TOP 10 | Japońskie coupe
Dziś przyglądamy się bogatej historii japońskich coupe. Poszukamy najciekawszych modeli samochodów sportowych z Kraju Kwitnącej Wiśni.
1. Lexus LFA
Lexus LFA to idealny przykład japońskiego umiłowania do najnowocześniejszych technologii. Nadwozie wykonane z tworzyw sztucznych gwarantuje niską masę, nieprzekraczającą 1,5 tony, co w połączeniu z 560-konnym silnikiem V10 o pojemności 4,8 litra daje naprawdę szybki samochód, który podobno znakomicie się prowadzi.
Jest to supersamochód kompletny, nad którym pracowano równą dekadę. Efektem było zbudowanie 500 egzemplarzy, z których każdy kosztował co najmniej 375 tysięcy dolarów. Dziś używane LFA są jeszcze droższe. W Polsce sprzedano dwa, a jeden jest do kupienia na rynku wtórnym za kwotę 2,5 miliona złotych. Dlaczego auto jest tyle warte?
Bez wątpienia same osiągi rzędu 325 km/h prędkości maksymalnej i 3,7 sekundy do 100 km/h plasują Lexusa LFA w gronie naprawdę szybkich samochodów, ale rosnąca cena wynika również z jego ekskluzywności. To pokaz japońskiej inżynierii najwyższej próby.
2. Toyota 2000 GT
Nie ma bardziej poszukiwanego samochodu Toyoty. Dziś w ofercie koncernu znajdziemy dosłownie każdy rodzaj samochodu: od kei carów, przez samochody miejskie, limuzyny, skończywszy na SUV-ach i ciężarówkach. W latach sześćdziesiątych Toyota była jeszcze na dorobku, ale notowała znakomite wzrosty produkcji i mogła pozwolić sobie na nieco ekstrawagancji w postaci budowy samochodu sportowego.
W tym celu nawiązano współpracę z Yamahą, która przejęła wiodącą rolę w konstruowaniu nowego modelu: zarówno jeśli chodzi o stylistykę, kojarzącą się z kultowym Jaguarem E-Type, jak również w kwestiach mechanicznych. Yamaha zajęła się przerobieniem silnika z Toyoty Crown, który po modyfikacjach produkował 150 KM i pozwalał na osiągnięcie 200 km/h. Wynik znakomity, jak na koniec lat sześćdziesiątych.
Toyota 2000 GT, mimo niezaprzeczalnego uroku, pozostała samochodem unikatowym. W trzy lata wyprodukowano zaledwie 337 egzemplarzy. Dziś to prawdziwe rarytasy, osiągające oszałamiające ceny na aukcjach.
3. Datsun 240Z
Pradziadek współcześnie produkowanego Nissana 370Z, Datsun 240Z był prawdziwym bestsellerem, szczególnie w USA. Było to zgrabne, rozsądnie wycenione coupe, które w momencie swojej premiery w 1969 roku miało naprawdę dobre osiągi: 200 km/h prędkości maksymalnej i 8 sekund do 100 km/h pozwalały bez problemu konkurować z wieloma europejskimi samochodami. Porsche 911 E o mocy 140 KM gorzej przyspieszało (9 sekund do 100 km/h), choć mogło rozpędzić się do 215 km/h, ale zwykły model 911 T był wolniejszy pod każdym względem.
Datsun okazał się prawdziwym hitem, więc nic dziwnego, że stał się fundamentem dla całej rodziny samochodów sportowych marki. W wersji 240Z był w produkcji w latach 1970-1973. Później dokonano modernizacji, która głównie polegała na montażu większego silnika: w miejsce jednostki 2.4 o mocy 153 KM pod maską znalazł się 164-konny motor 2.6. Samochód nadal utrzymywał popularność i pozostał w produkcji do 1983 roku, a jego końcowym wcieleniem był model 280ZX.
4. Honda NSX
Do czasów premiery modelu NSX, Honda nie miała w swojej ofercie samochodu mogącego rywalizować z Ferrari, Lamborghini czy Porsche. Wszystko zmieniło się w latach osiemdziesiątych, gdy podjęto decyzję o stworzeniu supersamochodu. Było to ogromne przedsięwzięcie, nie tylko patrząc na historię Hondy, ale na cały japoński przemysł motoryzacyjny, który dotychczas nie próbował rywalizować z egzotycznymi samochodami z Europy.
