TOP 10 | Nowe samochody, których nie kupisz w Polsce
Są auta, których nie kupisz w polskiej sieci dealerskiej i nie chodzi tu tylko o egzotyczne samochody sportowe czy konstrukcje niszowych manufaktur. To dość popularne na świecie modele. Oto dziesięć z nich.
1. Nissan Patrol
Nissan Patrol przez lata był twardą terenówką, która z odpowiednimi oponami nie bała się żadnego terenu. Model Y61, produkowany od 1997 roku, do dziś jest jednym z ulubionych samochodów wyprawowych. Na próżno szukać jego następcy w polskich salonach, mimo że od 2010 roku produkowana jest kolejna generacja.
Najnowsze wcielenie Nissana Patrola odmieniło swój charakter. Dziś to potężny, luksusowy SUV, którego głównym rynkiem zbytu są kraje arabskie. Ma ponad 5 metrów długości, waży 2,7 tony i jest naszpikowany luksusowymi dodatkami. Za wprawienie w ruch tego kolosa może odpowiadać silnik V6 lub V8.
Cena Patrola w Arabii Saudyjskiej startuje od około 220 tys. zł. Niestety, oficjalnie auto nie jest oferowane w Europie, ale można je kupić w Rosji. Co więcej, w Polsce jest nawet szansa na zakup nowego samochodu, ale z indywidualnego importu.
2. Peugeot 108
Peugeot 108 to jedyny z trojaczków z Kolna, którego nie kupimy w Polsce. Zarówno Toyota Aygo, jak i Citroen C1 są dostępne w rodzimych salonach, ale maluszka z lwem na masce nie możemy kupić, mimo że – kto wie – czy nie prezentuje się lepiej niż jego bliźniak z koncernu PSA.
By wejść w posiadanie Peugeota 108, konieczna będzie wizyta w niemieckim lub czeskim salonie marki, a co jakiś czas możemy odnaleźć w polskich ogłoszeniach nowy lub prawie nowy egzemplarz.
3. Honda N-Box
Zostajemy przy maluchach, ale tym razem wybieramy się znacznie dalej niż do naszych sąsiadów. Honda N-Box nie jest dostępna poza Japonią, a tam jest prawdziwym bestsellerem. To najchętniej kupowany kei-car w Japonii, który w 2018 roku sprzedał się w ponad 240 tysiącach sztuk, przewyższając drugie auto na liście o prawie 100 tysięcy egzemplarzy.
Co ciekawe, samochodów o takiej bryle nie brakuje na rynku, ale mimo tego Honda jest niepodważalnym liderem. Rynek kei-carów jest bardzo ważny w Japonii. Dzięki niższym podatkom i kosztom utrzymania jest to ciekawsza propozycja od większego samochodu, którym i tak nie jest łatwo poruszać się w ciasnej, miejskiej zabudowie.
Ceny modelu Honda N-Box startują od równowartości około 52 tysięcy złotych.
4. Toyota Mirai
Mimo że Toyota Mirai widnieje na polskiej stronie marki, to nie sposób kupić w salonie ten napędzany wodorem pojazd. Inaczej sprawa wygląda w Niemczech, gdzie jest dostępna od nieco ponad 78 tysięcy euro. To nie wysoka cena jest problemem tego modelu, a brak infrastruktury. W Polsce nie mamy jeszcze ani jednej stacji tankowania wodoru. Do 2021 roku pierwsza ma powstać w Warszawie.
Wówczas wodorowa Toyota, jak i Hyundai Nexo, mogą trafić do polskich cenników. Póki co to pieśń przyszłości. Na świecie też. W ubiegłym roku sprzedano zaledwie 160 egzemplarzy modelu Mirai.
5. Chevrolet Camaro
Największy rywal Chevroleta Camaro, Ford Mustang, jest dostępny w polskich salonach i sprzedaje się bardzo dobrze, głównie dzięki naprawdę dobrej relacji mocy do ceny. Niestety Chevroleta nie możemy kupić w Polsce w oficjalnej dystrybucji, ale kilkanaście nowych egzemplarzy znajdziemy w polskich serwisach ogłoszeniowych za sprawą prywatnego importu.
Camaro jest dostępne w dwóch znacznie różniących się wersjach silnikowych. Bazową opcją jest dwulitrowy, turbodoładowany silnik o mocy 275 KM, a klasyczny klimat muscle cara przywoła potężna jednostka V8 6.2 generująca 453 KM, która nie pozostawia złudzeń, co do swojej dynamiki. To pieklenie szybki samochód rozpędzający się do 100 km/h w 4,4 sekundy.
Czy w Polsce Camaro byłoby bestsellerem? Cóż, zapewne nie, ale gdyby konkurował ceną z Mustangiem, to mogłoby być ciekawym graczem na rynku samochodów sportowych. Dość napisać, że na odbiór Forda trzeba czekać dłużej niż pół roku.
6. Volkswagen Lavida
Pół miliona Volkswagenów Lavida znajduje swoich nabywców każdego roku w Chinach. To niezwykły wynik, stawiający ten model wśród najchętniej kupowanych pojazdów w Kraju Środka.
