Zmiana opon na zimowe - czy to naprawdę konieczne?
Mamy koniec listopada, więc warunki zimowe już powinny gościć na naszych drogach. Co prawda pogoda w tym roku jest dla nas bardzo łaskawa, zaś obfite opady śniegu nie zaskakiwały drogowców zbyt często, ale i tak wielu kierowców już wymieniło opony na zimowe. Znajdą się również tacy, którzy mocno się nad tym zastanawiają i rozważają wszystkie za i przeciw. Czy wymiana opon na zimowe jest naprawdę potrzebna i wpływa na prowadzenie auta zimą?
Owszem, pytanie ze wstępu dla wielu kierowców wyda się po prostu śmieszne. Niestety smutna prawda jest taka, że niektórzy naprawdę zastanawiają się nad słusznością wymiany opon na zimowe i nadal nie zdają sobie sprawy z różnic między oponami letnimi, a zimowymi. Zamiast jednak zagłębiać się w specyfikacje techniczne opon i ich fizyczne różnice między wersją letnią a zimową, spójrzmy oczami sceptyków analizując wszystkie powody, dla których nie chcą zmieniać opon.
Polska to nie Grenlandia – tu jest mało śniegu!
To chyba najpopularniejszy argument przemawiający za tym, aby zostawić opony letnie na felgach. Owszem, w ostatnich latach o tej porze za oknem było już biało, ale czy to oznacza, że tej zimy nie doświadczymy opadów śniegu? Zresztą przypomnijmy sobie lata poprzednie i liczne paraliże na drogach spowodowane właśnie śniegiem. Wiele ulic w dużych miastach przez mocne opady było nieprzejezdnych, zaś drogowcy nie nadążali z odśnieżaniem. I gdzie są teraz te argumenty, że w Polsce jest mało śniegu?
Wielu specjalistów zgodnie twierdzi, że opony letnie stworzone z twardszej mieszanki już poniżej 7 stopni Celsjusza przestają działać efektywnie. Ostatnio temperatury wahają się w przedziałach od 10 stopni w ciągu dnia do około 0 w nocy. Ponadto jak donosi serwis Wymianaopon.pl, nie jest ważne, czy droga jest sucha czy mokra, opony letnie w tej temperaturze po prostu nie spisują się najlepiej. Nie wspominamy nawet o sytuacjach, gdy temperatura spadnie poniżej -10 stopni Celsjusza.
Nie mam czasu, a w warsztatach są ogromne kolejki!
To kolejna bardzo popularna wymówka polskich kierowców, którzy starają się uniknąć wymiany opon na zimowe. Jeśli ktoś w garażu trzyma cztery „gołe” felgi nie ma takiego problemu – opony zimowe może założyć nawet w środku lata, a gdy przyjdzie odpowiednia pora samodzielnie zmienić koła. Jeśli jednak ktoś nie posiada drugiego kompletu felg jest skazany na łaskę i wolne terminy warsztatów.
Tu wychodzi kolejna wada sceptyków – zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę. Oczywiście wymiana opon na zimowe we wrześniu jest przesadą, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby już we wrześniu zarezerwować termin wymiany opon np. na połowę października czy początek listopada. Odkładanie wymiany na ostatnią chwilę jest równoznaczne z tkwieniem w ogromnej kolejce i oczekiwanie na swoją kolej. Apogeum takiego zjawiska następuje w momencie, gdy spadnie pierwszy śnieg, a słupek rtęci na termometrze spadnie poniżej magicznej granicy 0 stopni Celsjusza. Nawet cierpliwi potrafią zrezygnować z wymiany, aby uniknąć tych kolejek.
Po co mi zimówki, skoro jeżdżę tylko po mieście?
