Życzliwość na drodze - cóż to takiego?
"W Hiszpani na autospradach dozwolone jest 110. Matole" - dokładnie taki komentarz, w dokładnie takiej formie, podpisany przez osobę określającą siebie mianem Jamesa Bonda przeczytałem pod jednym z artykułów mojego autorstwa, który dotyczył ograniczeń prędkości na poszczególnych typach dróg w różnych państwa Europy. Sprawdziłem - faktycznie 7 marca 2011 roku przegłosowano w Hiszpanii poprawkę, w myśl której prędkość na autostradach ograniczono do 110 km/h. Powód? Bardzo wysokie ceny paliw.
Jednak to nie moja pomyłka w tym wszystkim najbardziej mnie zaniepokoiła, bo mylić jest ludzką rzeczą, lecz forma korespondencji pomiędzy Nami wszystkimi, kierowcami. I niestety obawiam się, że podobnie traktujemy siebie także na drogach – jako wrogów, którym „trzeba dokopać”. Przerażające – prawda?
Kultura osobista niestety nie jest domeną polskich kierowców. Wymachiwanie rękami, wyzywanie się, przeklinanie, odgrażanie się, trąbienie, mruganie światłami, pokazywanie środkowego palca to niestety częste zjawiska na polskich drogach. Dlaczego tak się dzieje, doprawdy nie wiem, ale wiem, że ludzie na drogach przestali się szanować. Polski kierowca niestety zapomina, że za kierownicą auta jadącego wolno tuż przed nim także jest człowiek, istota, która czuje, rozumuje i widocznie ma istotne powody, by jechać wolniej.
By zobrazować potężny dystans jaki dzieli nas od kierowców innych narodowości, w skrócie przedstawię jak wygląda sytuacja na drogach Szkocji. Otóż drogi, poboczne i znajdujące się w północnej części tego kraju, bardzo często mają postać jednego pasa ruchu, z zatoczkami co 100 – 200 m, na których samochody mogą się wyminąć. Czyli de facto kierowcy muszą ze sobą współpracować i wzajemnie ustępować sobie miejsca. Przy tym wszystkim odbywa się to z uśmiechem na twarzy, sympatycznym dziękowaniem poprzez skinienie głowy lub pomachanie ręką. Także włączanie się do ruchu jest tutaj bardzo proste; bardzo często ktoś na widok kierowcy chcącego włączyć się do ruchu po prostu zatrzyma się i pozwoli mu na to z uśmiechem na twarzy. Podobnie jest z wyprzedzaniem – kierowcy wyprzedzani zwalniają (!), a nawet zjeżdżają na pobocze, by umożliwić jadącym szybciej wyprzedzenie ich!
Patrząc na to wszystko z dystansu i będącą tego integralną częścią zastanawiam się dlaczego w Polsce tak być nie może? Dlaczego w Polsce, na polskich drogach, zapomina się o tym, że osoba siedząca za kierownicą samochodu jadącego przed nami także jest człowiekiem i także zasługuje na szacunek. Dlaczego jest w nas tyle nienawiści do nas nawzajem? Czy chodzi tutaj o niską samoocenę, którą próbujemy podbudować obrażających innych?
W sytuacjach kryzysowych, takich jak śmierć Papieża Polaka, czy katastrofa prezydenckiego samolotu, wszyscy jednoczymy się na kilka dni i pokazujemy światu, jacy to my jesteśmy zgodni i życzliwi dla siebie nawzajem. Że wszyscy razem cierpimy i jesteśmy Polakami. Że potrafimy być i żyć jak zgodne społeczeństwo. Że nieobce nam są uczucia innych i szanujemy się nawzajem. Ale co z tego – kilka dni mija, w programach informacyjnych coraz rzadziej wspomina się o tych bolesnych wydarzeniach i w końcu zapominamy. Wracamy do starych i godnych pożałowania zwyczajów – wyzywania się i wzajemnego przeklinania na siebie. Przestajemy się szanować.
Czytając komentarz dotyczący ograniczeń prędkości w Hiszpanii podpisany przez nijakiego Jamesa Bond przeraziłem się, bo uzmysłowiłem sobie, że takich ludzi, takich kierowców, jest mnóstwo na naszych, polskich drogach. Że tylko czyhają na potknięcie innych, by im „dokopać”. Proszę wybaczyć porównanie, ale takie zachowanie bardziej przypomina zwyczaje panujące w świecie… dzikich zwierząt, a nie cywilizowanych ludzi. Niby jesteśmy mądrym, inteligentnym narodem, który doskonale wie czego w życiu chce. Niby potrafimy walczyć o swoją jedność i niepodległość jak mało która nacja na świecie, ale jak już ją mamy, to robimy wszystko, by się nawzajem niszczyć i upodlać. Przerażające, nieprawdaż? A przecież można kulturalniej, po ludzku, zwracać się do siebie i traktować się nawzajem. Nie tylko można, ale i warto to robić. Warto pamiętać, że droga to nie ring i nie chodzi tutaj o to, by znokautować przeciwnika. Warto szanować się nawzajem – naprawdę warto…