Koło zapasowe, dojazdówka czy zestaw naprawczy - co wybrać? Co ma najwięcej sensu?
Gdzieś na drodze czeka na ciebie coś, co przebije ci oponę. Niestety, wcześniej czy później czeka to raczej każdego kierowcę. A jaki sposób na kontynuację podróży jest najlepszy? Jak uporać się z przebitym kołem i jechać dalej? To zależy.
Chociaż motoryzacja dziś to coś zupełnie innego niż 100 lat temu, nasi pradziadkowie zmagali się z dokładnie tym samym problemem, co my. Przebita opona to koniec jazdy. A przynajmniej parę nieprzyjemnych chwil związanych ze zmienianiem koła na poboczu.
W dzisiejszych czasach mamy już kilka możliwości zagwarantowania sobie dalszej podróży po przebiciu opony. Który ze sposobów jest najlepszy? Jak się okazuje, sprawa nie jest taka prosta.
Kiedy wybrać koło zapasowe?
Koło zapasowe to najbardziej oczywiste rozwiązanie, które ma chyba najwięcej zwolenników. Czemu się zresztą dziwić, wynaleziono je już w 1904 roku, więc każdy miał czas się z tym zaznajomić. Warto dodać, że gdy kół zapasowych jeszcze nie było, każde przebicie opony oznaczało jednoznaczny koniec podróży.
Zmiana koła to jedna z najprostszych czynności - w teorii. W praktyce możemy mieć zapieczone śruby i walka z nimi będzie wymagać użycia większej siły albo klucza z dłuższym ramieniem. Niektórych może to nieco odstraszyć przed samodzielną wymianą.
Pomijając pojedyncze utrudnienia, koło zapasowe to najprostszy możliwy sposób. Zmieniamy koło, zakładamy nowe i jedziemy mniej-więcej tak, jak wcześniej.
O czym warto pamiętać? Na pewno o regularnym kontrolowaniu ciśnienia w kole zapasowym. Nie ma nic gorszego, niż zmienić koło na takie, w którym również nie ma powietrza. Zaniedbywanie tej czynności to proszenie się o kłopoty - w końcu nigdy nie wiemy, kiedy przebijemy oponę, więc lepiej być na to przygotowanym.
Koło zapasowe ma jednak swoje minusy, a największym z nich jest masa. Felga razem z oponą ważą średnio ponad 20 kg. Zazwyczaj im większy rozmiar felg, tym ta waga jest większa, ale nie jest to regułą. Samochody z mocniejszymi silnikami nawet tego nie poczują, ale może to mieć wpływ na zużycie paliwa.
Innym minusem jest zabieranie miejsca w bagażniku. Pamiętam, jak testowałem kiedyś Lexusa GS F z pełnowymiarowym kołem zapasowym. Producent nie przewidział miejsca pod podłogą bagażnika, więc wielkie, 19-calowe koło jeździło w pokrowcu w bagażniku, zabierając jakieś 50 l przestrzeni. Niestety, coraz mniej producentów przewiduje miejsce dedykowane na koło zapasowe - inaczej nie mogliby się pochwalić tak dużymi bagażnikami.
Czym jest koło dojazdowe?
Znacznie popularniejszą w nowych samochodach alternatywą dla koła zapasowego jest koło dojazdowe. W nowych samochodach rozmiary kół rosną już od dawna, a upchnięcie w bagażniku 19-calowego koła, w dodatku z oponą szerokości 255 mm nie jest proste. Tymczasem "dojazdówka", nawet jeśli ma dużą średnicę, to jest bardzo wąska, więc zajmie mniej miejsca.
Sam proces wymiany koła na dojazdowe przebiega identycznie, jak w przypadku koła zapasowego. Różnica pojawia się natomiast w momencie, gdy już ruszymy z miejsca. Koło dojazdowe powinno pozwolić jedynie na dojazd do najbliższego zakładu wulkanizacyjnego. Nie wolno na nim przekraczać 80 km/h. Zazwyczaj w zestawie znajduje się naklejka z ograniczeniem prędkości, którą producenci sugerują przykleić na kierownicę czy gdzieś na deskę rozdzielczą.
Skąd to ograniczenie? Koło dojazdowe ma minimalnie inną średnicę niż felga z oponą. W efekcie bardzo prawdopodobne jest niepoprawne działanie systemu ESP, ABS i czujników ciśnienia w oponach. Poza systemami tak wąskie koło bardzo mocno wpływa też na prowadzenie samochodu, prowadząc w trudnych warunkach do wcześniejszej utraty przyczepności.
Czy warto kupić zestaw naprawczy?
Z mojego doświadczenia - nie. Ale po kolei. Zestawy naprawcze zaczęto wprowadzać po to, by sprostać normom emisji spalin. Jaki to ma związek? Otóż każdy oszczędzony kilogram prowadzi do ograniczenia emisji pojedynczego egzemplarza, co - licząc dla całej floty pojazdów - prowadzi do dużych oszczędności. Do niedawna (przed wprowadzeniem WLTP) pomiary przeprowadzało się tylko z wyposażeniem standardowym i - jak nietrudno się domyślić - nie było w nim koła zapasowego ani dojazdowego.
Na zestaw naprawczy składa się kompresor i specjalny płyn do łatania dziur. W zależności od rodzaju zestawu płyn wtłaczamy do wnętrza opony bezpośrednio przez wentyl lub za pomocą kompresora. Płyn powinien zalepić ubytek i pozwolić na dalszą jazdę.
Sporymi plusami zestawu naprawczego są bardzo kompaktowe wymiary i mała masa. Minusów jest jednak więcej. Nie radzą sobie z dużymi uszkodzeniami, ani tym bardziej z uszkodzeniami ścian opon. Wulkanizatorzy nie chcą też zbytnio naprawiać ogumienia z wlanym środkiem z zestawu. Szanse na zakończenie podróży po przebiciu opony są spore.
Koło zapasowe, dojazdowe czy zestaw naprawczy? Co wybrać?
W przypadku nowych samochodów najlepszym kompromisem jest koło dojazdowe. Zajmuje niewiele miejsca, mało waży i pozwala kontynuować podróż - choć z ograniczeniami. Jeśli nie chcemy iść na kompromis, koła zapasowe nadal są dostępne, ale dobrze, jeśli mamy w bagażniku przewidziane na nie miejsce. Zestaw naprawczy to raczej zło konieczne - jeśli producent przewidział tylko taką możliwość, pozostaje mieć nadzieję, że uszkodzenie opony, które czeka na was, będzie małe i gdzieś na bieżniku.
Zawsze można też rozważyć zakup opon typu run-flat. To opony z dodatkowym wzmocnieniem, które pozwalają na przejechanie nawet 50 km bez powietrza. W większości przypadków będą jednak najdroższym rozwiązaniem.
Redaktor