Honda rozpoczęła projekt w 1984 roku, nie szczędząc pieniędzy. NSX było pierwszym samochodem w historii motoryzacji z całkowicie aluminiowym nadwoziem tzw. monokokiem. Do tego miało charakterystyczny dla supersamochodów układ napędowy: napęd na tył i silnik umieszczony centralnie. W pracach nad zestrojeniem auta pomagał legendarny Ayrton Senna. W końcu, po latach starań, w 1990 roku wdrożono do produkcji pierwszy japoński supersamochód.
Honda NSX nie odstawała osiągami od produkowanego w tym samym czasie Ferrari 348 TB, a przy tym szokowała swoim świetnym wykonaniem, mądrym projektem wnętrza, funkcjonalnością (jak na swoją klasę) oraz bezawaryjnością. W przeciwieństwie do Ferrari czy Lamborghini, w Hondzie NSX można było pokonywać dziesiątki tysięcy kilometrów bez najmniejszych awarii.
5. Mazda RX-7
Nie sposób było jej pominąć. Mazda RX-7 to najpopularniejszy samochód z silnikiem patentu Feliksa Wankla, a zarazem niezwykle atrakcyjne coupe, które doczekało się trzech generacji. W naszym zestawieniu znajduje się ostatnie wcielenie, produkowane od 1992 do 2002 roku, charakteryzujące się smukłym nadwoziem i charakterystycznie wyprofilowanymi tylnym światłami. Za wprawienie Mazdy w ruch odpowiada silnik z wirującym tłokiem, którego osiągi są zwiększone dzięki podwójnemu doładowaniu.
W zależności od wersji RX-7 generowało od 239 do 280 KM, co w latach dziewięćdziesiątych pozwalało jej konkurować z europejskimi samochodami sportowymi renomowanych marek. Przyspieszenie do 100 km/h w nieco ponad 5 sekund nie było powodem do wstydu nawet w świecie najbardziej znanych samochodów sportowych w tamtych latach: Porsche 911 Carrera (964) było wolniejsze, podobnie jak Ferrari 348 TB.
Niestety, jeśli chodzi o awaryjność, Mazda plasuje się między niemieckim a włoskim konkurentem. Silniki wymagają generalnego remontu szybciej niż jednostki o tradycyjnej budowie. Kosztowne czynności serwisowe rekompensuje wygląd oraz znakomite prowadzenie, dzięki świetnemu rozłożeniu masy.
6. Nissan Skyline R34 GT-R
Nissan Skyline to zarówno stateczny samochód rodzinny, jak i sportowe coupe. Przez dziesięciolecia Nissan oznaczał tą nazwą zarówno sedany i kombi, jak również sportowe samochody.
Z gąszczu niezwykłych wyczynowych wersji wybraliśmy model R34 GT-R, produkowany od 1999 roku, będący ostatnim modelem noszącym miano Skyline GT-R. Następca, Nissan GT-R, jest już samodzielnym modelem, ale jednocześnie bezpośrednim następcą R34, co widać nie tylko po wyczynowym charakterze. Wystarczy zerknąć na jego sylwetkę i przyjrzeć się szczegółom stylistycznym.
Finalne wcielenie Skyline GT-R było wyposażone w legendarny, podwójnie doładowany silnik o pojemności 2,6 litra, który produkował nawet około 330 KM, choć oficjalnie podawano moc 280 KM. Mimo że była to jednostka znana z poprzednich odmian modelu, to w R34 była dodatkowo wzmocniona.
Silnik był przygotowany z ogromną zapasem materiałowym, więc szybko stał się ulubieńcem tunerów, którzy byli w stanie dokonać poważnych modyfikacji, osiągając nawet około 1000 KM, co pozwalało onieśmielać osiągami wersję bazową, która osiągała 100 km/h w 5,2 sekundy.
Przez cały okres produkcji stworzono zaledwie nieco ponad 11 tysięcy egzemplarzy.
7. Mitsubishi 3000GT
Mitsubishi 3000GT, znane w Japonii jako GTO, a w USA jako Dodge Stealth, nie jest tak egzotycznym samochodem sportowym jak wiele coupe z tego zestawienia, dzięki czemu to realna opcja dla osoby chcącej kupić sobie japoński samochód sportowy z lat dziewięćdziesiątych.
W europejskiej wersji Mitsubishi 3000GT było dostępne jedynie w najmocniejszej, podwójnie doładowanej wersji o mocy 286 KM. Na innych rynkach japoński producent sprzedawał również wersję bez doładowania, produkującą 225 KM.
