Auto z VAT-1: wyjaśniam, dlaczego zakup jest tak korzystny
Samochody typu VAT-1, czyli — zgodnie z przepisami podatkowymi — ciężarowe, są korzystne dla przedsiębiorców-vatowców. Dzięki nim mogą sporo zaoszczędzić na podatkach. W związku z tym tanie auta dość szybko znikają z rynku wtórnego. Wyjaśniam, dlaczego tak jest.
Przedsiębiorcy wykorzystujący własne (to słowo jest istotne) samochody do prowadzenia działalności gospodarczej, chcąc rozliczać koszty związane z eksploatacją, mogą korzystać z czterech bardziej lub mniej popularnych form:
- Samochód prywatny: kłopotliwa kilometrówka – stała stawka ryczałtowa za przejechany kilometr w celu wykonywania zadań dotyczących prowadzonej działalności.
- Samochód prywatny: bez kilometrówki, rozliczenie 20 proc. kosztów poniesionych od eksploatacji samochodu prywatnego.
- Samochód firmowy osobowy: rozliczenie 50 proc. VAT i 75 proc. pozostałej części kosztu (netto plus 50 proc. VAT).
- Samochód firmowy ciężarowy (VAT-1): rozliczenie 100 proc. VAT i 100 proc. pozostałej części kosztu.
Jak widać w powyższym zestawieniu, rozliczenie auta typu VAT-1 jest najkorzystniejsze. Jest tylko jeden problem – takie auta są co do zasady niepraktyczne. Przepisy zostały tak sformułowane, by przedsiębiorca nie mógł korzystać z takiego pojazdu jak z klasycznej osobówki, albo przynajmniej by było to dla niego utrudnione. Dlatego też sprzedaż samochodów kilka lat temu po zmianie przepisów znacząco spadła. Przed zmianą wystarczyło oddzielić stałą przegrodą przestrzeń bagażową od pasażerskiej. Po zmianie jest ten sam wymóg, ale połączony jeszcze z konstrukcją pojazdu, która pozostawia tylko jeden rząd siedzeń.
Samochody z jednym rzędem siedzeń to oczywiście dostawcze vany, pickupy, ale też zwykłe osobowe, jednak pozbawione kanapy i z kratą lub inną przegrodą umieszczoną za przednimi fotelami. Są to m.in. miejskie modele typu Fiat Seicento, Opel Corsa, Ford Fiesta, Skoda Fabia czy Toyota Yaris.
Wpis w dowodzie to nie wszystko
Jeśli chcesz kupić auto typu VAT-1 i korzystać z przywilejów podatkowych, musisz mieć świadomość, że sam wpis w dowodzie rejestracyjnym, że auto jest ciężarowe, to połowa drogi do sukcesu. Drugą połowę stanowi zrobienie badania technicznego, które potwierdzi, że auto spełnia warunki pojazdu VAT-1. Oczywiście są już samochody, które taki wpis mają. Dodatkowe badanie techniczne, które diagnosta wykonuje jest w praktyce teoretyczne. Niczego nie bada — po prostu sprawdza, czy w aucie jest jeden rząd siedzeń i stała przegroda. Zgłoszenie do urzędu skarbowego deklaracji VAT-26 nie jest wymagane, ale przedsiębiorca musi taką posiadać w razie kontroli. Po co takie zamieszanie, skoro w dowodzie rejestracyjnym jest wszystko?
Są bowiem próby oszustwa, co prawda nieczęste, ale jednak. Na czym polegają? Na przykład na przekupieniu diagnosty, który wykonuje coroczne badanie techniczne niespełniającego wymogów auta. Może to być na przykład osobówka ze zdjętą kratą i zamontowanymi siedzeniami z tyłu. Można też mieć 4-drzwiowego pickupa z kanapą z tyłu, którego przekupiony diagnosta zakwalifikuje jako ciężarowy, a przy kolejnych badaniach technicznych nie będzie go nawet widział. Choć diagnostę czeka wysoka kara za taki proceder, a przedsiębiorcę jeszcze wyższa, to niektórzy jednak ryzykują.
Nie zawsze VAT-1 to niewygoda
Jeśli chcesz kupić auto typu VAT-1, ale nie chcesz czuć dyskomfortu użytkowania "ciężarówki", możesz wybrać amerykańskiego pickupa z jednym rzędem siedzeń, ale w postaci kanapy, na której zmieszczą się trzy osoby. Kabiny takich aut są bardzo przestronne. Krótka paka z kolei powoduje, że takie samochody nie są większe, a bywają nawet krótsze od europejskich pickupów z czterodrzwiową kabiną.
Całkiem praktyczne są też nieduże auta dostawcze typu mała furgonetka (np. VW Transporter) z kanapą dwuosobową. Nieźle na co dzień spisują się samochody segmentu B, ale tu niedogodność polega na możliwości przewiezienia tylko jednego pasażera.
Redaktor