Zima nie lubi kierowców, kierowcy nie lubią zimy
Zima to dla kierowców pora przeklęta. Zetknięcie się z trudnymi warunkami pogodowymi jest próbą nie tylko dla nich samych, ale i prowadzonych przez nich samochodów. Prawdziwą zmorą są poślizgi, które w zimie bywają przyczyną co drugiego wypadku drogowego!
Co dziesiąty wypadek skutkiem poślizgu
W lecie „jedynie" co dziesiąty wypadek jest skutkiem utraty przyczepności. W zimie ta częstotliwość wzrasta pięciokrotnie – biją na alarm specjaliści z brytyjskiego Departamentu Transportu. W Polsce nie jest inaczej. Jak szacuje policja, to właśnie poślizg jest największym zagrożeniem kierowców o tej porze roku. Sytuacja powtarza się co zimę pomimo coraz lepszych technologii mających za zadanie redukować ryzyko utraty kontroli nad pojazdem, pomimo mniej lub bardziej wytężonych wysiłków służb drogowych i niezmiennie dobrych rad udzielanych zasiadającym za kierownicą. Powtórzmy je więc po raz kolejny. Aż do skutku.
Jedź wolniej
Pierwsza i najprostsza wskazówka od każdego instruktora i wytrawnego kierowcy dotyczącą sposobów na uniknięcie poślizgów brzmi: „Jedź wolniej! ". Im większa prędkość na śliskiej drodze, tym większe jest prawdopodobieństwo utraty przyczepności przez samochód – to proste.
- W zimie trzeba trochę zdjąć nogę z gazu. Niestety, nie ma innego wyjścia. Wprowadzenie samochodu w poślizg przez osobę, która za bardzo nie wie, jak z tego poślizgu auto wyprowadzić, może zakończyć się tragedią. Lepiej więc zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji. Jadąc wolniej kierowca ma więcej czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji, na wykonanie jakiegoś manewru. Trzeba pamiętać, że samochód wpadający w poślizg nabiera jeszcze większej prędkości. Na właściwą decyzję może być za późno — podkreśla Michał Bębenek, aktualny rajdowy wicemistrz Polski.
Druga zasada — „Bez paniki"
Oględnie rzecz biorąc, z poślizgiem mamy do czynienia, gdy siła odśrodkowa wypychająca samochód w bok podczas skrętu jest większa od oporu, jaki stawia im tarcie opon o nawierzchnię. W zimie opór ten drastycznie spada, co jest przyczyną omawianych problemów. W gorszej sytuacji są kierowcy przewożący bagaż na dachu samochodu. Podnosi on bowiem środek ciężkości auta. Dodatkowe kilogramy mogą negatywnie wpłynąć na stabilność pojazdu na drodze. Czasem kłopoty może sprawiać nawet mocniejszy podmuch bocznego wiatru, wszak bagażnik jest dodatkowym elementem stawiającym opór. W tym przypadku wolniejsza jazda i szczególna koncentracja podczas pokonywania zakrętów to rzeczy niezbędne.
- Od lat powtarzam to każdemu kierowcy, z którym rozmawiam – w zimie jeździ się według innych reguł niż latem, czy wiosną. Należy na przykład pamiętać, by na zakręcie nie przyspieszać i nie hamować zbyt gwałtownie. Gwałtowne ruchy są tu wyjątkowo niewskazane. Jadąc po śliskiej drodze czujemy się czasem jak stąpający po cienkim lodzie albo układający domek z kart. Jeden fałszywy ruch i po tobie – obrazowo tłumaczy Piotr Sobczyk, zawodowy kierowca z Krakowa.
Jeśli wpadniemy w poślizg, druga podstawowa rada brzmi: „Bez paniki! ". Należy unikać ostrych ruchów kierownicą, nagłego wysprzęglania, dodawania gazu oraz zbyt ostrego hamowania. Wyjątkiem są tu samochody wyposażone w ABS, w przypadku których najlepiej nacisnąć hamulec do oporu i odpowiednio manewrować kierownicą. Jeśli auto nie posiada takiego systemu, najlepiej pomaga hamowanie pulsacyjne, czyli bardzo szybkie wciskanie i puszczanie pedału hamulca. Eksperci uważają również, że na puszystym śniegu można zatrzymywać się nawet z zablokowanymi kołami. Wtedy przed kołami tworzy się śnieżny klin, dzięki któremu można odzyskać przyczepność. Natomiast podczas jazdy z górki, najlepiej cały czas hamować silnikiem.