Najnowsza generacja, zbudowana na doskonale znanej platformie MQB, wyposażona w silnik 1.4 TSI, to propozycja, która mogłaby być oferowana również na europejskich rynkach, szczególnie w krajach byłego Bloku Wschodniego jako konkurencja dla Fiata czy Dacii. Zresztą, patrząc na stylistykę Lavidy, nie sposób nie odnaleźć nawiązań stylistycznych do Volkswagena Arteona z przodu i Fiata Tipo z tyłu.
Lavida raczej nigdy nie pojawi się u nas. Volkswagen ma swoją budżetową markę na Europę, która radzi sobie znakomicie i wewnętrzna konkurencja nie jest potrzebna, tym bardziej, że sedany na Starym Kontynencie wychodzą z mody.
7. Ford F-150
Amerykański pickup w polskich warunkach drogowych to propozycja niezbyt rozsądna, ale mamy grono oddanych miłośników samochodów tego typu. Najczęściej spotykany jest chyba Dodge RAM, dziś sprzedawany już bez logo Dodge'a na masce, ale prawdziwym królem jest Ford serii F – najlepiej sprzedający się samochód w USA.
Model F-150 jest najmniejszy, co nie oznacza, że malutki – ma prawie 5,9 metra długości w najkrótszym wariancie, a jego bazowy silnik ma prawie 295 KM generowanej z 3,3 litra pojemności. A to dopiero V6, lista opcjonalnych jednostek jest jeszcze bardziej nieeuropejska, wliczając w to klasyczne V8.
Oferta kończy się na F-150 Raptor – pickupie potworze, którym można mknąć z ogromnymi prędkościami nie tylko po piasku, ale również na autostradzie, dzięki turbodoładowanemu silnikowy V6 o mocy ponad 450 KM. To piekielnie szybkie auto. W Polsce jest do kupienia nawet w fabrycznym stanie, ale cena przekraczająca pół miliona złotych bardziej skłania do odwiedzenia polskiego salonu Forda po mniejszego drapieżnika – Rangera Raptora, który kosztuje połowę tego, co starszy brat, ale coś za coś – ma tylko 213 KM generowane z dwulitrowego EcoBoosta.
8. Łada Vesta
Łada w Polsce przeszła długą drogę: od obiektu pożądania jako „lepszy” Fiat 125p, po drwiny w latach dziewięćdziesiątych, gdy nadal produkowano auto skonstruowane kilkadziesiąt lat wcześniej, a nowe produkty, takie jak Łada 110, były niezbyt zachęcające.
Dziś Łada jest już całkiem innym przedsiębiorstwem. W 2016 roku rozpoczął się proces przejęcia firmy przez Renault, co zaowocowało restrukturyzacją, inwestycjami i adaptacją francuskich technologii. W efekcie powstały nowe konstrukcje, które świetnie się sprzedają.
Łada Vesta jest liderem rosyjskiego rynku, a w Polsce, przy odpowiedniej cenie, mogłaby stanąć w szranki z Dacią. Tym bardziej, że korzysta ze sprawdzonej technologii stosowanej w rumuńskich samochodach, a prezentuje się całkiem ładnie. Póki co auto nie jest oferowane w Polsce, ale Vestę można kupić na Słowacji. Ceny od 11 tysięcy euro, a model SW Cross kosztuje niespełna 14 tysięcy.
9. Fiat Cronos
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Fiat na polskim rynku proponował dwa budżetowe samochody z segmentu B, których główną zaletą była niska cena i przestronność. Mowa oczywiście o Sienie i Palio Weekend. Dziś te samochody nie mają bezpośrednich następców na naszym rynku, ale w Ameryce Łacińskiej już tak. Ich „duchowym” następcą jest Fiat Cronos, mierzący nieco ponad 4,3 metra sedan, wzorowany stylistycznie na modelu Tipo.
Fiat Cronos, podobnie jak niegdyś Siena, ma duży bagażnik (525 litrów), nieco podwyższony prześwit, ale w odróżnieniu od poprzedniczki wygląda dobrze, a w środku nie straszy blachą i podłej jakości deską rozdzielczą. To już całkiem cywilizowany samochód, do tego wyposażany zarówno w niewielki silnik 1.3, jak i nawet nie tak słaby motor 1.8 o mocy 131 KM, który zapewnia świetną dynamikę: przyspieszenie do 100 km/h trwa niecałe 10 sekund.
10. Suzuki Ciaz
Suzuki świetnie radzi sobie w Indiach od wielu lat – jest liderem sprzedaży nowych samochodów. Choć model Ciaz nie jest głównym powodem tego stanu rzeczy, to warto go zaprezentować, bo mógłby być ciekawym konkurentem dla Fiata Tipo czy Peugeota 301.
Tak, to kolejny budżetowy sedan w tym zestawieniu, którego główną zaletą jest wielki bagażnik (495 litrów), ale trzeba przyznać, że wygląda dość atrakcyjnie i jest oferowany w wersji hybrydowej w wariancie benzynowym i wysokoprężnym. Najtańszy egzemplarz Suzuki Ciaz w wersji hybrydowej kosztuje równowartość nieco ponad 43 tysięcy złotych.