Zabrakło paliwa - i co dalej?
Bądź czujny, kiedy jedziesz na "rezerwie"!
Nie ma chyba kierowcy, który nie jechał – często nie z powodu zaniedbania, czy roztargnienia – na tzw. „głębokiej” rezerwie, rozglądając się przy tym nerwowo za najbliższą stacją benzynową. Takie uczucie to nic przyjemnego, zwłaszcza gdy rzeczywiście gonimy na resztkach paliwa już przez dłuższy czas, a wokół nie dostrzegamy niczego co swoim kształtem przypominałoby dystrybutor.
Strachy na lachy?
Obawy o nagłe przerwanie pracy silnika samochodu w takich sytuacjach, nie są wcale przesadzone. Brak dopływu paliwa może bowiem spowodować zapowietrzenie lub zanieczyszczenie całego układu paliwowego, ponieważ pompa będzie wtedy zasysała powietrze i wszelkie osady nagromadzone na dnie baku. W konsekwencji nawet po uzupełnieniu braku paliwa możemy mieć kłopoty z ponownym uruchomieniem silnika, w skrajnych wypadkach zaś konieczne będzie odholowanie samochodu do warsztatu (w szczególności chodzi o silniki wysokoprężne). Na szczęście opisana powyżej sytuacja dotyczy prawie wyłącznie starszych typów jednostek: w nowszych konstrukcjach czujnik pompy paliwowej uniemożliwi zasysanie powietrza i nastąpi wyłączenie silnika. Jednak również w ich przypadku nie powinniśmy wnikliwie sprawdzać, co się stanie, kiedy zabraknie nam paliwa …
Ile na rezerwie?
Nie dajmy się zwieść zapewnieniom producentów aut, iż w ramach tzw. „rezerwy” mamy NA PEWNO w baku 6-8 litrów paliwa czyli, że przez ok. 50-100 km możemy spokojnie szukać stacji benzynowej (wartość ta zależy oczywiście od pojemności zbiornika). W praktyce często wygląda to zupełnie inaczej. Owe „NA PEWNO” może niespodziewanie zamienić się w nieprzyjemnie zaskakujące nas unieruchomienie silnika samochodu, już po przejechaniu znacznie krótszego dystansu. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. W czasie jazdy po różnych rodzajach nawierzchni – w szczególności na zakrętach i pochyłościach – czujnik (pływak) rezerwy paliwa w baku nie jest w stanie podać dokładnej objętości tego ostatniego. W efekcie zatem może się okazać, iż powinniśmy znaleźć stację benzynową znacznie szybciej, niż sądzimy.
Pomocny komputer
Znacznie bardziej ułatwione życie mają właściciele pojazdów z komputerem pokładowym. Ten ostatni jest bowiem stanie wyliczyć dystans możliwy do pokonania na rezerwie paliwowej, a następnie wyświetlić jego wartość. Przeliczenie to odbywa się poprzez skonfrontowanie średniego zużycia paliwa z określoną prędkością, z którą porusza się samochód. Komputer wyświetla również tzw. chwilowe zużycie paliwa. Warto jednak pamiętać, iż ta ostatnia wartość może doprowadzić wielu nieobznajomionych ze wspólczesną technologią posiadaczy – w szczególności dużych i paliwożernych aut – do palpitacji serca. Dlaczego? Podczas nagłego ruszania, na wyświetlaczu może pojawić się nawet liczba 40 litrów spalanego paliwa na 100 km! Ale spokojnie, to tylko chwilowe …
Strzeżonego (pełny) bak strzeże!
Niezależnie od tego, czy o wyczerpaniu baku informuje nas odpowiednia dioda, czy też w miarę dokładne wskazania komputera pokładowego, aby ustrzec się nieprzyjemnych niespodzianek wynikających z niebezpieczeństwa nagłego unieruchomienia silnika samochodu, starajmy się nie dopuszczać do dłuższej jazdy na rezerwie. Tankując zaś paliwo na stacji, warto odżałować „nieco” (!!!) więcej gotówki i napełnić bak do pełna. Będzie to na pewno z korzyścią dla silnika naszego samochodu, bowiem zbiorniki nie tankowane do pełna wypełniają się szkodliwą mieszanką powietrza i pary wodnej. Ta ostatnia zaś skrapla się i łączy z paliwem obniżając jego wartość. Powinni o tym pomyśleć właśnie teraz – przed zbliżającymi się pierwszymi przymrozkami – przede wszystkim posiadacze diesli. Mieszanina skroplonej wody i oleju napędowego może bowiem po prostu zamarznąć, uniemożliwiając uruchomienie silnika.