Kolejna, dość naiwna wymówka kierowców, którzy unikają zimówek, bo przecież „jeżdżą bezpiecznie i wolno tylko po mieście”. Owszem, jest różnica między jazdą w mieście i na trasie, ale bardzo często warunki drogowe bywają identyczne – jest tyle samo śniegu i tak samo ślisko. Nie wszystkie drogi w mieście są regularnie odśnieżane, a gdy opady przyjdą nagle, drogowcom trzeba dać trochę czasu, aby odśnieżyli główne ulice, o bocznych lub osiedlowych nawet nie wspominając.
Jeśli ktoś twierdzi, że opony letnie i zimowe zapewniają taką samą trakcję, powinien poważnie przestudiować kilka publikacji na ten temat. Na ciasnych osiedlowych uliczkach, gdzie śniegu jest zazwyczaj pod dostatkiem, sprawne i przede wszystkim bezpieczne manewrowanie autem na oponach letnich graniczy z cudem. Jeśli komuś zależy na tym, aby jego karoseria nie była usiana zatarciami, wgnieceniami i stłuczeniami, powinien rozważyć zmianę opon na zimowe. Lepsza trakcja przy przyspieszaniu, przyczepność na zakrętach i krótsza droga hamowania – wszystkie testy porównawcze opon mają taki wynik, więc jeśli ktoś uważa inaczej, musi być „geniuszem”.
Opony zimowe są drogie – nie stać mnie na dwa komplety
I tu nasuwa się dość złośliwe pytanie: „A na blacharza lub odszkodowanie dla potrąconego cię stać?”
Powtarzamy, że opony letnie są wykonane z zupełnie innej mieszanki. Jeśli będziemy z nich korzystać zimą, nie dość, że kompletnie nie będą się sprawdzać w ekstremalnych warunkach, to na dodatek zużyją się znacznie szybciej i wtedy wydatki na nowy komplet i tak przyjdą. Posiadając tylko jeden komplet opon tak naprawdę niewiele oszczędzimy. Czy opony wielosezonowe są najlepszą receptą? Niestety w tym przypadku sprawdza się powiedzenie: „Co jest do wszystkiego, to jest do niczego.” Opony wielosezonowe nie będą dobre ani latem, ani zimą.
Mam nowoczesne systemy w aucie, po co mi zimówki?!
I to jest najgorsze tłumaczenie – zrzucenie bezpieczeństwa i odpowiedzialności na elektroniczne systemy w samochodzie. Owszem, elektronika w najnowszych samochodach jest bardzo przydatna, wpływa również pozytywnie na bezpieczeństwo. Mamy systemy poprawiające działanie zawieszenia, układu napędowego i hamulcowego etc. Niestety, gdy przyczepność auta jest bardzo niska, niekiedy nawet najlepiej opracowany system jest w stanie zwariować i zwyczajnie się pogubić. Serwis Wymianaopon.pl twierdzi, że jadąc na skrajnie śliskiej nawierzchni pokrytej śniegiem i lodem z oponami letnimi, systemy mogą co chwilę wykrywać zagrożenie, przez co wykonanie nawet podstawowego manewru może być sporym problemem.
To wymieniać, czy nie?
Przekonanie sceptyka do tego, aby wymienił opony letnie na zimowe to wielki sukces. Ciężko znaleźć uzasadnione i rozsądne tłumaczenie, które faktycznie podważy zasadność wymiany opon. Jeśli ktoś nie ma czasu, niech zarezerwuje wymianę wcześniej. Jeśli ktoś nie ma funduszy, niech zrezygnuje z jazdy autem lub wyposaży się przynajmniej w jeden komplet. Nie działają również tłumaczenia, że ktoś jeździ wolno, tylko po mieście, lub ma naszpikowane elektroniką auto. Ile razy widzimy, jak auto z zablokowanymi kołami powoli i z gracją kiosku zsuwa się z nachylonej pod kątem ulicy gustownie rysując i obijając karoserię własną i zaparkowanych na poboczu aut.
Zapraszamy do dyskusji i uzasadniania swoich własnych racji bez względu na obrany front. Wymieniać czy nie? No i jeśli tak/nie, to czemu?