Delikatnie i łagodnie
Utrudnieniem dla wielu kierowców jest fakt, że przytłaczająca większość samochodów w Polsce ma napęd tylko na jedną oś. Zwracają na to uwagę instruktorzy jazdy. Tomasz Czopik, jeden z najsłynniejszych w kraju kierowców rajdowych, mistrz Polski sprzed dwóch lat, obecnie również instruktor „Szkoły bezpiecznej jazdy" podkreśla, że charakter poślizgu zależy właśnie od rodzaju napędu.
Większość produkowanych obecnie aut posiada napęd na przednią oś. Tego typu samochody nieco bardziej narażone są na podsterowność (choć tak naprawdę większe znaczenie ma tutaj obciążenie kół), czyli mają tendencje do poszerzania zakrętu. Pojazd na łuku wynoszony jest na zewnątrz drogi, z opóźnieniem reaguje na skręt kierownicy. Po skręcie auto dalej jedzie prosto, pęd pcha go w kierunku, w którym jechał dotąd, jednak koła nie trzymają się nawierzchni na tyle dobrze, by podążać za ruchem kierownicy. Żeby tego uniknąć, nie należy dodawać gazu na zakręcie. To bowiem przyspiesza utratę przyczepności przez przednią oś, która nie tylko napędza, ale i decyduje o kierunku jazdy. Eksperci w tej dziedzinie radzą, żeby styl jazdy na śliskiej drodze był jak najbardziej delikatny i łagodny. Czopik powtarza, że zimą nie ma miejsca na ostre manewry. Odpada gwałtowne przyspieszanie i hamowanie. To pierwsze wchodzi natomiast w grę jedynie na prostej drodze.
- W przypadku takiego poślizgu nie należy gwałtownie hamować. Najlepiej wtedy zdjąć nogę z gazu i skręcić w stronę, w którą następuje poślizg. Wielu kierowców odruchowo skręci w stronę przeciwną, co może wydawać się naturalne, jednak to jedynie pogłębi poślizg i dodatkowo utrudni całą sytuację – tłumaczy Michał Bębenek.
Poszukaj wolnego placu
Jak sama nazwa wskazuje, odwrotnym zjawiskiem do podsterowności jest nadsterowność, czyli zbyt gwałtowna reakcja na skręt. Do czynienia z nią mamy, gdy tylne koła zakreślają na drodze łuk o większym promieniu niż koła przednie lub zamierzona linia skrętu. Bardzo często do takiej sytuacji dochodzi podczas hamowania na zakręcie. Innym powodem wystąpienia nadsterowności może być zbyt mocny skręt. Wtedy należy go zmniejszyć, a czasem nawet odwrócić koła w odwrotną stronę.
- Techniki są różne, według mnie jednak najlepsze, co może zrobić kierowca, to wybrać się kilka razy samochodem na kawałek wolnego placu, na którym będzie mógł przećwiczyć wszystkie zimowe manewry. Wtedy można najlepiej poznać możliwości swojego auta. Na drodze będzie nam łatwiej — zapewnia Michał Bębenek.
Zmiana opon przede wszystkim
W zimie większość kierowców zapomina też o elementarnych rzeczach takich, jak wymiana opon, uzupełnienie płynu do spryskiwaczy (musi być naprawdę niezamarzający, czyli nie zmieszany w żadnej proporcji z wodą, bo przy minusowej temperaturze alkohol wyparuje, a na szybie zostanie lodowy kleks), wyczyszczenie świateł (brudne, pochlapane reflektory świecą nawet o osiemdziesiąt procent słabiej od czystych!), sprawdzenie wycieraczek oraz zaopatrzenie się w skrobak do lodu, miotełkę do śniegu, linę holowniczą, kable do „pożyczania prądu". Przy odśnieżaniu przedniej szyby lepiej nie odklejać przymarzniętych wycieraczek. Warto chwilę poczekać, aż odklei je podmuch ciepłego powietrza. Dobrze też dbać o przednią szybę — używając lepszej klasy odmrażacza nie narazimy jej na spękania i refleksy powstające po dłuższym stosowaniu zwykłej skrobaczki. Na noc szybę można przykryć kawałkiem kartonu, oszczędzimy sobie pracy rano.
- Przede wszystkim samochód musi być widoczny na drodze. Dlatego trzeba go odśnieżyć i wyczyścić reflektory. Trzeba też pamiętać o odszronieniu lusterek. Choć karygodny jest brak płynu do spryskiwaczy, kierowcy nie pamiętają o jego uzupełnieniu. Nie wspominam już o zmianie opon na zimowe, bo bez tego jazda zimą to samobójstwo — wylicza rajdowy wicemistrz Polski.
Z niefrasobliwości kierowców cieszą się przede wszystkim blacharze. Duża ilość stłuczek na drogach przekłada się na zainteresowanie częściami karoserii na giełdzie...