. Z kolei w przypadku aut tylnonapędowych, gdy w aquaplaning wpadną przednie koła, w tej pierwszej fazie przód może jeszcze trzymać się prawidłowego toru jazdy. Niemniej, gdy aquaplaning będzie już też dotyczył tylnych kół, nagły wzrost obrotów silnika sprawi, że samochód zacznie się obracać wokół własnej osi – tył wyjedzie w stronę środka jezdni, a przód w stronę pobocza (dotyczy oczywiście sytuacji gdy skręcamy w prawą stronę) – jest to tzw. poślizg nadsterowny.
Noga z gazu!
– W takiej sytuacji, gdy dochodzi do aquaplaningu, największym błędem jest dodanie gazu. To mogłoby spowodować zwiększenie poślizgu. Trzeba zatem ostrożnie zdjąć nogę z gazu, by dociążyć pojazd i to zjawisko zminimalizować – mówi Paweł Janicki, instruktor doskonalenia techniki jazdy.
Ostrożnie z hamulcem
Gwałtowne użycie hamulca może skończyć się fatalnie. Dlaczego?
– Jeśli na jezdni jest kałuża, to zwykle pod nią jest też dziura. Naciśnięcie hamulca w momencie, gdy w nią wjeżdżamy, spowoduje jeszcze gwałtowniejsze uderzenie opony o krawędź dziury i wówczas może dojść do gwałtownej zmiany kierunku jazdy, szarpnięcia, niemalże wyrwania kierownicy – podkreśla instruktor Paweł Janicki.
Stąd też jedna ze wskazówek dla kierujących brzmi: jeśli dojeżdżamy do kałuży, powinniśmy przygotować się do tego, że takie zjawisko może wystąpić.
– Konieczny jest więc mocny, szeroki chwyt kierownicy obydwoma rękami – dodaje Paweł Janicki. – Nie obsługujemy w tym momencie żadnych urządzeń, ale skupiamy się wyłącznie na jeździe, by nie dopuścić do wyszarpnięcia kierownicy. I musimy pamiętać, że gwałtowne naciśnięcie hamulca może spowodować mocniejsze uderzenie w dziurę i problem z utrzymaniem kierownicy. Skutki tego mogą być bardzo niebezpieczne.
Dużo zależy od opon
Najważniejsze jest prawidłowe ciśnienie w oponach. Nie może być ono ani za niskie (wtedy środek bieżnika ma gorszą przyczepność), ani za wysokie (w tej sytuacji boczne sektory opony nie pracują tak, jak powinny). Powinno być takie, jak zaleca producent danego modelu samochodu – informacja o tym jest przeważnie podana na naklejce umieszczonej najczęściej na ramie drzwi lub klapce wlewu paliwa. Prawidłowe ciśnienie w niebezpiecznych momentach będzie miało kluczowe znaczenie, dlatego trzeba je sprawdzać regularnie i w razie potrzeby dopompowywać koła.
Znaczenie ma także wysokość i rzeźba bieżnika. W przypadku „łysej” opony wyjście cało z tak trudnej sytuacji na drodze, jaką jest aquaplaning, będzie niezwykle trudne, a często nawet niemożliwe. Gdy bieżnik będzie zbyt płytki, nie odprowadzi gromadzącej się pod oponą wody, czym spowoduje realne zagrożenie – im większe zużycie bieżnika, tym większa podatność opony na aquaplaning. W tej sytuacji odkładanie na później wymiany zużytych opon to właściwie igranie z niebezpieczeństwem.
W niektórych oponach rzeźba bieżnika jest tak konstruowana, że mają one większą możliwość odprowadzenia dużej ilości wody w krótkim czasie. Może to być tzw. bieżnik kierunkowy, który układa się w kształt litery „V”.
Lepiej zapobiegać
O tym, czy dojdzie do aquaplaningu, decyduje przede wszystkim stan zawieszenia naszego pojazdu, opony i ciśnienie w kołach, a także prędkość, z jaką wjedziemy w kałużę. Na wszystko to mamy bezpośredni wpływ, zatem możemy w znacznym stopniu ograniczać ryzyko wystąpienia aquaplaningu.
Po pierwsze – gdy na drodze pojawia się kałuża, najlepiej trzymać obie ręce mocno na kierownicy i spokojnie odejmować nogę z gazu. Gdy bowiem jedziemy zbyt szybko, opona w tym samym czasie musi odpompować znacznie więcej wody niż w przypadku, gdy poruszamy się z mniejszą prędkością. I czasem, zwłaszcza jeśli opona jest mocno zużyta, może z tym nie nadążyć... Jeśli zatem droga jest mokra, lepiej zawczasu zwolnić i trzymać się, o ile to możliwe, z dala od dużych kałuż. Gdy natomiast jedziemy za innym samochodem, warto jechać po pozostawionych przez niego śladach opon, tym samym torem jazdy.
Po drugie – dbajmy o prawidłowe ciśnienie w oponach.
Po trzecie – regularnie wymieniajmy zużyte opony na nowe, z odpowiednio głębokim bieżnikiem.
Po czwarte – nie zapominajmy o zawieszeniu i jego koniecznych naprawach.
* Paweł Janicki, instruktor doskonalenia techniki jazdy w Szkole Jazdy Michała Kościuszko