5 najlepszych używanych coupe do 10 tys. zł. Są mocne, szybkie, tanie i mają w sobie to coś
Te modele kilkanaście lat temu mogły być autami marzeń. Dziś należą do niemal nieistniejącego segmentu coupe bazujących na innych modelach. Być może za jakiś czas, jeśli będą dobrze utrzymane, zyskają na wartości. Inne mogą być już dziś fajnymi zabawkami do jeżdżenia.
Alfa Romeo GT (do 2010 r.) – włoskie coupe dla entuzjastów
Jeszcze kilka lat temu na tę listę można by było zapisać model GTV, ale teraz już nie. Obecnie to auto zyskuje, a nie traci na wartości, a dobrze utrzymany egzemplarz trudno kupić za 10 tys. zł. Nowsze GT, które bazuje na kompaktowym modelu 147, można kupić do 15 tys. zł, co w praktyce oznacza, że bez problemu znajdziecie egzemplarz do 10 tys. zł. Ogromną zaletą modelu jest dobry stosunek cen do rocznika oraz dobra dostępność części, a więc niskie koszty napraw i serwisu. Ale trzeba mądrze wybrać silnik.
I z tym jest problem. O V6 "busso" w tej cenie nie ma co marzyć, więc pozostają 4-cylindrówki. Benzynowe z rodziny TS/JTS są dość kłopotliwe, narażone na poważne uszkodzenia, nawet zatarcie. Zadbane sprawiają dużo frajdy, zwłaszcza wersja 2.0 JTS o mocy 165 KM, ale bezpieczniej jest wziąć 1.8 TS o mocy 140 KM. Niestety, jedynym naprawdę dobrym wyborem jest diesel 1.9 JTDm o mocy 150 lub 170 KM. Ten drugi jest dynamiczniejszy od 2.0 JTS.
Volvo C70 (do 2002 r.) – solidny i szybki
To piękne coupe występujące również jako kabriolet, a bazuje technicznie na dużym sedanie 850. Ma przedni napęd i turbodoładowane, mocne silniki. Ma też stosunkowo prostą budowę i nad innymi autami w tym zestawieniu góruje trwałością. To, co się psuje, zwykle jest wynikiem upływu lat lub ogromnych przebiegów. Mimo wieku auta świetnie trzymają ceny – najdroższe kosztują blisko 20 tys. zł. Jednak i za połowę tej kwoty można kupić fajny wóz.
Do wyboru było wiele silników, wszystkie 5-cylindrowe, benzynowe, o mocach od 163 do 240 KM. Oczywiście dobre osiągi mają te zbliżające się lub przekraczające 200 KM, a to oznacza trzy warianty: 2.4T, 2.0 T oraz 2.3T – w tej kolejności pod względem mocy. Zupełnie bezpiecznym wyborem są warianty 2.4, szczególnie wolnossący o mocy 170 KM. Odmiana T5 z 240-konną jednostką jest już poszukiwanym youngtimerem i niełatwo taką kupić. Ładnie utrzymane C70 w każdej wersji może drożeć.
Toyota Celica T23 (do 2005 r.) – niechciany, ale rasowy japończyk
Mało komu się ten model podobał, do tego miał nieciekawe silniki. O ile poprzedniczka miała napęd na cztery koła, silniki turbo i powiązanie z rajdami samochodowymi, o tyle ostatnia generacja Celiki nie tylko tego nie miała, ale bazowała po części na mechanice… Avensisa. Wyglądu też jej trochę brakuje. Jednak dziś staje się coraz ciekawszym autem, bo jednym z niewielu wciąż przyzwoicie utrzymanych się japończyków z tego okresu.
Koniec końców dobrze się prowadzi, a nawet najsłabsza 147-konna jednostka 1.8 robi setkę w mniej niż 9 sekund. Jest jeszcze wariant mocniejszy (192 KM), który potrafi zachwycić osiągami, wkręcając się na obroty jak stare sportowe hondy. Tyle tylko, że toyoty nie rdzewieją aż tak szybko, choć tak samo biorą olej. Trzymają się nieźle, są w miarę tanie w eksploatacji, dlatego warte uwagi. Ceny? Można kupić auto do 10 tys. zł, choć żeby kupić ładny egzemplarz, warto mieć dodatkowe 3-4 tys. zł.
Mercedes CLK C208 (do 2002 r.) – szybki kloc do ostrej jazdy
Jeśli chcesz pojeździć szybko i efektownie, w razie czego nie płakać za autem, kiedy wpadnie do rowu (dlatego polecam track daye na torach), to może nie być lepszego auta do tej kwoty od Mercedesa CLK, który bazuje na Klasie C, choć wygląda jak dwudrzwiowa E-klasa. Największą zaletą jest tylny napęd. Największą wadą wszechogarniająca korozja i usterki elektryki. Jednak ogólnie jest to trwały samochód, który mimo wieku może być wciąż dość bezpieczny.
Do 10 tys. zł wybór silników duży nie będzie – najczęściej 2.0 o mocy od 136 do 163 KM lub 2.3 o mocy 193-197 KM. Poza wersją 136-konną wszystkie są doładowane kompresorem, dlatego też mają świetne osiągi. Mając trochę szczęścia, może uda wam się kupić CLK320 z rewelacyjnym, wolnossącym V6 o mocy 224 KM. Motor trudny do zajechania i mocny. Wyżej są już tylko wersje V8, poza zasięgiem budżetu 10 tys. zł. Za takie trzeba zapłacić od 20 tys. zł w górę.
Audi TT (do 2006 r.) – namiastka supersamochodu
Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że za 10 tys. zł można kupić tylko najtańsze sztuki TT, więc model ten trafił tu trochę "pod warunkiem". Czego? Np. tego, że będzie miał duży przebieg, porysowane nadwozie, szmaty zamiast opon czy coś "do zrobienia". Ale moim zdaniem warto kupić ten wóz z więcej niż jednego powodu. Bo głównym jest jego niesamowity do dziś wygląd, przypominający mały supersamochód z centralnie umieszczonym silnikiem, choć ten naprawdę jest z przodu.
Innym powodem jest dość prosta konstrukcja bazująca na Golfie IV. Oznacza to niskie koszty napraw i dobry dostęp do części mechanicznych. Kolejny powód to silniki, w gamie których nawet najgorszy jest świetny. 150-konne 1.8 Turbo jest mocne, dość tanie w naprawach i podatne na tuning. I rozwija setkę w mniej niż 9 s. Wyżej jest tylko lepiej. Gama 1.8 T kończy się na mocy 240 KM z napędem quattro, a jest jeszcze 3.2 VR6 generujące 250 KM. Przy 15 tys. zł już jest w czym wybierać i można nawet znaleźć otwartego roadstera.
Redaktor