Zgubne zerwanie z tradycjami - Nissan Primera
Nie wszyscy producenci samochodów czują się dobrze w każdym segmencie rynku. Niektóre mają zwyczajnie zbyt duże lub zbyt specyficzne wymagania, aby mógł się w nich utrzymać ktoś spoza wąskiego grona faworytów. Trudno jednak mówić tak o klasie średniej, w której klienci są dość pobłażliwi i otwarci na różne propozycje. Tym bardziej zastanawiające jest, dlaczego bohater dzisiejszego tekstu zniknął zeń bezpowrotnie.
Czas na zmiany
Nissan Primera zawsze cieszył się zainteresowaniem kierowców. Auto miało miłą dla oka, choć nieco zachowawczą, stylistykę, było praktyczne, a przede wszystkim przekonywało do siebie wysoką niezawodnością. Trzecia generacja, powstała po mariażu Nissana z Renault, miała zmienić postrzeganie Primery i udało jej się to. Jednak nie do końca w sposób, w jaki życzyłby sobie tego producent…
Precz z nudą!
Największą i najbardziej rzucającą się w oczy zmianą była naturalnie stylistyka. Rzadko kiedy określenie „kosmiczny wygląd” tak dobrze pasuje do opisania auta, jak ma to miejsce w przypadku Primery. Samochód występował, tak jak wcześniej, w trzech wersjach nadwoziowych – sedan, liftback oraz kombi, ale linia boczna dwóch pierwszych była łudząco do siebie podobna. Obie miały dynamicznie opadający tył i mocno pochyloną szybę i najłatwiej odróżnić je było po innych światłach. Rzucającą się w oczy stylistykę znajdziemy również we wnętrzu. Nissan postanowił kontynuować „kosmiczny” motyw i zrezygnował z tradycyjnego rozplanowania deski rozdzielczej – duży, centralnie umieszczony wyświetlacz z paroma przyciskami poniżej, integrował w sobie funkcje radia i klimatyzacji (a opcjonalnie również nawigacji i telefonu). Bezpośrednio nad nim znalazło się miejsce dla zegarów, które, na szczęście, skierowano lekko w stronę kierowcy, dzięki czemu rozwiązanie to nie irytowało tak bardzo prowadzących przyzwyczajonych do tradycyjnego ich umiejscowienia tuż za kierownicą.
Rodzinnie i ospale
Pomimo swojej zadziornej stylistyki Primera miała typowo rodzinny charakter. Przestronne wnętrze i pakowne (choć nie powalające swoją pojemnością) bagażniki w każdej wersji, a także wygodne fotele, zachęcały do dalszych wyjazdów. Podobnie, jak zawieszenie, które zestrojono pod kątem komfortu, a nie pewnego zachowania na zakrętach. Do spokojnej jazdy skłaniają również nienajlepsze osiągi. Najmocniejsza jednostka w europejskiej ofercie miała zaledwie 140 KM.
Co z tą trwałością?
Nissan Primera trzeciej generacji był wreszcie autem, które nie znikało w tłumie innych samochodów na ulicach. Niestety, wraz ze zmianą wyglądu auto straciło swoją legendarną niezawodność. Pamiętam, że w owych czasach Renault chwaliło się, iż w wyniku połączenia się z Nissanem do ich fabryk zawitali japońscy inżynierowie, aby wdrożyć plan poprawy jakości i niezawodności francuskich samochodów. Można więc odnieść dziwne wrażenie, że efektem tego zabrakło osób odpowiedzialnych za kontrolę jakości w fabrykach… Nissana. Największą przyczyną zmartwień jest w Primerze zawieszenie – niektóre z jego elementów wymagały wymiany już po 20 tys. km! Benzynowe silniki 1.6 i 1.8 l lubią brać olej (1 l/1000 km), co jest oznaką uszkodzenia pierścieni tłokowych, a diesla 1.9 l trapi wiele usterek, choć nie tak dużo, jak w Lagunie (Primera otrzymała inny osprzęt). Chcąc być jednak uczciwym trzeba wspomnieć, że trzecia generacja Primery nie była wyjątkowo awaryjna na tle konkurentów (większość problemów to choroby wieku dziecięcego), a jedynie mniej trwała od swoich poprzedniczek.
Co poszło nie tak?
Nissan Primera trzeciej generacji to bardzo interesujący samochód i tak naprawdę trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego sprzedał się na tyle słabo, że nie wprowadzono następcy. Auto powinno przyciągać klientów do salonów swoim wyjątkowym wyglądem i dobrą opinią o poprzedniku. Najwidoczniej jednak rewolucja w stylistyce odstraszyła dotychczasowych klientów, a informacje o awaryjności nie zachęcały nowych. Do tego doszedł brak ciekawych silników (jedynie najmocniejsze jednostki 2.0 l i 2.2 dCi były godne uwagi, ale drogie, a dodatkowo diesel był mylony z bardzo awaryjną konstrukcją Renault o tej samej pojemności) i… właściwie tyle. Trudno Primerze coś jeszcze zarzucić, tym bardziej zatem niezrozumiały jest fakt, że zniknęła ona z rynku 4 lata temu i nie słychać żadnych wieści o następcy.