5 motoryzacyjnych pytań, na które nie ma odpowiedzi. Dyskusje trwają latami
Często na motoryzacyjnych forach i grupach toczą się niekończące się dyskusje na temat słuszności jakiejś tezy lub poszukiwane są odpowiedzi na pytania o najlepsze produkty. Zawsze są zwolennicy i przeciwnicy jakiegoś rozwiązania i zawsze jest ich tak wielu, że na te pięć pytań nigdy nie będzie jednoznacznej odpowiedzi.
Jakiej marki olej kupić?
To pytanie lubię najbardziej. I specjalnie zaznaczyłem, że chodzi o markę, bo jakoś parametrami aż tak bardzo użytkownicy się nie przejmują. Gubią się w typowaniu najlepszego producenta, a z reguły na koniec wybierają do swojego silnika środek o niewłaściwym składzie, lepkości czy jakości.
Czy na pewno castrol jest najgorszy, a lotosa wybierają tylko biedaki? Czy zalanie auta motulem rozwiązuje wszelkie problemy, w tym te z ogumieniem i niedziałającym radiem? Czy shell i total to już nie to, co kiedyś, a elf jest dobry tylko do marek francuskich, podobnie jak selenia do włoskich? Aha, jeszcze byłbym zapomniał – valvoline jest kapitalny do starych aut, a amsoil to tak wysoka półka, że nawet jak już silnik się zużyje, to po wylaniu go, można jeszcze coś na nim usmażyć i zjeść.
To wszystko to oczywiście wierutne bzdury, nierzadko wyssane z różnych dyskusji. Nawet jeśli przyjmiemy, że marka X robi produkty słabej jakości, to czy taki olej będzie gorszy dla 20-letniego silnika 1.3 MPI Skody, albo dla 25-letniego TDI, niż ten z górnej półki. Czy kupisz na dolewki drogi, twoim zdaniem świetnej jakości olej, kiedy twoje TSI bierze go litr na 1000 km?
Najważniejsze dla silnika są odpowiednie normy jakości, lepkość i skład oleju taki, jakiego oczekuje konstruktor silnika. A jeszcze lepiej, by wymieniać olej co 10 tys. km.
Jakiej marki opony są najlepsze?
Tu nieco łatwiej o odpowiedź na tak postawione pytanie, bo z czasem marki opon podzielono na klasy: premium, średnia i ekonomiczna.
- Opony klasy premium z reguły spisują się dobrze w każdych warunkach, rzadziej słabo.
- Opony klasy średniej zazwyczaj spisują się nieźle w każdych warunkach, czasami w jednych tak jak klasa premium, w innych gorzej, jak klasa ekonomiczna.
- Z kolei ogumienie ekonomiczne trzyma poziom akceptowalny, ale nic ponadto. W pewnych warunkach mogą okazać się nawet świetne, ale to nie zmienia faktu, że w innych mogą być fatalne.
Problem w tym, że "wybory najlepszej marki opon" toczą się w poszczególnych klasach. Są obrońcy tanich marek, są też zagorzali wielbiciele japońskich albo tacy, którzy próbują wcisnąć niektóre marki klasy średniej pomiędzy producentów premium. W sumie słusznie, bo sam uważam, że są przynajmniej dwie marki klasy średniej, które w testach regularnie wygrywają z przynajmniej 3-4 markami klasy premium. Jednak kiedy dochodzi do wyboru tej najlepszej w danej klasie, to zaczyna się dyskusja kończąca się na stwierdzeniu, że "wszystkie testy są opłacane przez Niemców".
Każdy ma własne preferencje, a także przekonania o wyższości jednych nad innymi. A na koniec każdy ma swój budżet i nigdy nie zapłaci za oponę 600 zł, jeśli można kupić "taką samą" za 300 zł.
Opony sezonowe czy całoroczne?
Jeszcze pozostańmy w temacie opon, a jednocześnie temacie stosunkowo młodym, ale już tak gorącym, że nawet przejście obok niego może poparzyć. Tu dopiero toczy się prawdziwa wojna, trwająca tak mniej więcej od 3 lat, kiedy to opony całoroczne zyskały rzeszę wielbicieli.