Mitsubishi 3000GT było prawdziwym bestsellerem pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, osiągając lepsze wyniki sprzedaży niż kultowa Toyota Supra czy Nissan 300ZX, którzy byli jej bezpośrednimi konkurentami. Wszystko za sprawą atrakcyjnego wyglądu, dobrych osiągów i atrakcyjnej ceny. Na dodatek 3000GT było świetnie prowadzącym się samochodem, dzięki zaawansowanym technologicznie rozwiązaniom, takim jak dodatkowy spoiler wysuwający się po osiągnięciu 80 km/h czy opcjonalnemu napędowi na cztery koła z systemem skrętnej tylnej osi, znanym m.in. z Hondy Prelude.
8. Toyota Supra
Nie jest łatwo wybrać jedną Suprę do tego rankingu. Już od czasów gdy była to tylko najbardziej sportowa wersja modelu Celica cechowała się świetnymi osiągami, solidną konstrukcją i dobrą relacją ceny do możliwości. Toyota Supra czwartej generacji ma jednak coś wyjątkowego – status legendy wśród tunerów. Wszystko dzięki świetnemu silnikowi. Dla miłośników Toyoty silnik o oznaczeniu 2JZ-GTE to przykład mistrzostwa inżynieryjnego. Weryfikacją tej konstrukcji zajęli się tunerzy, którzy potrafili podwoić moc seryjnego samochodu, wynoszącą 330 KM w wersji europejskiej. Najbardziej szalone modyfikacje pozwalały nawet na osiągnięcie ponad 1000 KM.
Supra tej generacji była produkowana aż przez prawie dekadę: od 1993 do 2002 roku, ale w Europie oferowano ją jedynie do 1998 roku. Dziś nadal ma status kultowego, a wersja niezmodyfikowana to bezsprzecznie ciekawy materiał na przyszłego youngtimera.
9. Isuzu 117 Coupe
Dziś Isuzu kojarzymy głównie z samochodami użytkowymi: pickupami, autobusami czy terenówkami, ale niegdyś firma była również zorientowana na rynek aut sportowych. W 1967 roku w Genewie zaprezentowano model 117 Coupe, który olśniewał swoją aksamitną linią. Już na pierwszy rzut oka widać, że niekoniecznie jest to japońska myśl stylistyczna. I rzeczywiście, Isuzu oddało projekt nadwozia Giorgetto Giugiaro, który stworzył ponadczasową bryłę małego Gran Turismo.
Isuzu 117 Coupe w pierwszych latach było produktem ekskluzywnym, montowanym ręcznie w niewielkich ilościach, świetnie wyposażonym (wnętrze wykończone skórą i drewnem), a przez to drogim.
Początkowo było napędzany nowoczesnym silnikiem 1.6 z podwójnym wałkiem rozrządu. Później weszły do oferty większe warianty 1.8 i 2.0, a pod koniec produkcji także diesel 2.2 litra, który w segmencie aut sportowych był ewenementem.
W latach siedemdziesiątych wielkość produkcji zwiększono, ale auto nadal pozostało rarytasem na japońskim rynku. Do 1981 roku wyprodukowano ponad 80 tysięcy samochodów.
10. Subaru SVX
Nasze zestawienie japońskich samochodów sportowych kończymy najbardziej nietuzinkowym japońskim coupe lat dziewięćdziesiątych. Subaru SVX zaskakuje projektem nadwozia z niezwykłymi przeszkleniami. Zupełnie jak w Bugatti EB 110, boczne szyby składają się z dwóch części – jednej opuszczanej i drugiej będącej na stałe przymocowanej do drzwi. Wygląda to niesamowicie i z pewnością buduje futurystyczny klimat wokół całego samochodu. Dorzuciwszy do tego duże przeszklenie całego auta, mamy dość kosmiczną bryłę nadwozia.
Subaru SVX trafiło do produkcji w 1991 roku i do 1996 roku udało się sprzedać zaledwie nieco ponad 24 tysiące egzemplarzy, z których większość trafiła do USA. Subaru SVX nie osiągnęło komercyjnego sukcesu, być może właśnie ze względu na swój odważny wygląd, ale w latach dziewięćdziesiątych konkurencja na rynku japońskich coupe była zacięta, a SVX nie był bezawaryjny. Jego automatyczna skrzynia biegów potrafiła płatać figle, a w ofercie był tylko jeden wolnossący silnik 3.3 litra o mocy 230 KM, który można było połączyć z napędem na cztery koła. W wersji bazowej samochód miał napęd na przód, który niezbyt pasował do charakteru coupe.
Masz przeświadczenie, że brakuje tu jakiegoś samochodu? My też. Jest to jeden z tych przeglądów, gdzie ciężko pomieścić wszystkie warte uwagi samochody, więc na pewno każdy z Was zamieniłby niektóre z naszych typów. Czego brakuje? Nissan Silvy, Toyoty MR2, a może Nissana 300ZX?