Jak wyjechać z zaspy?
Zdarzyło się. Chwila dekoncentracji lub niepoprawnie wykonany manewr i samochód wylądował w zaspie. Masz szczęście, bo miękki śnieg pochłonął impet uderzenia i przygoda skończy się najwyżej na kilku rysach. Niestety samochód nieruchomo tkwi w hałdzie śniegu. Jak wyjechać z zaspy?
Nawet gdy sytuacja nie wygląda dobrze, nie należy panikować. Głębokie wciskanie gazu oraz kręcenie kierownicą w lewo i prawo nie poprawi sytuacji. Wręcz przeciwnie. Wirujące koła wyżłobią głębokie koleiny, a stopiony w wyniku tarcia śnieg zamieni się w lód. Po kilkunastu sekundach samochód zostanie unieruchomiony na dobre.
Przed podjęciem jakiegokolwiek działań wysiądźmy i przeanalizujmy sytuację. Czy samochód tylko częściowo wbił się w zaspę? Jeżeli tak, istnieje spora szansa, że z pułapki będzie w stanie wydostać się o własnych siłach. Niezwykle ważna jest też droga "ewakuacji" - o ile to możliwe, odcinek ku odśnieżonej części ulicy powinien być krótki i możliwy do pokonania na jak najmniej skręconych kołach.
W pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy zakopany w śniegu pojazd uda się rozbujać przy użyciu „jedynki” i biegu wstecznego. W tym celu prostujemy koła i z wyczuciem, bez mocnego dodawania gazu, zwalniamy sprzęgło. Samochód powinien przemieścić się o kilkanaście centymetrów. Gdy zaczyna tracić impet, zmieniamy kierunek jazdy. Jeżeli sytuacja będzie nam sprzyjała, zakres ruchu zacznie rosnąć z każdym wahnięciem. Operując biegami, gazem i sprzęgłem należy dążyć do powiększania jego amplitudy, co powinno pozwolić szybkie na opuszczenie hałdy śniegu.
Sytuacja jest dużo gorsza, gdy podwozie samochodu osiadło na warstwie kopnego śniegu. W tym przypadku zwykle nie ma mowy o wyjechaniu o własnych siłach – często nie pomoże nawet napęd na cztery koła. Pozostaje usunięcie śniegu spod pojazdu i próba ruszenia z miejsca. Prawdopodobieństwo, że samochód uda się wypchnąć bądź wyciągnąć bez odgarniania śniegu istnieje tylko, gdy w grę wchodzi pomoc innych. Także do takich prób trzeba podejść umiejętnie.
Jeżeli w ruch pójdzie łopata, uważajmy, by nie zarysować nią progów lub podwozia i jego bitumicznej konserwacji. Niepozorne uszkodzenie szybko może stać się ogniskiem korozji.
Przed rozpoczęciem wyciągania kierowca pojazdu holującego powinien delikatnie napiąć linę. Jeżeli o tym zapomni i spróbuje z impetem wyszarpnąć zakopane auto ze śniegu, istnieje spore prawdopodobieństwo, że lina ulegnie zerwaniu, bądź ucho holownicze zostanie wyrwane.
Kiedy zdecydujemy się na wypychanie auta z zaspy, poprośmy pomagające nam osoby o oparcie dłoni możliwie blisko większych przetłoczeń lub krawędzi elementów nadwozia. W tych miejscach sztywność blachy jest największa. Przyłożenie większej siły np. po środku klapy bagażnika lub maski może doprowadzić do powstania licznych, drobnych wgnieceń. Jest wielce prawdopodobne, że nie zauważymy ich od razu – niestety przypomną o swoim istnieniu podczas wiosennego mycia i woskowania nadwozia.
Gdy grupa pomocników jest większa, zadania warto rozdzielić – część osób można poprosić o wypychanie pojazdu, a część o dociążanie napędzanej osi. Dodatkowy nacisk na górne krawędzie błotników bądź posadzenie kogoś na progu bagażnika może zwiększyć przyczepność kół do nawierzchni.
Jeżeli w pobliżu unieruchomionego samochodu znajdziemy jakąkolwiek ilość żwiru, piasku bądź popiołu, nie wahajmy wsypać się go pod napędzane koła. Każda substancja, która zwiększy współczynnik tarcia między oponą i nawierzchnią jest na wagę złota.
Czy wyłączanie systemu kontroli trakcji ułatwi wybrnięcie z opresji? Zależy to od wielu czynników. Sposobu, w jaki auto zagrzebało się w śniegu, rodzaju opon czy wreszcie samego systemu. Warto wiedzieć, że najprostsze ASR wyłącznie ograniczają moment obrotowy na kołach. Bardziej zaawansowane próbują symulować działanie blokady mechanizmu różnicowego i w celu ograniczenia różnicy prędkości obrotowych kół hamują buksujące, mniej przyczepne koło. Odruchowe sięganie do wyłącznika systemu kontroli trakcji nie zawsze jest więc najlepszą decyzją.
Czego robić nie wolno? Unikajmy prób wyjeżdżania z zaspy na skręconych kołach, wysokich obrotów, zbyt długiego półsprzęgła i samodzielnej walki, gdy samochód ani myśli drgnąć z miejsca – lepiej stracić kilka minut i poprosić o pomoc, niż doprowadzić do uszkodzeń, których likwidacja będzie kosztowała kilka tysięcy złotych. Reguła dotyczy przede wszystkim pojazdów z automatycznymi skrzyniami biegów. Pod żadnym pozorem nie wolno ich „bujać” - takim działaniem można błyskawicznie zniszczyć skrzynię. Nie podejmujmy również prób wygrzebania się z zaspy, gdy dźwignia sterująca „automatem” znajduje się w pozycji D. Takie działanie może doprowadzić do przegrzania skrzyni. Jeżeli zamierzamy wygrzebać się ze śniegu, zablokujmy przekładnię na pierwszym biegu (selektor w pozycji „1” bądź „L”). Niektóre „automaty” posiadają tryb Winter. Po jego włączeniu skrzynia zwykle próbuje wprawić samochód w ruch na drugim lub trzecim biegu. Z tego powodu funkcja nie powinna być używana do wyjeżdżania z zasp, ponieważ skrzynia może ulec przegrzaniu.
fot. Newspress