Czy da się odpowiedzieć na pytanie: która opona jest lepsza – sezonowa czy całoroczna? W pewnym sensie tak, ale należy przeprowadzić skrupulatny wywiad odnośnie tak wielu czynników, że przekrzykiwanie się nic nie daje i siłą nikt nikogo nie przekona. Skupmy się więc na kilku prostych faktach (szczególną uwagę zwróćcie na używane przeze mnie przymiotniki):
- Opony letnie są najlepsze latem i fatalne zimą.
- Opony zimowe są najlepsze zimą i kiepskie latem.
- Opony całoroczne są najlepsze wiosną i jesienią, niezłe zimą i niezbyt dobre latem.
- Opony całoroczne dają komfort posiadania zawsze właściwych opon.
- Opony całoroczne szybciej się zużywają niż dwa komplety sezonowych.
- Opony całoroczne nie wymagają sezonowych wymian, ale wymagają kontroli.
Mając choćby powyższą wiedzę, warto samemu sobie odpowiedzieć na pytanie o lepsze opony. Po prostu w oparciu o fakty, a nie stereotypy i zasłyszane historie. Zwłaszcza tę: "kiedyś nie było opon letnich i zimowych..."
2 zalety i 2 wady opon całorocznych. O tym warto wiedzieć
Skrzynia manualna czy automatyczna?
Odpowiedzieć na to pytanie jest oczywiście bardzo łatwo: to kwestia twojego gustu i preferencji.
Jednak od pewnego czasu wcale nie jest to takie proste, bo wielu kupujących samochody myśli inaczej: co przyniesie większe ryzyko poniesienia wysokich kosztów napraw?
Na tak postawione pytanie trudno odpowiedzieć ogólnie, choć w pewnych przypadkach (na przykładzie jednego modelu auta) można próbować. Problem polega na tym, że nowoczesne automaty to bardzo zróżnicowane konstrukcje, ale niemal bez wyjątku niezbyt trwałe. Choć wytrzymują z reguły te 200 tys. km, to jednak nie wszystkie. A co po takim przebiegu? Tu już bywa różnie, a wydatki mogą być ogromne.
Niestety, coraz mniej ciepłych słów można powiedzieć o przekładniach manualnych. Produkuje się je coraz częściej z materiałów mających obniżyć opory i tarcie lub — niestety — także koszty. To sprawia, że niektóre skrzynie manualne po 200 tys. km też wymagają napraw. Co gorsza, z manualami już bardzo często współpracują koła dwumasowe, co znacznie podnosi koszty eksploatacji.
Od ok. 10 lat samochody są już tak produkowane, że patrząc tylko na koszty serwisowania i napraw, sam nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie: co jest lepsze?
Diesel czy benzyna?
Tu jest podobnie jak ze skrzyniami biegów. Są zwolennicy każdego rodzaju paliwa, na których z politowaniem patrzy grupa kierowców jeżdżących na LPG. Jednak wybór pomiędzy benzyniakiem a dieslem jest coraz trudniejszy i coraz rzadziej chodzi tylko o zużycie paliwa.
Oczywiście diesle mniej palą, zwłaszcza przy dynamicznej jeździe, ale też są bardziej skomplikowane. Cechuje je wyższa trwałość, ale też i wyższe koszty napraw.
Benzyniaki już przestają być proste, choć wiele napraw będzie wciąż tańszych niż w przypadku analogicznych napraw diesla. Z drugiej jednak strony, patrząc na współczesne benzyniaki, można dojść do wniosku, że mają znacznie więcej wad czy wpadek konstrukcyjnych niż diesle.
Tu naprawdę trudno odpowiedzieć jednoznacznie, co będzie lepsze, szczególnie długoterminowo. Moim zdaniem to też – podobnie jak ze skrzyniami biegów – powinna być wyłącznie kwestia gustu.
Odnośnie zdjęcia...
...jest ono tylko ilustracją mającą wzbudzić zainteresowanie, ale można też spróbować rzucić jeszcze jedno pytanie: auta niemieckie czy japończyki?
Redaktor