Aktualizować systemy nawigacji satelitarnej?
Kupno nawigacji satelitarnej to nie koniec naszych zmagań z kosmiczną technologią. Owszem, kupując nowy sprzęt w 2009 roku mogliśmy być pewni, że był on bardzo nowoczesny i z pewnością wyposażony w najnowsze dostępne wówczas mapy. Jednak otaczająca nas rzeczywistość i stale zmieniający się świat czyni to w tak zastraszającym tempie, że aby za nim nadążyć, należy raz na jakiś czas zerknąć na stronę internetową producenta naszego systemu nawigacji satelitarnej i skorzystać z opcji (najczęściej płatnej) aktualizacji map. Czy warto?
Wyobraźmy sobie, że jedziemy autem przez pół Polski w najbardziej odludne rejony Bieszczad. Przejechaliśmy już 700 km, a kontrolka rezerwy uparcie świeci już od jakiś 40 km. Więc „wbijamy” w wyszukiwarkę stację paliw, na której chcemy zatankować nasze auto i wciskamy przycisk „Prowadź do”. Mija jakieś 30 – 40 km i system informuje nas „Jesteś na miejscu”. A przed nami? Nic! Tylko płot i drewniana w połowie zżarta przez korniki decha z napisem „Stacja nieczynna”! Stacja, do której zmierzaliśmy, już nie istnieje, a w baku pustka… To pierwszy powód, dla którego warto zastanowić się nad aktualizacją systemów nawigacji satelitarnej. Te urządzenia najczęściej ułatwiają nam życie, ale nieaktualizowane mogą je znacznie skomplikować.
Inna sytuacja – jedziemy autostradą. Jesteśmy spokojni, bo niejeden już raz tą drogą jechaliśmy, a tu nagle coś nowego. Niby sieć autostrad w Europie już tak mocno się nie zmienia, ale „mocno” wcale nie oznacza, że „wcale”. Istnieją państwa, w których władze upodobały sobie nieustanne nakierowywanie obywateli i stawianie znaków drogowych gdzie popadnie (Polska), ale na mapie Europy istnieją także państwa, w których władze są wyjątkowo powściągliwe w ustawianiu znaków drogowych. Jednym z takich państw bez wątpienia jest Holandia. Piękne, ciche autostrady niestety są dość ubogo oznaczone. Swego czasu miałem okazję jechać przez to państwo i w podróży towarzyszyła mi nawigacja jednej z uznanych marek. Niestety, mapy były stosunkowo stare (ok. dwuletnie) i to niestety zemściło się z nawiązką. W okolicach Eindhoven wybudowano nowy węzeł komunikacyjny, o którym niestety moja stara nawigacja wówczas nie wiedziała. Skomplikowany, piętrowy węzeł komunikacyjny w połączeniu z dużym natężeniem ruchu i mylącymi (dezorientującymi) wskazaniami systemu nawigacji satelitarnej oraz ubogość znaków sprawiła, że zamiast na drodze do Venlo, wylądowałem na szosie wlotowej do… Eindhoven. Strata – jakieś 30 minut.
Skoro mowa o błądzeniu, to nie sposób nie wspomnieć o kosztach takiego błądzenia. Na co dzień nie uzmysławiamy sobie, jakie są koszty poruszania się samochodem i koszty zbędnych kilometrów. Owszem, na stacji benzynowej przy kasie boleśnie uświadamiamy sobie, że zatankowanie auta klasy średniej do pełna uszczupla nasze konto o jakieś 300 – 350 PLN. To niemało, ale w tym momencie warto pomyśleć także o czymś innym. Otóż nasze benzynowe auto napędzane dwulitrowym silnikiem o mocy 140 KM spala w mieście 10 l/100 km. To jakieś 55 PLN. W czasie podróży, nie znając topografii terenu, mając nieaktualne mapy, bardzo często błądzimy i nie wiedzieć kiedy, w ciągu 20 minut pokonujemy 30 kilometrów, których można by było uniknąć, gdybyśmy mieli bardziej precyzyjne dane. To jakieś 20 PLN łatwo puszczone w atmosferę.
Jednak strata pieniędzy to nie wszystko – dysponując zdezaktualizowanymi danymi uszczuplamy nie tylko stan naszego konta, ale i nasz czas. Błądzenie niestety jest czasochłonne, szczególnie w wielkich aglomeracjach, gdzie jeden nieodpowiedni manewr można przypłacić półgodzinnym staniem w korku. A w obliczu przedświątecznego pośpiechu, gdzie wszyscy za czymś nieustannie gonią, to pół godziny można spokojnie spożytkować na coś zdecydowanie bardziej wartościowego. Jak choćby na poszukiwania prezentów dla najbliższych.
Aktualizowanie map niestety nie jest tanie. Wielu producentów systemów nawigacji satelitarnej przewiduje jedną darmową aktualizację, a za każdą następną należy już zapłacić. Jakie są to kwoty? Od kilkudziesięciu do kilkuset PLN, w zależności od producenta. Jednak zdecydowanie warto, szczególnie w Polsce, która obecnie rozwija się w zastraszającym tempie. Kiedyś galerie handlowe, baseny, biurowce, centra rozrywki budowano przez kilka lat. Obecnie kilkuhektarowy plac budowy zamienia się w okazałą galerię handlową w przeciągu jednego roku. Zatem skoro decydujemy się na korzystanie z nawigacji satelitarnej, to czyńmy to tak, jak należy, czyli korzystajmy z aktualnych map i takiej nawigacji, która nie wyprowadzi nas w pole. A bez aktualizacji map istnieje naprawdę dość duże ryzyko, że tak się właśnie stanie.